Z łatwością mogę stwierdzić iż jest to mój najlepszy tydzień w życiu. No prawie, bo za tym pobytem w szpitalu. Pan Horan kazał nazywać się 'tatą'. Jestem zadowolona, bo ktoś mnie w końcu zaakceptował taką jaką jestem i nie zamierza krytykować. Chodzi mi tu tylko i wyłącznie o rodziców Nialla bo jego mama... ugh... mam przynajmniej nadzieję, że jakoś spróbuję zaakceptować nasze dziecko. Do tego w końcu jestem w Londynie. Nie mogę latać za dużo samolotem, bo wzrost ciśnienia może zagrozić dziecku. Tak mi przynajmniej powiedział ten cały lekarz w szpitalu.
- Będzie 20£. - zapłaciłam taksówkarzowi odpowiednią sumę po czym wysiadłam. Sam jeszcze pomógł mi wyjąć walizkę z bagażnika. Podziękowałam i ruszyłam w stronę wejścia do domu. Wydawał mi się o drobinę opuszczony ale to pewnie przez to, że nie było mnie w nim jakiś czas. Włożyłam klucz w zamek i po przekręceniu popchnęłam drzwi by wejść do środka. Od razu na wejściu zaatakował mnie cudowny zapach. Po cichu zdjęłam buty w raz z płaszczykiem i zostawiając walizkę w wiatrołapie ruszyłam do kuchni.
- Aaa... - dobiegł mnie głośny,męski krzyk. Silne ramiona złapały mnie w talii, a moje nogi straciły grund.
- Mój Boże... ty idioto! - zaśmiałam się bijąc w pierś blondyna kiedy mnie odwrócił do siebie..
- Ale mnie kochasz. - złączył nasze usta w namiętnym i pełnym utęsknienia pocałunku.
- Nie mam wyboru. - odparłam oddychając płytko. Położyłam dłonie płasko na jego torsie i spojrzałam mu w oczy.
- Cieszę się, że jesteś. - uśmiechnął się.
- Ja też. Jesteś taki uroczy. - zachichotałam wplątując palce w jego włosy.
- Pfff... nie. - wywrócił oczami.
- Pfff... tak. - naśladowałam go.
- Facet nie może być uroczy. - jęknął.
- Dopiero wróciłam, a ty już kłócić się chcesz. - pokręciłam głową. - To jaki ma być w takim razie? - założyłam ręce pod piersiami przyjmując postawę bojową.
- Silny, odważny, opiekuńczy, bronić swojego...
- Coś mi tu nie pasuje. - pokręciłam nosem.
- Ty jesteś opiekuńczy. Tak to się zgadza. Odważny. No ja nie sądzę ale fakt, silny jesteś tak samo jak uroczy.
- O jezu, kochanie... błagam przestań. Nie chce stracić mojego honoru. - machnęłam ręką kręcąc głową na jego wypowiedź. - Ja jestem jak wrona na drucie. Ty jesteś rozproszeniem światła, które sprawia, że się unoszę. Ja jestem jak łódź na wodzie, ty jesteś wznieceniem na falach, które uspokaja mój umysł.
- Na prawdę?
- Tęsknię za tobą każdego dnia mimo, że jesteś cały czas przy mnie. Ty dajesz mi siłę. Niedługo jeszcze nasze maleństwo będzie mnie nią obdarowywało. Zrobię wszystko by było nam dobrze. - przesunął dłonie na moje biodra
- Już jest i nie musisz nic robić. - uśmiechnęłam się lekko wzruszając ramionami.
- Ale masz chyba ochotę na pójście do pubu ze mną i moimi znajomymi by obejrzeć mecz Irlandia vs. Polska? - poruszył zabawnie brwiami.
- Polska wygra!
- To się jeszcze zobaczy. - burknął patrząc na mnie spod byka na co wybuchnęłam śmiechem. - Radzę ci uciekać. Masz trzy sekundy. - oddaliłam się o krok, a jego ciepłe ręce ześlizgnęły się z mojej talii przez co poczułam nieprzyjemny chłód. - Jeden. - spojrzałam na niego. Czy on tak na poważnie? - Trzy! - rzuciłam się spanikowana do biegu, a blondyn za mną. W pewnym momencie skoczyłam za narożnik i on automatycznie stał się jedyną rzeczą, która nas dzieliła. - Wiesz, że mi nie uciekniesz? - na jego twarz wstąpił szelmowski uśmiech. O nie.
Zaczęłam się cofać powolnym i niepewnym krokiem od mebla ale Niall był szybszy. Przeskoczył przez niego i nim się obejrzałam złapał mnie i przerzucił sobie przez ramię.
- Ej! Ja nie jestem workiem ziemniaków! - pisnęłam zaskoczona jego zachowaniem.
- Nie ale jesteś moją kobietą. - po tych słowach poczułam okropne pieczenie na pośladkach.
- Puść mnie ty neandertalczyku!
- Pominęłaś coś. Ja jestem Irlandczykiem, a ciebie czeka kara. - minął naszą sypialnie, a ja wiedziałam już gdzie zmierza.
- Przepraszam, skarbie. Błagam puść mnie. - prosiłam o litość. - Niall jeżeli to zrobisz będziesz spał na kanapie! - odparłam zła.
Wszedł do łazienki, nie przejmując się moimi protestami i podszedł do prysznica. Wiedziałam, że to zrobi. Wszedł do środka, postawił mnie na środku, a sam stanął w kącie podtrzymując mnie za ramiona bym się nie wyślizgnęła. Odkręcił zimną wodę, która w jednej chwili trysnęła na moje ciało ze słuchawki.
Już po tobie Horan!
--------------------------No więc tak... na początek muszę napisać, że jestem zrozpaczona, bo po 2 latach w końcu skończyłam czytać After. Na wyjazd kupiłam sobie specjalnie Before i liczę, że będzie równie dobre. Dziś trochę myślałam co jest u mnie normalne xD i skapnęłam się, że to właśnie przez Anne Todd zaczęłam moją przygodę z pisaniem. Nie mogę w to uwierzyć... nadal pamiętam jak czytałam pierwsze rozdziały After i marzyłam by napisać coś swojego i osiągnąć tym samym mały sukces i satysfakcję. Bardzo chciałabym wam jeszcze raz podziękować za bycie tutaj ze mną :)
A no i chciałabym was jeszcze powiadomić iż wjeżdżam 18 lipca do Włoch nie będzie mnie do końca miesiąca. Oczywiście nabazgram tam coś i wstawię ale nie mam pojęcia kiedy. Z doświadczenia wiem, że w hotelach w lobby mają słabe wi fi. Dam wam jeszcze znać jak to będzie z tymi rozdziałami. Może przy o drobinie szczęścia znajdzie się tam dla mnie kilka kresek xD Jak na razie do 17 lipca planuje dodawać po jednym rozdziale codziennie, więc już nie przedłużam i idę pisać kolejne :p
KCW
rose xx
CZYTASZ
(Nie)obecny //N.H.//
FanfictionOPOWIEŚĆ PISANA 5 LAT TEMU, WIĘC MÓJ STYL PISANIA ZNACZNIE SIĘ ZMIENIŁ WRAZ Z MOIMI POGLĄDAMI - A może znajdziesz sobie jakąś irlandzką c****?! - wszyscy w studiu wybuchnęli na pytanie Alana Carra skierowane w moją stronę. Momentalnie chciałem się...