Impreza trwała od jakiś dwóch godzin, a dom zapęłnił się po brzegi młodzieżą. Tylko niektórych nie kojarzyłam ale tak to po za tym jest spoko.
- Ha. Przegrałaś. - krzyknął Mati.
- No wiesz co! - oburzyła się jego dziewczyna Pati.
- Ehh... przecież nic takiego się nie stało. - pocieszałam ją.
- Właśnie, ze się stało. Ja przegrała głupi zakład i teraz będę musiała zrobić to co oni mi wymyślą. - wskazała na pędzla, rudego, Piotrka, Wojtka i Pawełka.
- Nie chce cię straszyć ale masz przejebane. - wybuchłam niekontrolowanym śmiechem.
- No dzięki łapa. - burknęła wystając tym samym niszcząc nasze kółko, w którym siedzimy i gramy w butelkę.
Tak dobrze zrozumieliście. Przeżywają mnie łapa. Kiedyś miałam niefortunne spotkanie ze szybą.
- Dobra. Jak coś wy dalej grajcie, a ja idę zobaczyć jak Niall się bawi. - wstałam i ruszyłam na taras, gdzie go ostatni raz widziałam z Jankiem.
Jednak nie zastałam ich tam. Westchnęłam siadając na schodku. Wyjęłam papierosa, którego pożyczyłam od Antka po czym odpaliłam go i zaciągnęłam się mocno.
Wiem, że Niall nie lubi kiedy palę ale w tej chwili jest mi to potrzebne. Mam tą świadomość i pecha, że moi rodzice spędza ze mną i z rodziną święta u babci.
- Dominica jest naprawdę świetną dziewczyną i cieszę się, że ma takiego wspaniałego chłopaka jak ty. - dobiegły mnie głosy czyjejś rozmowy.
- Wiem. Bardzo dużo mi pomogła. Każde z nas ma dużo zmartwień ale wiem, że przejdziemy przez to razem. - słuchałam ciekawa nadal paląc peta.
- Wierzę ci. Każdemu z nas pomogła. To był jednak jej błąd, bo nie patrzyła na siebie. Przez to jej rodzice mieli jej najzwyczajniej dość. - dziewczyna tak jak słyszałam po głosie - westchnęła.
- A ta cała przemoc domowa? To prawda? - słyszałam tą ciekawość Nialla.
- Niestety. Tak. Kiedy jej ojciec przeszedł na emeryturę zmieniło sie także jego towarzystwo. Chciał pokazać, że to on ma władzę w rodzinie. Jego siła była prezentowana na ciele jej matki lub na skórze Domi. - poznaje ten głos ale nie mogę przypomnieć sobie skąd.
- O Boże. - powiedział cicho ale mimo to usłyszałam jak wciągnął powietrze z sykiem. Są blisko mnie i nawet nie mają o tym pojęcia. Fajnie.
- Ma okropną bliznę na zetknięciu biodra i uda. Jej tato wtedy ją tak pobił, że miała połamane kości miednicy. Leżała trzy miesiące na łóżku. Przez to wszystko nie wytrzymała i próbowała popełnić samobójstwo. Przyjrzyj się jej ciele i wtedy skojarzysz fakty.
- A co z jej mamą? - dopytywał dziewczyny.
- Jej mama miała wybór. Stanąć po stronie ojca lub być po stronie swojej córki. Wybrała to pierwsze. Oboje ją obrażali i wyżywali się na niej fizycznie.
- A policja czy ludzie w szpitalu wiedzą co się działo w ich domu? - na każde pytanie otrzymywał odpowiedź.
- Nie. Jej rodzice powiedzieli, że ich ukochana córka spadła ze schodów. Tak proste wyjaśnienie i wszyscy w nie uwierzyli. Jedyną osobą, która wiedziała o wszystkim to jej babcia. Ta, u której teraz jesteście. Dominica wszystko jej mówiła jednak ta starsza kobieta nie mogła nic zrobić. Miała problemy, a jej zięć czyli ojciec twojej dziewczyny wiedział o tym i by ją jeszcze bardziej pogrążył. - nawet nie zorientowałam się kiedy gorące łzy zaczęły wpływać po moich policzkach. Nie nie nie... to nie może się stać... Nie w tej chwili.
Mój koszmar z przed lat powrócił i Niall o tym wie.
---------------Co Dominica najbardziej przeżywa?
Trochę trudne ale jak macie dobrą pamięć to jest plus :*
roselancom
CZYTASZ
(Nie)obecny //N.H.//
FanfictionOPOWIEŚĆ PISANA 5 LAT TEMU, WIĘC MÓJ STYL PISANIA ZNACZNIE SIĘ ZMIENIŁ WRAZ Z MOIMI POGLĄDAMI - A może znajdziesz sobie jakąś irlandzką c****?! - wszyscy w studiu wybuchnęli na pytanie Alana Carra skierowane w moją stronę. Momentalnie chciałem się...