Rozdział 38

1.9K 124 5
                                    

  Wszędzie spokój. Nareszcie mogę się poczuć przez chwilę jak normalny chłopak. Wziąłem moją dziewczynę do uroczej kawiarni, która mieści się nie daleko naszego hotelu. Cieszę się, że poprawiłem jej humor. Siedzi teraz taka uśmiechnięta i rozmawia ze mną na luzie.
- A Domi. Mam do Ciebie pytanie. - nerwowo potarłem kark dłonią. - Tak. - odstawiła kubek z wanilowym Frappe zaraz po tym jak upiła łyka rozkoszując się nim.
- No bo skoro jedziemy do Polski to może poduczyła byś mnie trochę twojego języka? - spojrzałem na nią, a ta wybuchnęła śmiechem trochę zabijając mnie z pantykału.
- Jasne. Nie ma sprawy. - odpowiedziała kiedy się ogarnęła.
- Uff... A już myślałem, że weźmiesz mnie za idiote. - odetchnąłem z ulgą.
- To będzie drobiazg. - machnęła lekceważąco ręką pijąc napój.
- A no właśnie. Mam też dla ciebie niespodziankę. - no to pora jej powiedzieć. - Co powiesz na wycieczkę na Malediwy na tydzień? No wiesz. Odprężymy się przed kolejną trasą, trochę się zabawimy. Nawet... - przerwała mi swoją wypowiedzią.
- Ja n.. nie wiem... Ni. - westchnęła, a ja jej humor diametralnie się zmienił.
- Coś się stało? - złapałem jej małą dłoń i objąłem ją moją dużą.
- Nie... to znaczy. Głupio mi tak brać ciągle od ciebie pieniądze. - spuściła wzrok.
- Miśka. Nie przejmuj się. Uczyń swojemu chłopakowi przyjemność i wybierz się z nim na małe wakacje. - wydąłem dolną wargę na co cicho zachichotała. - Kochasz mnie? - zadałem jej pytanie.
- Tak. - odpowiedziała nie mal, że od razu.
- I tym samym zgodziłaś się na wakacje z jedynym i niepowtarzalnym Niallem Horanem. - zmieniłem akcent na typowy taki dla prowadzącego jakiegoś ważnego wydarzenia.
- Masz za duże mnie manie o sobie. - stwierdziła opadając na oparcie krzesła.
- Może i mam ale wiem jedno. - przerwałem by stworzyć chwilę napięcia między nami. - Kocham cię.
***
  Wieczorem wróciliśmy już do naszego tour busa, który został już naprawiony.
- Wreszcie na starych śmieciach. - podałem na kanapę zaraz obok Louisa, a Domi obok mnie.
- Co powiecie na maraton? Hmm... może obejrzymy kilka horrorów? - zaproponował Zayn. - Jasne. - zgodziłem się odpowiadając od razu. Spojrzałem na szatynkę ale ona nic nie odpowiedziała tylko pisała coś dalej na telefonie. Wyglądała na przygnębioną ale teraz dam jej chwilę. Nie chce się wtrącać w nie swoje sprawy. Później z nią pogadam.
***
  Chłopaki wybrali cztery horrory, a ja razem z dziewczyną zgodziłem się przygotować przekąski.
- Coś się stało? - spytałem robiąc kanapkę z warzywami.
- Nie. - westchnęła. - Jestem trochę wkurzona, bo moja przyjaciółka mnie olewa ale to nic. Mam ją w dupie. - podsumowała na co się zaśmiałem.
- A mogę wiedzieć dlaczego cię olewa? - no co? Jestem dociekliwym człowiekiem.
- Bo ma tego swojego chłopaka Krzyśka, a ja mimo, że jestem z tobą to pamiętam o niej. Jednak chyba to już koniec tej przyjaźni. Nie dogadujemy się. Nic nie ma już i tak sensu. Każda ma swoje życie. - wzruszyła ramionami wsypując chipsy paprykowe do miski.
- Jak uważasz. - mruknąłem.
- Mam ciebie i chłopaków. Nikogo więcej mi nie trzeba. - cmoknęła mnie w usta chichocząc.
- Ej dawajcie do jadło. Bogowie Olimpu są głodni! - dobiegł mnie krzyk Hazzy.
- Chyba raczej bogowie sceny i niczego więcej. - odparła dziewczyna.
- Domi...
- Słyszeliśmy coś o jakimś maratonie horrorów. - do tour busa wszedł cały skład 5 Second Of Summer.
- Możemy się dołączyć? - zapytał Mikey pokazując pudełka pizzy.
No to zapowiada się zarąbista noc w towarzystwie przyjaciół.
-------
TAKI TROCHĘ Z DUPY ALE NIE MIAŁAM ZA BARDZO O CZYM PISAĆ WIĘC WIECIE xd

(Nie)obecny //N.H.//Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz