Rozdział 143

965 68 10
                                    

- Hej, mamo. Cześć, tato. - mruknęłam niepewnie.

- Córeczko. - z objęć Nialla wyrwała mnie kobieta. Słyszałam jej ciche łkanie. Ona się zmieniła?.
- Miło cię znowu zobaczyć. - dobiegł mnie gruby głos mężczyzny. Oderwałam się od matki i spojrzałam na niego. Wąsy znacznie urosły ale broda została zgolona. W oczach dostrzegłam iskierki szczęścia. Jest zadowolony tym, że jest w Anglii czy tym, że mnie widzi. Kobietka natomiast wróciła do czarnego koloru włosów porzucając blond. Uwydatniło jej to kości policzkowe i zielone oczy.
- Witajcie. - mój głos stał się słaby.
- Może wyjaśnisz nam to. - ojciec wskazał na mój brzuch. Przemknęłam głośno ślinę.
- Kolacja jest już na stole, więc za chwilę wszystko zostanie wyjaśnione. - przerwał pan Bob.
Podziękowałam mu wzrokiem co odwzajemnił uśmiechem.
Zajęłam miejsce pomiędzy  blondynem, a jego tatą.
- Miło w końcu poznać państwa. - nasi rodziciele uścisnęli sobie dłonie.
- Więc... - wszyscy spojrzeli na naszą dwójkę, spuściłam głowę czując się niezręcznie. Nerw ogarnęły całe moje ciało. - Który to miesiąc? - zapytała mama.

- Koniec czwartego. - chłopak zabrał głos widząc mój stan.

- Dlaczego nie powiedzieliście nam wcześniej? - dopytała.

- Bałam się. - mruknęłam. - Trudno jest zaakceptować bękarta. - kątem oka spojrzałam na panią Maure. Poruszyła się na krześle mierząc mnie niebezpiecznie wzrokiem.

- Przecież wam pomożemy. Prawda Patryk? - skierowała wypowiedź do męża.

- Raczej nie mamy wyboru. Jesteś naszą córka i oboje bardzo cię kochamy. Jak będziesz potrzebować wskazówek lub jakiejkolwiek pomocy to daj nam znać, a coś się wymyśli. - jego słowa uderzyły we mnie jak tysiąc ton, a serce zaczęło szybciej bić. Nie spodziewałam się usłyszeć takich słów od człowieka, który znęcał się nade mną psychicznie i fizycznie. Czy rzeczywistość drwi sobie ze mnie?

***

  Po posiłku przenieśliśmy się wszyscy, oprócz pani Horan do salonu by omówić jeszcze kilka spraw dotyczących naszego życia zaraz po narodzinach dziecka.

- Wiecie może jak dacie mu na imię? - szczery uśmiech mamy poraził moje oczy.

- Nie. Dopiero będziemy nad tym myśleć. - odpowiedziałam zakładając kosmyk włosów za ucho.

- Przepraszam ale muszę porozmawiać z moją mamą. - zmarszczyłam brwi na wypowiedź Irlandczyka. - Wrócę za chwilę. - wstał po czym skierował się do kuchni.
To chyba nie będzie miła pogawędka...

*Niall's POV*

  Nie mam pojęcia co mną kieruję ale wiem, że w końcu muszę wykonać ten ciężki krok w kierunku tej niezręcznej, wręcz niemiłej sytuacji. Nigdy w moim domu nie odbywały się takie konwersacje. Moja rodzicielka uważa iż zawsze ma racje i ma prawo rządzić w naszym rodzinnym domu. Niestety ale to jest moja parcela i nie życzę sobie takiego zachowania. Martwię się teraz jedynie o samopoczucie partnerki i nienarodzone dziecko.

- Mamo? - zacząłem niepewnie widząc ja z kubkiem kawy w dłoni i gazetą w drugiej. - Możemy porozmawiać? - jej niebieskie oczy spoczęły na mojej osobie. Kiwnęła głową, zgadzając się, więc zająłem miejsce naprzeciwko niej. Barowy stołek zatrzeszczał kiedy na nim usiadłem.

- Coś się stało? - zdjęła plastikowe okulary do czytania i położyła obok wazonu z kwiatami.

- Chciałbym cię poprosić o tolerancję. Zaakceptuj to w końcu, że mam dziewczynę i będę miał potomka. Każdy się cieszy tylko nie ty. Dlaczego?

-------------------------------------------------------------

No właśnie... dlaczego??

Może wy wiecie.... czekam na wasze komy :*** no nareszcie ktoś się pogodził z ciążą ;-;

A no i jesteście szaleni... 5 000 głosów na MNIE?! Nie wierzę

rosexxx

(Nie)obecny //N.H.//Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz