Rozdział 116

1.1K 58 6
                                    

Dom pod który podjechałyśmy wyglądał tak samo jak go zapamiętałam. Żółte ściany, brązowy dach i dym wylatujący z komina będący oznaką, że ktoś jednak jest w domu.
- Dzięki za podwózkę. Wejdziesz do środka? - zapytałam wychodząc z Peugota, a dziewczyna zgasiła silnik i wysiadła z samochodu.
- Pomóc ci? - pokręciłam głową wyciągając walizkę z bagażnika. W razie czego zatrzymam się w domu u dziadków, a do rodziców pójdę później. Jak na razie jest zmęczona i jedyne o czym pragnę to wygodne łóżko.
- Dominica! - starsza kobieta wyszła z domu. Na jej twarzy rozprzestrzenił się szeroki uśmiech.
- Babcia! - uśmiechnęłam się w jej stronę. Tak mi tego brakowało. Czego? To w sumie nie wiem tak konkretnie. Blondynka objęła mnie swoimi ramionami, a ja oddałam uścisk ciesząc się, że ją wreszcie widzę.
- A gdzie to moja ulubiona wnuczka! - odeszłam od babci i podeszłam do dziadka.

- A ja to już nie! - oburzył się Dawid.

- No choć tu! - jak dobrze być w końcu w domu.

*Niall's POV*

Bezcelowo włóczyłem się po Paryżu. Dopiero wieczorem jedziemy dalej. Chyba Milan. Chociaż... mam to w nosie. Jedyne co teraz chodzi mi po głowie to ciąża Dominici. Jak to w ogóle możliwe? Może coś z tą prezerwatywą coś się stało? Kurde... boję się.

Nagle mój telefon się rozdzwonił na co westchnąłem. Nie mam teraz ochoty z nikim rozmawiać. Paul? Czego on do cholery chce?

- Horan, gdzie ty jesteś? Wszyscy cię szukamy. - warknął.

- Czego chcesz? - mruknąłem.

- Nie takim tonem. Czekamy na ciebie w hotelu w pokoju siedemset osiem. - powiadomił.

- Okay. Zaraz będę.

***

Wbiegłem cały mokry do hotelu. Na dworze leje jak scebra. Zdjąłem kaptur kurtki i ruszyłem do wskazanego mi pokoju. Jazda windą służyła się niemiłosiernie, a ja powoli zaczynałem panikować. Mam wrażenie, że klaustrofobia dotyka mnie w najgorszych momentach mojego marnego życia.
Zapukałem w drewnianą powłokę, a po chwili w progu stanął Louis. W jego spojrzeniu nie mogłem znaleźć szczęścia tylko zawód i żal. Wiem co o mnie myśli. To samo co ja o sobie.
Jesteś idiotą, debilem, kretynem i wszystko naraz. Wielkie brawa Horan! Każdą rzecz potrafisz spieprzyć.

Dokładnie.

Brunet wpuścił mnie do środka i zaprowadził do jadalni, gdzie siedzieli moi przyjaciele i manager.
- Wreszcie jesteś. - mruknął. - Musimy omówić kilka spraw. - usiadłem obok Liama próbując zachować spokój. - Na początek. Za dwie godziny wsiadamy w tour busa i jedziemy do Milanu, potem Barcelona. Liczę, że będziecie zadowoleni. W międzyczasie nagrania nowych piosenek na album, który ukarze się w listopadzie. Jesteście zaproszeni na galę ale to zobaczymy czy wyrobimy się w czasie. Do tego macie kilka wywiadów ale to powiem wam potem. Teraz przejdźmy do ważniejszych tematów. Dowiedziałem się o tym, że Niall zostanie ojcem. Możesz mi wytłumaczyć jak to się stało? Jesteś aż taki głupi, żeby nie znać co to środki antykoncepcyjne?! - wydarł się, a ja otworzyłem usta by coś powiedzieć ale nie wy dostał się z nich żaden dźwięk. Po prostu nie wiem co mam zrobić. Jestem bezradny.
----------------

I mamy kolejny?? Podoba wam się perspektywa Nialla?? Co myślicie o postępowaniu Paula??

rose xx

(Nie)obecny //N.H.//Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz