Wyciągnęłam ze stanika mały flakonik z eliksirem, którego potrzebowałyśmy.
- Przynajmniej nie musisz robić eliksiru na nowo.
- Ja? - Zdziwiła się Klara, chociaż wydawało mi się, że w dalszym ciągu była w szoku. Zaczęła również rozmasowywać obolały kark. - Dlaczego ja?
- Bo ja dopiero zaczęłam przygodę z eliksirami - odparłam, wznosząc oczy do nieba. - Zresztą, to nieważne. Mamy eliksir, rozumiesz?
- No tak. - Dziewczyna wydawała się jakaś nieobecna. Nie minęła chwila, a zaczęła mi jęczeć, że już nigdy nie chce przeżywać takiego stresu. - Wszyscy nauczyciele brali mnie za wzór do naśladowania przez innych uczniów, a teraz co? Teraz zostaję przyłapana na kradzieży! I to nie byle jakiej! Okradłam Snape'a!
Nie wytrzymałam i walnęłam ją lekko w twarz. Klara zamrugała kilka razy, chwytając się za piekący policzek.
- Ogarnij się. Nie pierwszy raz wpadasz ze mną w tarapaty - prychnęłam.
- Stanie z boku i patrzenie jak kogoś bijesz, to co innego niż kradzież eliksirów!
- Poprawić ci? - Spojrzałam wyzywająco na drugi, blady policzek dziewczyny. - Poza tym, to ja mam ciągle przejebane, nie ty. Snape cały czas odejmuje mi punkty za mundurek szkolny! Mówię ci, on się na mnie uwziął.
- Może ma trochę racji - mruknęła Klara. - Może ta spódniczka jest za krótka.
- Sprawdziłam regulamin szkoły - warknęłam. - Jest nawet o pół stopy dłuższa niż wymagana! Co z tego, że zdałam eliksiry! On teraz pewnie wymyśli coś innego, żeby mnie udupić!
- Okradłyśmy go. Ma prawo nas udupić - odparła rzeczowo przyjaciółka. W dalszym ciągu trzymała się za policzek, chociaż uderzenie nie było aż tak mocne.
- No ale, spójrz! Nie widzisz jak on traktuje wszystkich Gryfonów?
- Nigdy ci to nie przeszkadzało.
- Teraz przeszkadza! - żachnęłam. - Nie podoba mi się, jak nas traktuje. Tych idiotów wywyższa, a my dostajemy po dupie! Głupia sytuacja z tym kociołkiem. Miał wszystko wyłożone kawa na ławę, a i tak wolał nas oczernić niż swój dom.
- Nie rozumiem cię -westchnęła głęboko Klara. - Zawsze tak było. ZAWSZE!
-To może czas najwyższy to zakończyć?
Klara milczała. Nakazałam więc schować jej eliksir głęboko do torby. Jeszcze nie miałyśmy pomysłu jak go podać Parkinson, ale już byłam z tego faktu zadowolona.
Ruszyłyśmy w kierunku wieży Gryffindoru, gdy nagle zza rogu wyszedł Moody, kuśtykając wsparty na swojej lasce.
- Panno Lamberd, mogę prosić panienkę na słówko ze sobą?
Spojrzałyśmy zdziwione po sobie. Co on tak nagle sobie kolekcjonuje uczniów jednego po drugim?
- Mówiłaś mu coś o mnie? - Zapytałam dziewczyny na odchodne.
- Nie. Może coś chce od ciebie konkretnego?
Wzruszyłam ramionami, zostawiając dziewczynę i ruszyłam za profesorem. Jeszcze zanim zeszliśmy po schodach do jego gabinetu, mężczyzna spojrzał na Klarę, ukłonił jej się a na koniec puścił oczko. Blondynka była wniebowzięta.
Moody przepuścił mnie pierwszą do swojego gabinetu.
- Bardzo ładny strój, Lamberd - skomentował. - Szczególnie dolna jego część.
- Dziękuję - burknęłam, siadając na kanapie. Złączyłam również nogi, jak na grzeczną dziewczynkę przystało i czekałam, co też nauczyciel chciał mi powiedzieć ważnego, że aż musiał zaprosić mnie do swoich prywatnych kwater.
CZYTASZ
Wbrew rozsądkowi (Severus Snape, Alastor Moody, OC) TOM I
Hayran KurguUWAGA: opowiadanie zawiera: seks, sceny przemocy, gwałty, molestowanie, alkohol, narkotyki http://kopciurek.blogspot.com - całe opowiadanie, zapraszam! Alex Lamberd i Klara Amber choć do tej pory za sobą nie przepadały, zostają przyjaciółkami. Dzi...