Te sny powoli mnie wykańczają. Znaczy niektóre, bo ten ostatni był... inny. Miły. Koszmar mnie chyba już opuścił.
To jeden właśnie jeden z tych milszych poranków. Brakuje mi tylko mojej dziewczyny. Westchnąłem przecierając zaspaną twarz dłońmi.
- Horan! - dobiegł mnie krzyk Louise z korytarza. No to teraz nie mam wyboru. Muszę wstać. Naciągnąłem dresy na nogi i w połowie nagi podszedłem do drzwi. - No wreszcie. Ile można spać?! - weszła do środka z wielkim uśmiechem. No tak. Robiła sobie że nie jaja.
- Cała dobę i życie. - odparłem drapiąc się nerwowo po karku prawą ręką.
- Dobra. Paul prosi was do sali konferencyjnej, bo ma jakąś sprawę.
- Okay okay.
- To się ogarnij, a ja ci ułożę włosy. Mam nowe szczotki i chcę je wypróbować - wyszczerzyła się podsumowując. Niall Horan/królik doświadczalny.
***
Czy tylko ja się tak muszę denerwować? Ręce pocą mi się nie ubłaganie, serce potwornie kołacze, a stopy tupią o drewnianą podłogę.
- Hej. - moją uwagę zwrócił Harry. Spojrzałem na niego lekko zdezorientowany. - Uspokój się. Jest okay i tak pozostanie. - poklepał mnie po plecach.
- Dzięki Hazz. - uśmiechnąłem się niepewnie.
- Nie ma z...
- Witajcie. - do sali wszedł nasz manager, a brunet przerwał swoją wypowiedź. Mężczyzna uścisnął z każdym dłoń. Dziś jest jakiś taki... szczęśliwy. To nie może być aż tak źle.
- Możemy wiedzieć po co to spotkanie z rana? - odezwał się Zayn.
- Już. Chwila. - rozłożył kilka papierów przed sobą i zajął miejsce w masywnym, czarnym fotelu. - A więc chciałem wam przekazać iż zostaliście zaproszeni na przyjęcie u królowej Elżbiety II. - nasze miny... bezcenne. Mój Boże... przecież ja tam chyba spanikuje i umrę i jeszcze tak dwa razy dla pewności, że nie wrócę już do żywych. - Przyjęcie odbędzie się za tydzień w Londynie. Od razu po koncercie w Berlinie wracamy do Anglii by was jakoś przygotować. - poinformował na co się wspólnie zgodziliśmy. - Jest jeszcze jedna sprawa. Wiem, że nie chcecie byśmy się wszyscy wtrącali w wasze prywatne życie ale tej sprawy tak nie zostawimy. Niall? - popatrzyłem na niego z lekka przestraszony. - W którym tygodniu ciąży jest twoja dziewczyna?
- Koniec dziewiątego zaraz będzie dziesiąty. - próbowałem być pewny siebie ale czy mi to wychodziło? Chyba nie...
- Dobrze. Czyli macie około dwa tygodnie na powiedzenie prawdy. Fani stają się podejrzliwi, a chyba nie chcesz by powstały jakieś fałszywe plotki i artykuły w gazetach. Co?
- No T.. tak. - zawahałem się. Niebezpieczny ruch Niall.
- W takim razie pojedziecie w dwójkę do studia Good Morning United Kingdom i powiedzie prawdę, a przy okazji udzielicie wywiadu. - czy on od razu tak postanowił?
- Ale nie wiem czy moja partnerka się zgodzi. - wyjaśniłem.
- Porozmawiaj z nią. - A myślisz, że to takie łatwe koleś?! To. Jest. Kobieta... a do tego w CIĄŻY! - Na moim grafiku piszę, że za pół godziny macie próbę na arenie, a po godzinie przerwy koncert. Po nim pakujecie się do odrzutowca i lecimy do Niemiec. To jak na razie wszystko. Jak będzie jakaś informacja to powiadomię was niezwłocznie. Bus czeka na was przed wyjściem z hotelu. Śniadanie zjecie na miejscu.
- Okay. Dzięki Paul. - mruknąłem niezadowolony.
- Do zobaczenia chłopaki. - jego gruby głos rozniósł się po pomieszczeniu.
- Czy mi się wydaje, że zrobił się milszy? - zaśmiał się Louis.
- Nie jest taki zły. - podsumowałem. - Przepraszam ale ja muszę zadzwonić.
- Zrobisz to w vanie. - Zayn zwrócił mi uwagę na ci wywróciłem oczami.
- Okay. - wypuściłem głośno powietrze z ust w geście frustracji.
Niestety przed naszym hotelem koczowała duża grupa fanów co tylko utrudniało nam wyjście.
- Liam! - ktoś krzyknął, a brunet pociągnął mnie za kaptur. Okazało się, że to jakaś nasza wielbicielka, która po prostu chce zdjęcie. - Ale ja chce bez Nialla. Nie lubię go. W ogóle nie mam pojęcia dlaczego on jest w zespole skoro nic nie umie i jest kulą u nogi. - wybuchnęła głośnym śmiechem, a mnie coś zabolało w klatce piersiowej. Naprawdę jestem do niczego?
- Choć. Idziemy stąd. - ruszyłem za przyjacielem do pojazdu, gdzie czekała reszta.
- Co tak długo?
- Fanka pojechała po Horanie jak po ostatniej szmacie. Nie pozwolę mówić takich rzeczy o bliskiej mi osobie. - warknął zły.
- Dobra. Nieważne. Muszę zadzwonić do dziewczyny. - mruknąłem. Ten dzień miał być jednym z tych lepszych, a jak zwykle wyszła dupa. Czuję się tak jak rok temu.
---------------------------------Trochę dłuższy... w końcu xd
rose xx
CZYTASZ
(Nie)obecny //N.H.//
FanfictionOPOWIEŚĆ PISANA 5 LAT TEMU, WIĘC MÓJ STYL PISANIA ZNACZNIE SIĘ ZMIENIŁ WRAZ Z MOIMI POGLĄDAMI - A może znajdziesz sobie jakąś irlandzką c****?! - wszyscy w studiu wybuchnęli na pytanie Alana Carra skierowane w moją stronę. Momentalnie chciałem się...