Rozdział 124

1.1K 51 2
                                    

  Miło znowu zobaczyć Dublin. Kiedy wylądowaliśmy powoli pustoszał, a ulice były widoczne jedynie dzięki latarniom. Zimno otoczyło mnie z każdej strony po wyjściu z budynku lotniska. Na parkingu czekał już na nas brat i tato Nialla. Niepewnym krokiem ruszyłam za blondynem ciągnąc swoją walizkę. Stali we dwóch obok czarnego BMW śmiejąc się głośno.

- Cześć tato. - powiedział kiedy byliśmy blisko nich. Rodziciel objął go swoimi ramionami ciesząc się z jego przyjazdu.

- Witaj synu. Jak podróż? - zapytał patrząc katem oka na mnie.

- Dobrze. - uśmiechnął się.

- Dominica. - również przytulił mnie na powitanie. - Miło cię w końcu zobaczyć. - zaśmiał się.

- Pana też. - uniosłam kąciki ust ku górze.

- I znowu się widzimy. - uściskałam Grega ciesząc się, że tak mnie powitali. Może i będzie mi tutaj dobrze.

***

  Mullingar pozostało takie jakie zapamiętałam. Urocze miasteczko w hrabstwie Westmeath. Zegarek wskazywał powoli północ, a ja robiłam się śpiąca. Na moje szczęście dojechaliśmy wreszcie pod dom państwa Horan. Czerwona cegła mimo prostoty robiła wrażenie, podobnie jak ogrodzenie z dwumetrowego żywopłotu.

- My weźmiemy walizki, a wy idźcie już do środka. - powiadomił nas Bob. Niall pomógł mi wysiąść z samochodu ujmując moją dłoń po czym skierowaliśmy się do środka parceli. Zdjęłam buty i płaszcz rozglądając się po wnętrzu. Takie jakie było. Z wyjątkiem tego iż świąteczne dekoracje zastąpione zostały przez piękne, polne kwiaty o różnorakich barwach.

- Mama śpi więc bądźcie cicho. Ja jadę już do domu, bo Denise na mnie czeka. Do zobaczenia jutro. - uśmiechnęłam się w stronę bruneta co odwzajemnił.

- Od kiedy on się zrobił taki odpowiedzialny. - zaśmiał się blondyn.

- Ktoś w końcu musi być. To twój brat w końcu. - wzruszyłam ramionami chichocząc pod nosem.

- Wasze bagaże są już w twoim pokoju. Do rana. - mężczyzna kiwnął głową udając się do sypialni.

   Uwielbiam rodzinę mojego chłopaka ale boję się jak teraz oni zareagują. Wiem, że są bardzo wierzący, więc może wystąpić pewien problem. Nie zaakceptują dziecka. Ale w sumie to już będzie ich problem. Nie mój. Ja je pokochałam całym sercem i tak pozostanie do końca mego życia.

- Nie mam już na nic siły, a rano jeszcze czeka nas rozmowa z twoimi rodzicami. - opadłam na wielkie, skrzypiące łóżko w pokoju Nialla. To tutaj spędzę najbliższy czas. Klasyczna gitara o nylonowych strunach z podpisem mojego chłopaka stała w kącie, szafa na przeciwko łoża, telewizor wisiał w rogu pokoju...

- Nie martw się. Wszystko będzie dobrze. - powiedział kładąc się obok. Objął mnie w talii czule całując w czoło. Będzie mi tu dobrze.

***

  To mi na złe wyjdzie. Już mija druga noc od kiedy praktycznie nie śpię. Nawet siedząc w samolocie nie mogłam zmrużyć oka, bo za bardzo się stresowałam. Wiem, że to niezdrowe ale co ja mam zrobić. Nie mam pojęcia jak się uspokoić.

Przestań już o tym myśleć.

Łatwo ci powiedzieć. - burknęłam pod nosem zakładając kardigan.

- Jesteś już gotowa kochanie? - westchnęłam słysząc słowa mojego chłopaka.

- Tak. - odpowiedziałam spuszczając głowę. Oboje zeszliśmy do kuchni, gdzie Bob i Maura spożywali śniadanie. No to teraz albo nigdy.

------------------------------------------

I jak tam mijają wakacje?? Mają im powiedzieć o dziecku?? Albo jak mogą zareagować rodzice??

A i polecicie jakieś opowiadanie o Ziallu, Narrym czy coś?? Kończę Aftera, a zabiorę się za before jak bd we Włoszech więc no...

rose xx

(Nie)obecny //N.H.//Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz