Rozdział 44

1.7K 125 8
                                    

   Jest czwarta rano, a my jesteśmy już na ulicy, gdzie mieszkają moi dziadkowie.
- Daleko jeszcze? - wyjęczał Niall. Fakt. Też jestem cholernie zmęczona ale musimy dać sobie radę.
- Jeszcze tylko kawałek. - uśmiechnęłam się na widok domku sąsiad mojej babci. Chyba pan Piotr robił remont. Teraz domek nie jest pokryty cegłą, a pięknym marmurem. Wow. - O to tutaj. - wskazałam na wielki żółty dom z brązowym dachem i ogromnym podwórkiem.
- Nareszcie. - westchnął.
- Borys! - zawołałam psa pasterskiego, który radośnie zaszczekał widząc mnie. - Poczekasz? Ja go tylko zamknę. - blondyn przytaknął, a ja wspięłam się i wskoczyłam za ogrodzenie.
- Choć. - powiedziałam do psa i zaczęłam biec w stronę jego kojca. - Wejdź. - rozkazałam, a on to uczynił. Zadowolona z siebie pogłaskałam zwierzę i dałam mu kanapkę z szynką z mojej torby. - Możesz już wejść. - powiadomiłam Nialla z uśmiechem, który wtachał nasze bagaże. Weszłam po schodach i zadzwoniłam dzwonkiem do drzwi.
- Już idę! - dobiegł mnie przytłumiony krzyk mojej babci. - Dominica! - zawołała kiedy mnie zobaczyła. Od razu mnie do siebie przyciągnęła gniotąc w swoich silnych ramionach. - Jak ja cię dawno nie widziałam. - wyszeptała ze łzami w oczach.
- Ja ciebie też babciu.
- Ouh... Proszę wejdźcie. Jest zimno. - wpuściła mnie i blondyna do środka. - Dziadek jeszcze śpi. A kto to jest? - wskazał na blondyna szeroko się uśmiechając.
- Niall Horan. Chłopak pani wnuczki. - przedstawił się, a mi opadła szczęka. Niemal nie pierwsz raz widz go pełnego powagi. Uczyłam go polskiego w wolnym czasie i chyba mu się to przydało.
- Miło mi. Jestem Grażyna. Ale jak chcesz możesz do mnie mówić babciu lub pani Grażynko. - przytaknął na jej słowa. Niestety moja rodzina nie umie angielskiego wiec bedzie mały problem.
- Idź się jeszcze połóż spać. My sobie damy radę. Potem do was przyjdzie my jak się ogarbiemy. - wytłumaczyłam.
- No dobrze dzieciaki. Idźcie sobie odpocząć. - z uśmiechem ruszyła w stronę swojej sypialni na parterze.
- Chodźmy do mojego pokoju. - powiedziałam i wzięłam jedną walizkę. Jakoś udało mi się ją wtargać z małą pomocą Ni.
  Przez chwilę szukałam kluczyka do zamka w torebce ale, w końcu znalazłam mój skarb.
- Po co zamknęłaś ten pokój na klucz? - spytał mnie Ni kiedy otworzyłam drzwi.
- Bo to jest moja jaskinia. - zaśmialiśmy się oboje.
  Wprowadziłam nas do mojego królestwa. Walizki poszły w kąt, a my w tym czasie rzuciliśmy się na łóżko po czym wybuchliśmy śmiechem.
- Ej to moje łóżko. - jęknęłam przytulając poduszkę.
- Ale ja jestem gościem. - objął mnie w talii i przyciągnął do siebie tak, że leżałam na nim.
- Muszę przyznać, że jesteś wygodny.
- Już się o tym przekonałem w Brimingham. - wyszczerzył się, a ja spaliłam buraka.
- No już. - przyciągnął mnie do swojego torsu i zaczął całować. Jęknęłam kiedy przyssał się do mojej szyi. Czułam jak ją gryzie.
-Ouh... Nialler. - jęczałam niekontrolowanie co doprowadzało go chyba do szału, bo 'coś' sterczało mu w spodniach. Pierwszy raz widzę go w takim stanie. Obrócił nas, że ja leżałam na łóżku, a on zwisał nade mną. - Podobno jesteś zmęczony. -wdusiłam na płytkim oddechu.
- Dla Ciebie zawsze mam siłę. - wpił się w moje usta.
----------------------------------

:*

(Nie)obecny //N.H.//Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz