104. Zdruzgotana Alex

503 30 7
                                    


Głowy wszystkich z Gryffindoru skierowały się na dyrektora, kiedy ten zmierzał w naszym kierunku z przemiłym uśmieszkiem wymalowanym na ustach.

Gdy w końcu zatrzymał się przed nami, zamarłam z kawałkiem mięsa nabitym na widelec w połowie drogi do ust. Klara ścisnęła mnie mocno za nogę, obawiając się wyrzucenia ze szkoły przez Dumbledore'a. Jakoś nie sądziłam, aby dyrektor chciał ją usunąć ze szkoły za przebywanie w nieodpowiednim miejscu o nieodpowiedniej godzinie. Gdyby na serio chciał tak zrobić, musiałby wyrzucić połowę Hogwartu.

- Dzień dobry, dziewczynki – przywitał się uprzejmie, spoglądając na nas radośnie. To raczej nie wróżyło niczego nieprzyjemnego.

- Dzień dobry, profesorze – odparłyśmy chórem, chociaż Klara zrobiła to mniej entuzjastycznie. Zerknęłam przez chwilę na stół nauczycielski. Zarówno Moody i jak Snape przyglądali nam się w skupieniu. Spojrzałam na Severusa, a ten tylko dopił swoją poranną kawę i wstał, wychodząc bocznym wyjściem.

- Coś się stało? – Spytałam, wyczuwając jednak podskórnie pewien niepokój.

- Przychodzę z samymi dobrymi wiadomościami, Alex – odparł dyrektor. – Profesor Snape rozmawiał dzisiaj ze mną i stwierdził, że twoje dalsze szlabany nie są już potrzebne. Zgodziłem się z nim, więc możesz teraz cieszyć się piątkowymi wieczorami z resztą swoich przyjaciół.

- Wspaniale! – Ucieszyła się Klara, klaszcząc w dłonie. Przy okazji przestała ściskać moje kolano i w końcu mogła odetchnąć z ulgą. – Prawda, Alex?

Poczułam się tak, jakby ktoś dał mi w twarz, ale przecież nie mogłam pokazać, jak bardzo zdenerwowały mnie te słowa.

- Cieszę się – odparłam przez ściśnięte gardło. Chciałam podbiec za Severusem i zapytać, co się właściwie stało, ale przecież nie mogłam tego zrobić.

- W takim razie życzę wam dobrego dnia, dziewczynki. – Dumbledore raz jeszcze uśmiechnął się do nas i odszedł z rękoma założonymi na plecach. Zatrzymał się jeszcze przy innych uczniach, pytając jak się czują i zagadując o różne rzeczy.

Popatrzyłam tępo na stół, czując narastającą panikę. Momentalnie odechciało mi się jeść. Próbowałam wziąć kilka potężniejszych oddechów. Przecież Severus nie powiedział, że między nami koniec. On tylko anulował nasze szlabany, to jeszcze o niczym nie świadczyło. Zupełnie o niczym.

- Profesor Snape ci odpuścił – odezwała się nagle Klara, klepiąc mnie po ramieniu. – Wiedziałam, że jest w nim coś z człowieka. Nie mógł być tak okropny, jak wszyscy go opisywali.

- Przecież ja nic nie zrobiłam – jęknęłam, nie zdając sobie sprawy, że powiedziałam to na głos. Oparłam się łokciami o stół, ukrywając twarz w dłoniach. – Specjalnie wróciłam wcześniej do dormitorium.

- No właśnie dlatego oboje stwierdzili, że chyba wyciągnęłaś coś ze swoich szlabanów. Potrafisz uczyć się na błędach. Brawo, Alex. Jestem z ciebie dumna. – Dziewczyna raz jeszcze klepnęła mnie po ramieniu.

- W takim razie musimy to oblać w piątek wieczorem – zaproponował Harry, szczerząc się jak mysz do sera.

- Kolejna impreza? – Jęknął Ron. – Po piątkowej bibie mam dosyć.

- Ale tu chodzi o wyrwanie się Alex ze szponów wampira – wytłumaczył okularnik. – Powiem bliźniakom. Ostatnio mają dobre humory. Co będziecie piły?

- Nie o to mi chodziło, kiedy się ucieszyłam o wolnych piątkach Alex – mruknęła Klara, patrząc to na jednego, to na drugiego chłopaka.

Nie docierały do mnie ich słowa. W głowie miałam plątaninę myśli. Próbowałam sobie przypomnieć, co mogłam zrobić nie tak, że Severus odwołał nasze spotkania. Może mnie zauważył jak wychodziłam z kryjówki? Albo wiedział, że poszłam tam z Lucjanem, zamiast udać się prosto do wieży?

Wbrew rozsądkowi (Severus Snape, Alastor Moody, OC) TOM IOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz