Rozdział 87

1.2K 67 1
                                    

Następny dzień zapowiadał się w miarę dobrze. Jak się okazało miałam się zająć Theo, bo Denise wezwali pilnie do firmy. Tato Nialla miał zmianę w sklepie, a Pani Maura wraz ze swoim starszym synem pojechali do Dublina pozałatwiać jakieś ważne sprawy.
- Niall! Choć już na śniadanie! - krzyknęłam, a blondyn po chwili zbiegł po schodach na dół. Położyłam talerz kanapek na stół oraz miseczkę z kaszką dla malca.
- Dzień dobry kochanie. - cmoknął mnie w policzek siadając przy stole. - A gdzie są wszyscy? - wyglądał na nie mal że zaskoczonego.
- Obowiązki. - westchnęłam podając mu kubek świeżo zaparzonej kawy.
- Dziękuję. - upił mały łyk po czym zabrał się za resztę śniadania. Ja w tym czasie posadziłam Theo w foteliku i dałam mu jego posiłek. Ten maluch jest taki uroczy. Mimo, że brudził to się złościłam, bo mam tą świadomość, że to jeszcze dziecko. No po prostu moje serce się topi kiedy widzę go takiego radosnego.

***

Natura otacza nas z każdej strony. Ta chwila wydaje się taka miła. Z uśmiechem na ustach obserwowałam jak mały chłopczyk bawi się w piaskownicy lepiąc babki ze swoim kolegą.

- Jesteś pewny swojej decyzji? - spojrzałam na mojego chłopaka, który wglądał na trochę przybitego.

- Jeśli mam być szczery to nie za bardzo. - przyznał czym mnie mile zaskoczył.

- To dlaczego w takim razie odszedłeś? - położyłam głowę na jego ramieniu zawieszając wzrok na placu zabaw.

- Bo się wtrącali w moje sprawy, które w ogóle nie powinny ich obchodzić. - jego głos cały był pochłonięty jadem. - Nie mieliśmy przez to prywatności. - zmarszczyłam brwi nie rozumiejąc o co mu chodzi, że my nie mieliśmy.

- Co?

- Przez ten cały gówniany Modest się rozstaliśmy. Za nic w życiu nie chciałbym tego powtarzać. - objął mnie ręką pocierając moje ramie bym się uspokoiła.

- Nic mi nie powiedziałeś. - bawiłam się moimi palcami nie wiedząc jak zareagować na tą sytuację.

- Przepraszam, że ci nie powiedziałem. Myślałem, że jak tu przyjedziemy to pomyśle nad tym lub chociaż zapomnę o wszystkim co mnie i nas otacza. - wyjaśnił.

- Moim zdaniem powinieneś się dogadać z szefem i zawalczyć o swoje marzenia i o wszystko co do tej pory miałeś dopóki nie podjąłeś swojej decyzji niesionej jedynie emocjami. - stwierdziłam. - Porozmawiaj jeszcze z chłopakami jak jutro już wracamy.

- Może i masz rację. - mruknął.

- Ja zawsze mam rację. Przecież na własne oczy widziałam jak występowanie na scenie przynosi ci frajdę. Może i się stresujesz ale to jest normalne. A nagrywanie teledysków. Już nawet nie wspomnę o wygraniu Brit Music Awards, VMA, American Music Awards. Jak chcesz mogę tak wymieniać w nieskończoność. Ja cię do niczego nie chcę przekonywać ale zależy mi na tobie i wszystko zrobię byś był szczęśliwy. Ja się stałam taka dzięki tobie. Masz jeszcze trochę czasu, więc lepiej się zastanów Ni.

-------------------

Mój bożę... tak strasznie przepraszam... rozdziały się pomieszały i nie opublikowałam tego... no trudno... macie juz tutaj taki bonus ;-;


(Nie)obecny //N.H.//Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz