Zapukałam do drzwi gabinetu profesora Moody'ego i odsunęłam się od nich odrobinę. Wiedziałam, że nie jest głuchy, dlatego czekałam. Przestąpiłam z nogi na nogę. Co dziwne, usłyszałam po drugiej stronie jakiś nagły ruch i szmery. Czyżby nauczyciel nie wyciszył gabinetu? Nim zdążyłam zastanowić się, co właściwie słyszałam, ktoś mocno szarpnął za klamkę. W na wpół otwartych drzwiach stanął profesor we własnej osobie. Jego policzki były zaczerwienione, w oku widać było dziwny błysk, a w ręce miał swoją nieodłączną buteleczkę.
– Ekhm... Klaro, coś się stało? – zapytał dość poważnym tonem, przyglądając mi się uważnie. Językiem zwilżył wargi. Jego mechaniczne dyskretnie oko uciekło do tyłu.
– Chciałam tylko spytać, czy Alex dotarła na zajęcia? – powiedziałam zgodnie z prawdą.
– Tak, przyszła.
– Nie musisz mnie sprawdzać! – usłyszałam oburzony krzyk Alex.
– Wybacz – powiedziałam głośno – ale czasem mnie kłamiesz, a wiesz, że te zajęcia to dla Ciebie szansa.
– Ale tu jestem, więc po co mi Twoje pogadanki? – żachnęła się.
Wychyliłam się lekko w bok, by zajrzeć do gabinetu. Alex faktycznie siedziała na kanapie, wyglądała na nieco zakłopotaną i... pospiesznie zapinała lub poprawiała górne guziki koszuli. Nie przyjrzałam się dostatecznie, bo Moody przestąpił z nogi na nogę, zasłaniając mi ten widok własnym ciałem. Na moment zamarłam... Czyli nie tylko przyszła, ale również faktycznie ćwiczyli! I jeśli mi się nie przywidziało, to być może w taki sam sposób w jaki ćwiczyłam z nim ja... Poczułam się z tym dziwnie. Czy to była zazdrość? Nie, przecież nie mogłam być zazdrosna o nauczyciela! Więc czemu czułam to dziwne ukłucie? Może to była zazdrość o jej umiejętności? W sumie przecież nim ja i Moody dotarliśmy do tego etapu, ćwiczyłam z nim kilkukrotnie. Alex miała z nim zajęcia dopiero drugi raz. Po pierwszych była taka nieszczęśliwa, a teraz... a teraz...
– Klaro, dobrze się czujesz? – zapytał Moody. – Trochę zbladłaś.
– Nic mi nie jest – ocknęłam się i przywołałam na twarzy lekki uśmiech. – Cieszę się, że Alex poszła po rozum do głowy. Przepraszam, że przeszkodziłam. Do widzenia.
Opuściłam wzrok i pospiesznie ruszyłam w stronę schodów. Moody patrzył jeszcze za mną, a potem po cichu zamknął drzwi do gabinetu.
Alex wróciła do dormitorium tuż przed kolacją. Zeszłyśmy razem do Wielkiej Sali i usiadłyśmy przy stole. Przyjaciółka wyglądała na rozkojarzoną, ja zaś byłam cicha. Denerwowało mnie, że poczułam się zazdrosna. Obiecałam sobie, że nie będę dopytywać, co działo się na tych zajęciach. Z resztą pewnie też kazał jej zachować to w tajemnicy... Nie mogłam jednak znieść natrętnych myśli. Wyobrażałam sobie o wiele za dużo.
– Alex, podobały Ci się zajęcia? – zapytałam nagle, jednocześnie nieco zbyt gwałtownie nabijając kiełbaskę na widelec.
– Zajęcia? – zapytała, nadal rozkojarzona.
– Te z profesorem... – mruknęłam, wpatrując się w swój talerz.
– Nie wiem... – wzruszyła ramionami. Podparła głowę ręką i na moment zapatrzyła się w stół nauczycielski. Po chwili speszona również wbiła wzrok w talerz. – Nie było tak tragicznie – przyznała zdawkowo. – Wiesz, zajęcia jak zajęcia.
– A będziesz musiała do niego chodzić częściej, czy już wszystko umiesz? – dopytywałam.
– Rany, nie wiem... pewnie będę musiała. Z resztą co za różnica?
CZYTASZ
Wbrew rozsądkowi (Severus Snape, Alastor Moody, OC) TOM I
FanfictionUWAGA: opowiadanie zawiera: seks, sceny przemocy, gwałty, molestowanie, alkohol, narkotyki http://kopciurek.blogspot.com - całe opowiadanie, zapraszam! Alex Lamberd i Klara Amber choć do tej pory za sobą nie przepadały, zostają przyjaciółkami. Dzi...