Cieszyłam się, że profesor McGonagall rozwiąże nasz problem z profesorem Snape'm. Sama miałam ochotę pójść do niej na skargę i w sprawie zepsutego eliksiru i ujemnych punków, ale biorąc pod uwagę nasz ostatni wybryk, lepiej było trzymać język za zębami. Ogólnie to ostatnio nie poznawałam siebie. Miałam wrażenie, że odkąd zaczęłam zadawać się z Alex, moje życie wywróciło się do góry nogami. To nie tak, że obarczałam ją winą za całe zło tego świata. Po prostu dzięki niej zaczęłam żyć inaczej. Dowodem na to był ukradziony eliksir, cały czas trzymany na dnie mojej torby.
Był wieczór. Weszłam do pokoju wspólnego, gdzie jak zawsze było dosyć głośno. Wspięłam się szybko po schodach do naszej sypialni. Alex jeszcze tam nie było. Rozejrzałam się po pomieszczeniu, zastanawiając się gdzie schować kradzionego fanta. Wszystkie miejsca wydawały mi się bardzo oczywiste. Ostatecznie wcisnęłam buteleczkę do skarpetki, zrobiłam z tego zawiniątko i ukryłam na dnie swojego kufra. Nie wiedziałam jeszcze kiedy i jak użyjemy eliksiru przeczyszczającego, ale lepiej było nie nosić go ciągle przy sobie.
Usiadłam na skraju łóżka i zastanowiłam się. Miałam w głowie natłok myśli. W większości sprzecznych. Z jednej strony coś mnie ciągnęło do Draco, miałam wrażenie, jakby przy nim świat zwalniał. Przyciągał mój wzrok nawet wtedy, gdy usilnie chciałam nie patrzyć. W tym roku wydawał się jakiś taki... dojrzalszy. Przystojniejszy? Zarumieniłam się na samą myśl. Dlaczego na mnie tak działał? Chyba nic nas nie łączyło. Byliśmy z różnych domów. Do tego Draco często zachowywał się tak, jakbym nie istniała... W bibliotece zaakceptował moją pomoc, choć nie doczekałam się wdzięczności. A potem co? Potem jakby nigdy nic udupił mnie na eliksirach. O niedoszłej bójce nawet nie było co myśleć, został sprowokowany, może gadał tak na odwal się, a nie dlatego że tak myślał? Przecież moje zajęcia dodatkowe z profesorem Moodym miały mi pomóc w zahartowaniu ciała i umysłu. To nie było nic złego! Nie czułam, by było. Profesor był dla mnie taki miły. Czasem się go bałam, ale uważałam to za część naszych lekcji.
Dla spokoju ducha, spisałam swoje myśli w wysłużonym pamiętniku. Często pisałam wieczorami, by lepiej mi się spało. Dziś po skończeniu wpisu postanowiłam zejść do pokoju wspólnego. Hermiona i Harry siedzieli przy kominku, Ron wygłupiał się z braćmi. Z Alex ominęłyśmy pierwsze zajęcia. Miałyśmy zwolnienie od profesor McGonagall, ale wolałabym nadrobić materiał. Podeszłam więc do Hermiony, pytając ją o notatki. Dała mi je, choć z pewnym ociąganiem.
- Przepraszam, że już tyle nie siedzę z Tobą w bibliotece – wypaliłam nagle. – Czasem naprawdę mi tego brakuje.
Hermiona spojrzała na mnie, a na jej twarzy, po raz pierwszy od dawna zobaczyłam zrozumienie. Skinęła do mnie głową.
- W sumie nic się nie dzieje... Ostatnio często uczę się z Krumem. We trójkę pewnie byłoby nieco niezręcznie – uśmiechnęła się do mnie słabo.
Zmarszczyłam brwi, początkowo nie rozumiejąc co miała na myśli.
- Przecież uczyłyśmy się nie raz z Neville'm i innymi i...
Otworzyłam szerzej oczy i złapałam ją za rękę. Hermiona odwróciła wzrok lekko zawstydzona.
- Czy wy...? – patrzyłam na nią zaskoczona.
Hermiona uśmiechnęła się nieco bardziej i kiwnęła głową
.
- Chodzimy ze sobą – odpowiedziała bardzo cichym szeptem.
Obie zezowałyśmy na Harrego, ale ten czytał proroka codziennego załamując się każdym kolejnym, pełnym bredni zdaniem. Nic nie słyszał.
- Rany... Ale on jest z innej szkoły. Co będzie, gdy wyjadą? W ogóle rozmawiacie? Jaki jest? – zasypałam ją pytaniami.
CZYTASZ
Wbrew rozsądkowi (Severus Snape, Alastor Moody, OC) TOM I
FanfictionUWAGA: opowiadanie zawiera: seks, sceny przemocy, gwałty, molestowanie, alkohol, narkotyki http://kopciurek.blogspot.com - całe opowiadanie, zapraszam! Alex Lamberd i Klara Amber choć do tej pory za sobą nie przepadały, zostają przyjaciółkami. Dzi...