Rozdział 145

1.1K 67 17
                                    

  Mruknęłam cicho przecierając twarz. Otworzyłam oczy i napotkałam ciemność. Na zegarku elektronicznym widniała trzecia w nocy. Westchnęłam z irytacji. Teraz już na pewno nie zasnę. Spojrzałam na Nialla. Spał w rozwalonej kołdrze oddychając płytko. Z ciekawości przyłożyłam dłoń do jego czoła. Lepiło się od potu i czułam gorąc. No nie.

  Wstałam z łóżka i ruszyłam do łazienki po termometr i lekarstwa na zbicie gorączki.

  Zapaliłam światło, które chwilowo mnie oślepiło. Zamrugałam kilkakrotnie po czym podeszłam do białej szafki, gdzie mieściła się cała apteczka. Wyjęłam potrzebne rzeczy i po zrobieniu zimnego okładu z ręcznika wróciłam do sypialni. Jedyne co mogłam usłyszeć to głośne wdechu i wydechy powietrza wykonywane przez chłopaka.

- Niall, Niall... - potrząsałam jego ramieniem mówiąc cicho, mając nadzieję, że się obudzi.

- Hmm... - jęknął trzymając się za głowę.

- Masz termometr. -  włożył sobie go pod pachę, a po chwili dobiegło mnie pikanie.

- Trzydzieści osiem i dwie kreski. - odczytałam kiedy podał mi rzecz. - Weź to pod język. - podałam mu małą, różową tabletkę, a ścierkę położyłam na jego rozgrzanym czole. - Spróbuj zasnąć. Dobranoc. - cmoknęłam Irsha w policzek i po zabraniu końca z fotela zgasiłam lampkę i wyszłam z pokoju.

  Na kanapie zrobiłam sobie prowizoryczne łóżko i położyłam się na plecach układajac dloń na zaokrąglonym brzuchu. Raz na kanapie nie zaszkodzi.

***
  Poranek był dla mnie bardzo ciężki ze względu na ostre mdłości i wymioty. To dziwne. Dawno u mnie nie występowały.

- Może jednak coś zjesz? - zaproponowała moja mama.

- Nie dziękuję. Za chwilę Dan przyjeżdża i jedziemy zobaczyć mebelki do pokoju maleństwa. - uśmiechnęłam się lekko w jej stronę co odwzajemniła.

- A lepiej się już czujesz?

- Zdecydowanie. Tylko martwi mnie choroba Nialla. - westchnęłam przecierając twarz.

- To tylko przeziębienie. Będzie dobrze...  o i chyba twoja przyjaciółka przyjechała. - powiedział patrząc się w okno.

- To ja już lecę. Jakby co to dzwoń. - ubrałam kurtkę i po zabraniu torebki z komody wyszłam z domu. Dziewczyna wysiadła z samochodu by się ze mną przywitać. Uścisnęłam ją mówiąc ciche 'hej'.

- Cześć. - oderwała się ode mnie. - A gdzie twój chłopak?

- Choroba go rozłożyła.

- Oh...  dobra damy radę we dwie. Wsiadaj. - zaśmiałam się na jej entuzjazm.Obeszłam samochód, otworzyłam drzwi i wsiadłam do środka. Zapięłam pas podczas kiedy Dani odpalała silnik. Nagle poczułam jak ktoś mnie dotyka. Odwróciłam głowę o kilkanaście stopni i zobaczyłam czyjąś rękę. Pisnęłam spanikowana.

- Nie miałeś jej straszyć Harry! - brunetka zwróciła uwagę chłopakowi.

- Jesteście idiotami. - założyłam ręce na piersi wbijając wzrok przed siebie.

- Ej no... chciałem dotrzymać wam towarzystwa. - zaśmiał się.

- Debil.

- Ah te wasze humorki.

  Po dwudziestu minutach jazdy w czystej ciszy dojechaliśmy pod EuroFurniture.
Sklep wydawał się większy niż pałac Westminster... ale to tylko mi więc nie warto zwracać na to uwagę. Wysiadłam z samochodu i wraz z moimi przyjaciółmi skierowałam się do wejścia.

- Masz już jakiś pomysł jakie mogą być? - potrząsnęłam przecząco głową.

- Raczej jakieś neutralne. Nawet nie znam płci dziecka.

- Wiem, gdzie możemy iść. - mimo, że Styles mnie dziś wkurzył to zaufałam mu i poszłam jego śladami.

  Po dwóch godzinach miałam kilkanaście zdjęć w telefonie przedstawiających różne komplety mebli oraz bolące plecy.

- Może macie ochotę na kawę? - zapytała Dan.

- Ja chętnie. - odparł brunet.

- To możemy jechać do mnie. - zaproponowałam na co przystanęli z wielką chęcią.

***

  Z salonu dobiegły mnie wściekłe głosy kiedy przekroczyłam tylko próg domu.

- Ale ja ją nadal kocham!

- Ona jest moja! Możesz nam dać w końcu spokój i nie wysyłać tych pierdół! - przez zachrypnięty krzyk Nialla przeszedł mnie nie przyjemny dreszcz po plecach. Nie przejmując się zabłoconymi butami weszłam do salonu.

- Marek?! Co ty tu robisz? - podeszłam bliżej i stanęłam pomiędzy mężczyznami.

- Przyszedłem do ciebie. - wyjaśnił na co zmarszczyłam brwi w dezorientacji.

- Po...

- Masz się stąd wynosić! - Horan podniósł głos.

- Nialler! Daj spokój. - odwróciłam się w jego stronę i położyłam dłonie na jego klatce piersiowej. - Cśśś... wszystko jest dobrze. Błagam. Nie denerwuj się. Już jest okay? - kiwnął głową zaciskając usta w kreskę.- Więc po co tu przyszedłeś? - zwróciłam się do kolegi.

- Bo tęsknię za tobą. Nie mogę jeść, spać... nie mogę normalnie funkcjonować. Ja cię nadal kocham! - kątek oka zauważyłam, że Irish się spiął i zacisnął zęby uwydatniając zarys szczęki.

- Ale ja ciebie nie. Zrozum, że już nie jesteśmy razem i nie jesteś już moim narzeczonym!

---------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Spodziewaliście się takiego wyznania?? Jak według was Niall zareaguje na tę wiadomość?? Mam nadzieję, że rozdział się podoba... mam prośbę... chciałabym wiedzieć ile osób czyta teraz to opowiadanie na bieżąco i spisać wasze konta by wiedzieć komu dedykować... komentarze też się liczą :))

Kcw rose xx


(Nie)obecny //N.H.//Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz