Zmęczony padłem twarzą na wygodne łóżko. Mój odpoczynek nie trwał jednak długo, bo do mojego pokoju wpadła banda idiotów... znaczy przyjaciół no ale...
- Dlaczego nam nie powiedziałeś, że wróciłeś! - i teraz zaczną się pretensje. Nienawidzę tego.
- Dajcie mi spokój. - mruknąłem nawet na nich nie patrząc.
- Oj no dawaj. Jest nowy dzień. - jęknął Tommo.
- Idź se kwiatki powąchaj, a mnie tu zostaw. - burknąłem.- No wiesz co?! Cham z ciebie. My tu czekamy aż nasz przyjaciel do nas dołączy, cieszymy się jak głupi, a on mówi 'zostaw mnie'. - fuknął.
- Wiesz co?! - podniosłem się gwałtownie i spojrzałem na nich. Kurde... tak nie może być. Oni znaczą dla mnie wiele, a ja wyładowuje na nich moją frustrację i złość. Harry stał ze zmarnowaną mina opierając się o futrynę, Liam usadowił się na kanapie wraz z Zaynem, a przede mną Louis z zaciśniętymi ustami w kreskę. Jego oczy pokazywały rozczarowanie i zdenerwowanie. - Ugh... przepraszam. - zrezygnowany opuściłem ramiona wzdłuż ciała. Tak mi głupio. Oni mają rację.
- Dobra... dobra. - zaśmiał się Harry podchodząc do mnie. - Opowiadaj jak tam było. - rzucił się na łóżko krzyżując ręce za głową. Spojrzałem na niego trochę zdezorientowany. - No dawaj. - popędził. Usiadłem na łóżku zastanawiając się od czego zacząć.
- Na początku atmosfera między nami była napięta. Dopiero po rozmowie o nas i o tym co będzie dalej wszystko uległo zmianie. Nie chciałem zostawiać jej samej w Londynie, więc polecieliśmy do Dublina. Tam już czekał mój brat i tato. Opowiedziałem im mniej więcej tą całą sytuację i zgodzili się, żeby została na jakiś czas w Mullingar.
- I ona nadal tam jest? - dopytał Liam.
- Czego nie rozumiesz w ' została na jakiś czas'?
- O nic nie pytałem, a ty nie musisz być taki opryskliwy. - burknął pokazując mi język. Bardzo dojrzale jak na dwudziestolatka.
- Pff... dobra nieważne.
- No kurde mów dalej, bo ja wiem, że to nie jest wszystko. - Styles zabrał głos. On ma rację jakimś dziwnym cudem. Powiedziała mu?
- Niestety w czasie kolacji poczuła się źle i karetka zabrała ja do szpitala...
- A co z dzieckiem? - te pytania stają się irytujące.
- Na szczęście jest dobrze. Dziś ją wypisują ale patrzcie co mam. - z tylnej kieszeni spodni wyciągnąłem zdjęcie USG i podałem Loczkowi.
- Wow... to niesamowite. Gratulacje. - podniósł się i podał kartkę dalej. - Dajesz radę Niall. - zaśmiał się obejmując mnie.
***
Szary chodnik rozciągał się przed nami, ptaki śpiewały przyjemnie tak, że zaraz mógłbym usnąć, promienie słońca muskały moje blade, nieopalone ręce, a jedyne co czułem to szczęście. Dominica szła obok mnie trzymając się ramienia, a ja sam prowadziłem różowy wózek. W białym kocyku spała nasza urocza córeczka. Ciekawskie oczka ukryte pod powiekami i wachlarzem rzęs każdego potrafią ująć. Jest z nami od dwóch tygodni, a nadal boję się wziąć ją i nakarmić. Jest taka krucha. Czasami myślę, że mógłbym jej coś zrobić.
- O czym myślisz, skarbie? - zwróciłem uwagę na moją dziewczynę.
- O naszym aniołku. Będzie nas pilnować jak dorośnie. - zaśmiałem się patrząc troskliwym wzrokiem na osóbkę przede mną.
- Już nie będzie takim aniołkiem jak obudzi się znowu w nocy i zacznie płakać.
- Co racja to racja ale i tak kocham ją jak i ciebie. Jesteście u mnie na pierwszym miejscu.
- Kocham cię. - cmoknęła mnie przelotnie w usta. Chcę by tak było do końca mojego życia.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Coś za dużo tych szczęśliwych końcówek xd
Co myślicie o snach Nialla??
rose xx
CZYTASZ
(Nie)obecny //N.H.//
FanfictionOPOWIEŚĆ PISANA 5 LAT TEMU, WIĘC MÓJ STYL PISANIA ZNACZNIE SIĘ ZMIENIŁ WRAZ Z MOIMI POGLĄDAMI - A może znajdziesz sobie jakąś irlandzką c****?! - wszyscy w studiu wybuchnęli na pytanie Alana Carra skierowane w moją stronę. Momentalnie chciałem się...