Rozdział 158

1K 61 3
                                    

  Stałem trochę zdenerwowany na parkingu lotniska Luton. Bałem się, że jakieś papsy lub fani mnie przyłapią i zaczną cykać zdjęcia oraz prosić o autografy. Chciałbym mieć chociaż chwilę prywatności.

  Wreszcie po pół godzinie czekania zobaczyłem zbliżających się moich przyszłych teściów. Boże. Jak to brzmi?! Na szczęście będą u nas tylko na tydzień, a potem wracają do Polski.

- Dzień dobry. - przywitałem się ukazując mój uśmiech.

- Oh... witaj. - Ewa przyciągnęła mnie do uścisku.

- Cześć Niall. - podałem sobie dłonie z Patrykiem.

- Miło was znowu widzieć. Zapakuje walizki. - wziąłem torby i wpakowałem je do bagażnika podczas kiedy małżeństwo zajęło swoje miejsca w moim Range Roverze. Upewniłem się, że zamknąłem szczelnie tył samochodu po czym wsiadłem do środka. - Od razu do szpitala? - zapytałem.

- Tak. - zgodzili się równo głośnie na co zachichotałem.

- Jak to się w ogóle stało? Dlaczego ten poród zaczął się tak wcześnie? - rozmowę zaczęła kobieta.

- Jest możliwość, że ginekolog prowadzący źle obliczył dni i pomylił datę. - wyjaśniłem. 

- Ale mały jest zdrowy? - dopytał mężczyzna.

- Jak ryba. - odparłem chichocząc pod nosem. - Jest cudowny.

***

  We trójkę wysiedliśmy z windy i udaliśmy się do sali, gdzie leży moja narzeczona.
Zapukałem w popielatą szybę po czym pociągnąłem za klamkę. Wychyliłem się zza futryny.

- Hej, skarbie. - uśmiechnąłem się do szatynki. - Przyprowadziłem ci gości. - zmarszczyła zdezorientowana brwi. Wszedłem do środka, a za mną jej rodzice.

- Mama, tata. - pisnęła zaskoczona ale nawet trochę szczęśliwa. Wiem, że nie do końca jeszcze im ufa ale stara się załapać z nimi jakiś dobry kontakt. Przynajmniej dawne urazy się w niej nie odzywają.

- Jak się czujesz? - zapytałem siadając na jej łóżku.

- Dobrze. Za chwilę przyjdzie lekarz i powie mi czy mogę już wrócić z wami do domu i czy będziemy mogli zabrać ze sobą Nathana. - westchnęła będąc rozpromieniona.

- Już się nie mogę doczekać aż zobaczę naszego wnuka. - powiedziała czarnowłosa.

- Dzień dobry. - do sali wszedł lekarz, który przeprowadzał ten nieszczęsny poród. - Mam dla pani dobre wieści. - uśmiechnął się w naszą stronę.

- Tak?

- Wyniki są dobre, brak wystąpienia jakichkolwiek powikłań po porodzie, synek waży dwa czterysta, ssie i reaguje na otoczenie. Możecie oboje wyjść już se szpitala. Po wypis możecie się zgłosić na recepcji. - wyjaśnił na co wyszczerzyłem się do dziewczyny. - Położna za chwilę przywiezie syna. - powiadomił.

- Dziękujemy. - pan Patryk uścisnął dłoń mężczyźnie po czym on nas opuścił. Oczywiście niedługo po tym pielęgniarka przywiozła Nata. Odebrałem wypisy po czym w piątkę opuściliśmy szpital.

*Dominica's POV*

  Niall wziął nosidełko z noworodkiem po czym podążyliśmy do domu. Moi rodzice byli szybsi i zanieśli już nawet swoje walizki.

- Gotowa na nowy rozdział w życiu? - zapytał uśmiechając się do mnie. - Od razu mówię. Jego już nie można oddać. - zaśmiałam się kiedy wskazał na Nathana.

- Trzeba go w końcu jakoś zacząć.

-------------------------------------------

Z dupy ale jest :////

rose xx


(Nie)obecny //N.H.//Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz