Rozdział 95

1.2K 70 2
                                    

Dedykowany xloveeersxx
- Hej Niall. - podbiegł z szrokiem uśmiechem by po chwili wykonać ze mną męski uścisk.
- Cześć. Miło Cię w końcu zobaczyć. - włosy trochę mu urosły, podobnie jak on sam. Wcześniej dobiegał mi do łokcia, a teraz do ramienia. No nie źle. Czy ja jestem aż tak niski?!
- To jest Angela. Moja sąsiadka. Przyjechała do rodziny i zobowiązała się wziąć za mnie odpowiedzialność w czasie podróży. - wyjaśnił wskazując podbródkiem na wysoką blondynkę o zielonych oczach i pewną siebie postawą. Wygląda mi na około dwadzieścia siedem lat czy coś.
- Miło poznać. - wyciągnąłem dłoń, którą uścisnęła.
- Mi również. - uśmiechnęła się szczerze. - Przepraszam ale ja już muszę iść, bo przyjaciółka na mnie czeka. - jej angielski jest nawet dobry.
- Do widzenia.
- Pa Dawid i do widzenia. - wtopiła się w tłum, a ja chwyciłem młodego za przedramię i pociągnąłem do wyjścia.
- A gdzie Domi? - zapytał.
- Jest w szpitalu na badaniach. Sama ci jutro powie jak wyjdzie. - uprzedziłem nie chcąc dalej ciągnąc tematu. - Jesteś głodny?
- Nie...  tylko trochę zmęczony. - ziewnął. Włożyłem jego walizkę do bagażnika i po chwili dołączyłem do blondyna siadając na fotelu kierowcy. - Ale masz zarąbiste auto. - widziałem w jego oczach fascynacje co mnie trochę rozśmieszyło. Pokręciłem głową i włożyłem kluczyki do stacyjki. Zdjąłem czapkę i rzuciłem na tył maszyny. Położyłem dłoni na kierownicy i po puszczeniu sprzęgła i naciśnięciu gazu wyjechałem z parkingu. - Za ile będziemy na miejscu? - zapytał podziwiając okolicę.
- Za godzinę około. Wiesz, że Londyn jest duży. - zaśmiałem się.
- On jest ogromny. - parsknął śmiechem.
- Skąd tak dobrze znasz angielski?
- W szkole prywatnej mam więcej lekcji niż zazwyczaj mają inne dzieci...  A i jeszcze dodatkowe korepetycje dwugodzinne trzy razy w tygodniu. - wyjaśnił.
- Wow...  Nie za dużo tego? - uniosłem brwi w zaskoczeniu.
- Moja mama sądzi inaczej. - wzruszył ramionami, a ja momentalnie zamilknąłem.
Jedynym dźwiękiem, który nam towarzyszył do końca podróży było radio.
  Po wejściu do domu od razu skierowałem się do kuchni by zobaczyć czy coś jest w lodówce. Nie no... jakieś omlety można na kolację zrobić.
- Chcesz coś do picia? - zapytałem na co przytaknął. Wyjąłem dwie szklanki i nalałem soku pomarańczowego po czym podałem jedną chłopakowi.
- Dzięki. A i chciałem podziękować tobie za to, że się zgodziłeś. Dominica sądziła, że się nie zgodzisz...
- Czemu? - przerwałem mu pytając.
- Bo nie chciała ci się zawalać na głowę. Życie jej nie rozpieszczało więc wiesz...
- I tak muszę z nią porozmawiać ale to potem...  to co może zrobimy jakąś kolację i obejrzymy film? - zaproponowałem.
- Wolałbym raczej pizze i dobry mecz. - wyszczerzyłem się na jego słowa.
- Mój chłop. - momentalnie wybuchliśmy śmiechem.
* Harry's POV*
  Siedziałem sobie w mojej sypialni i przeglądałem Internet. Nie Mogę znieść już tych całych plotek. Pokazują tą nieprawdziwą stronę mnie i moich bliskich.
  Nagle dobiegło mnie pukanie, a wręcz walenie w drzwi wejściowe do mojego domu. Kogo tu niesie o... - spojrzałem na zegarek, który wisiał na ścianie. - dwudziestej trzeciej?
---------------------------------

Osobiście mam już dość Wattpada! Cały czas usuwa mi rozdziały!!!!

(Nie)obecny //N.H.//Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz