*Dominica's POV*
Słońce górowało na niebie ale mimo tego było trochę chłodno. Naciągnęłam sweter bardziej na tyłek i usiadłam na huśtawce w ogrodzie Grega i Denise. Chwilowo robię za opiekunkę ich synka - Theo, bo pojechali na zakupy. Powinni być za jakąś godzinę. Jak na razie chłopczyk nie sprawia żadnych problemów. Z radością obserwuję jak bawi się w swojej piaskownicy budując wielki zamek. Tą miłą chwilę przerwał dźwięk mojego telefonu. Wyjęłam go z kieszeni spodni i spojrzałam na ekran. Niall. Przeciągnęłam palcem po szybce akceptując tym samym połączenie.
- Hej skarbie. - zaczął w akompaniamencie szczerego śmiechu.
- Cześć. - zagryzłam dolną wargę słysząc jego irlandzki akcent. Uwielbiam go.
- Jak się czujesz i co robisz?
- Opiekuje się twoim bratankiem, a tak to jest dobrze. Rano wypuści mnie ze szpitala. - ujęłam rąbek białego swetra by zacząć go jakoś zabawnie miętosić pomiędzy palcami. - A jak u ciebie? Co w Barcelonie jest ciekawego?
- Rozmawiałem z Paulem i niedługo powinienem być w Londynie. Mam zaproszenie od królowej Elżbiety II na przyjęcie i mam nadzieję, że się ze mną wybierzesz. - jego ton głosu stał się maksymalnie pewny.
- No nie mam raczej wyboru. - zachichotałam udając rozczarowanie. Trochę podroczyć się zawsze można.
- Jest jeszcze druga sprawa i to dużo poważniejsza. - nieprzyjemne dreszcze przeszły mnie wzdłuż kręgosłupa.
- Tak? - czy ja chce to usłyszeć.
- Mój manager załatwił nam wywiad w porannym show telewizyjnym, gdzie mamy powiedzieć o dziecku. - jego głos momentalnie stał się cichy.
- To jest konieczne? - westchnęłam czując frustrację.
- Niestety ale tak. Sam bym tego najchętniej nie robił ale musimy jeżeli chcemy by potem te szmatławce i podejrzliwi fani sali na spokój. - wyjaśnił.
- No dobrze. Kiedy mam być w Londynie?
- Za trzy dni. Przepraszam, że tak ciągam cię po świecie. Miałaś być w Irlandii jeszcze trochę...
- Przestań. Nic się nie stało. Rozumiem. Teraz jesteśmy już w tym razem. Damy radę Ni. Nie jestem na Ciebie ale ni zła ani zawiedziona. Widocznie tak musi być jak mówi Paul. - powiedziałam bez żadnego wyrazu.
- To w takim razie zadzwonię jeszcze do ciebie. Pa skarbie.
- Okay. Do zobaczenia. - cmoknęłam w słuchawkę po czym się zwyczajnie rozłączyłam. Za trzy dni otworzę najtrudniejszy rozdział w moim życiu. Przynajmniej tak mi się wydaje.
***Deszcz bezlitośnie bił o szklaną powłokę przynosząc mi pewnego rodzaju ukojenie. Nie dziwię się, że Niall lubi tu przyjeżdżać i odpoczywać. Wszystkiego jego obowiązki, zespół i zmartwienia zostają w Londynie. Nadal myślę nad tym mieszkaniem tutaj. Nie mam pojęcia co będzie ale wiem, że będę szczęśliwa przy boku mojego chłopaka. Zobaczy się.
- Mogę? - moją uwagę uzyskał pan Bob wychylający się zza drzwi. - Chciałabym z tobą porozmawiać. Masz chwilę?
- T... tak. - zająknęłam się niekontrolowanie, skarciłam się w myślach. Zgarnęłam moje porozrzucane koszulki do walizki by zrobić miejsce. I tak miałam je spakować. Mężczyzna wszedł do pokoju wnosząc dwa parujące kubki w dłoniach.
- Przyniosłem herbatę. - posłał mi szczery uśmiech, który odwzajemniłam. Zajęłam miejsce obok pana Horana i przyjęłam do niego naczynie.
- Dziękuję. O czym chciał pan rozmawiać? - upiłam mały łyk napoju patrząc sobie język. Nieprzyjemne pieczenie rozległo się po moim języku na co odsunęłam kubek od ust.
- Wiem jaki masz konflikt z rodzicami i co wcześniej miało miejsce. Nie chce się w to mieszać ale jestem pewien, że jest ci ciężko. Nie dopuszczaj do siebie myśli, że masz tylko Nialla. Jestem też ja. Jesteś z moim synem i czuję się za ciebie odpowiedzialny. Jesteś miłą, sympatyczną, inteligentną dziewczyną. Nie złość się na niego, że mi powiedział. Ja ciebie nie oceniam. Wręcz przeciwnie. Cieszę się i jestem zadowolony iż będę miał wnuka. Nie bierz słów mojej żony do siebie. Ona nie wie co mówi. Jest z religijnej rodziny. Ja nie oczekuje od Ciebie nie wiadomo czego. Chciałbym jedynie szczęśliwą rodzinę i zdrowego wnuka. - wyjaśnił, a ja poczułam palące łzy w kącikach oczu.
- Dziękuję panu. - podciągnęłam nosem będąc szczęśliwa.
- Mam jeszcze jedną prośbę. - spojrzał na mnie poważnie. Nieprzyjemne dreszcze przeszły w dół mojego kręgosłupa przez całe ciało.
- Tak?
- Mów mi tato.
------------------------Wstawiam go i bardzo dziękuję za 4 000 głosów na mnie i za 29 000 wyświetleń. Jesteście niesamowici.
rose xx
CZYTASZ
(Nie)obecny //N.H.//
FanfictionOPOWIEŚĆ PISANA 5 LAT TEMU, WIĘC MÓJ STYL PISANIA ZNACZNIE SIĘ ZMIENIŁ WRAZ Z MOIMI POGLĄDAMI - A może znajdziesz sobie jakąś irlandzką c****?! - wszyscy w studiu wybuchnęli na pytanie Alana Carra skierowane w moją stronę. Momentalnie chciałem się...