Rozdział 97

1.2K 66 3
                                    

*Dominica's POV*
  Kiedy się obudziłam zegar ścienny pokazywał szóstą trzydzieści rano. Została bym jeszcze w łóżku ale wiem, że już nie zasnę. Po chwili zastanowienia się zdecydowałam, że zrobię śniadanie mi i Harry'emu.
Naciagnęłam sweter na ramiona i zaspana z lekkim uśmiechem na ustach zeszłam na dół. Za oknem deszcz opanował miasto, a czarne chmury krążyły na niebie jak jakaś klątwa.
Włączyłam czajnik, a do kubków nasypałam po dwie łyżki kawy. Zauważyłam, że Harry posiada sandwicha, więc włożyłam tam kromki chleba by się upiekły.
- Dzień dobry. - na dźwięk ochrypłego głosu Loczka odwróciłam się w jego stronę. - Ty już na nogach? - zdziwił się.
- Nie mogę spać, a ty mógłbyś się ubrać. - zaśmiałam się widząc jego niebieskie bokserki w małpki. Chociaż są urocze. - zachichotałam pod nosem.
- Oj no nie gadaj już. Każdy chciałby mnie zobaczyć tak ubranego z rana.
- Raczej rozebranego i tu chodzi o te napalone fanki, które cały czas piszą fanfiction, a ty je czytasz? - wyjęłam chleb na talerz.
- To co jest na śniadanie? Hmm...  Ale jestem głodny. - poklepał się po umięśnionym brzuchu.
- Słaby z ciebie aktor Styles. - pokiwałam głową na boki śmiejąc się pod nosem.
  Podałam mu kubek z przygotowaną kawą i tosty z dżemem.
- Dzięki. - mruknął.
- Nie ma za co. Ja idę się  przebrać i za chwilę do Ciebie dołączę. - przytaknął na moje słowa.
  W pokoju gościnnym założyłam moje wczorajsze ubrania i po przeczesaniu włosów palcami by jeszcze jakoś tam wyglądały zeszłam na dół.
*Harry's POV*
Od Nialler :)
Jest u Ciebie moja dziewczyna?  Nx.

Do Nialler :)
Nie musisz się martwić. Przywiozę ją jak tylko zjemy śniadanie. Daj mi pół godziny. H.

Od Nialler :)
Nich ci będzie. N

  Znając Horana jest wkurzony na Domi ale co ja mogę zrobić. To ich związek, a ja się nie będę wtrącał. Niech sami rozwiążą swoje problemy. Jak będą chcieli mojej rady to chętnie im udzielę ale jak na razie to jest ich sprawa. ***
*Dominica's POV*
  Moje ręce drżały, a serce niebezpiecznie szybko biło tak, że zaraz normalnie wyskoczy mi z piersi. Dlaczego ja zawsze najpierw muszę zrobić, a dopiero potem pomyśleć?! Dlaczego?!
- Dziękuję ci za wszystko. - przytuliłam przyjaciela po czym mówiąc ciche 'pa' wysiadłam z jego Range Rovera i podążyłam w stronę wejścia do domu. Tak czy siak. W końcu będę musiała się zmierzyć z Niallem.
  Za pomocą klucza otworzyłam drzwi i po cichu weszłam do środka. Trochę zdziwiona ciszą panującą na parceli podążałam korytarzem by znaleźć się w kuchni. Hmmm...  chyba go nie ma.
  Z lodówki wyciągnęłam sok pomarańczowy w kartonie, a z szafki nad zmywarką chwyciłam szklankę. Nalałam sobie napoju i upiłam łyka.
- O miło mi cię w końcu zobaczyć kochanie... - nieprzyjemny dreszcz przeszedł mnie po plecach słysząc jego lodowaty ton głosu. Jest zły...  I to bardzo.
---------------------------------------------

Dobranoc miśki :*

(Nie)obecny //N.H.//Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz