Byłam pewna, że gdyby nie to spotkanie z dyrektorem, na pewno profesor Moody potrzymałby nas dłużej w gabinecie. Rozmowa z nim tylko obudziła we mnie głód wiedzy. Nie mogłam się doczekać kolejnych zajęć. Spojrzałam na Alex, a ona na mnie.
- To co robimy? – zapytałam. – W sumie szłyśmy do biblioteki, zanim Neville przypomniał nam o spotkaniu...
Alex sięgnęła do torby i wyjęła podręcznik do eliksirów. Pogładziła skórzaną okładkę.
- Szczerze mówiąc, to w tej książce mam wszystko czego mi trzeba. Nie muszę psuć sobie opinii, dając się zobaczyć wśród kujonów – Alex z uśmiechem puściła do mnie oko.
Złapałam się pod boki.
- Hej... Psucie opinii? – oburzyłam się. - Lepiej chyba być kujonem niż...
- Daj spokój – zaśmiała się Alex, przerywając mi. – Żartowałam tylko. Po prostu tak sobie myślę, że nie ma sensu iść aż tam, skoro mogę się pouczyć w dormitorium. Dziwnie to przyznać, ale dobrze mi ostatnio szło.
Uspokojona kiwnęłam głową.
- No dobra. W sumie racja. Każdy ma swoje techniki i swoje tempo.
Neville patrzył na nas naprzemiennie, gotów do ruszenia w stronę biblioteki. Spojrzałam na niego, zastanawiając się przez krótką chwilę. Alex zobaczyła moje wahanie.
- Wiesz Klaro – zaczęła, uśmiechając się lekko - jak chcesz, to idź beze mnie. Kiedyś prawie tam mieszkałaś, pewnie tęsknisz za regałami czy czymś.
- Za książkami – poprawiłam ją i zaczęłam wymieniać – Za encyklopedią magicznych stworzeń, zbiorem legend , szóstym tomem opowieści o...
- Dobra, dobra – zaśmiała się Alex. – Za książkami. Po prostu idź.
- Ale będziesz się uczyć?! – zapytałam, celując w nią palcem.
- Będę. Spokojna głowa.
Alex pomachała mi na pożegnanie i ruszyła w stronę wieży Gryffindoru. Kiwnęłam na Neville'a i razem poszliśmy do biblioteki. W czytelni jak zawsze przeważali Krukoni. Zajęliśmy z chłopakiem jeden z pustych stolików. Neville od razu pochylił się nad swoją nową książką i czytał zafascynowany, ja w tym czasie zaczęłam kompletować zestaw książek do wypracowania z historii magii. Mieliśmy jeszcze sporo czasu na przygotowanie go, ale zawsze lubiłam robić takie rzeczy na świeżo. Gdy miałam już cały stosik lektur, zaczęłam je przeglądać i wynotowywać najważniejsze informacje. Neville co jakiś czas komentował na głos ciekawostki o roślinach. Słuchałam go jednym uchem.
Po pewnym czasie odłożyłam na moment pióro, by dać odpocząć zmęczonej od pisania dłoni. Gdy rozejrzałam się, zobaczyłam coś dziwnego... Draco Malfloy we własnej osobie. Tu. W bibliotece. Do tego bez swojego zwyczajowego kręgu dupolizów i sługusów. Żadnego Crabba, żadnego Goyla, żadnej przyklejonej do niego Pansy. Rozejrzałam się podejrzliwie, sądząc, że może reszta ekipy gdzieś się czai, ale nie. Był sam. Jedyny ślizgon w całej bibliotece. Nie tylko ja zerkałam na jego poczynania.
Draco trzymał w rękach jakąś małą karteczkę i próbując ukryć zdezorientowanie, snuł się pomiędzy regałami, wyraźnie czegoś szukając. Po chwili nawet Neville go zauważył. Nachylił się w moją stronę i zapytał bardzo cichym szeptem.
- A temu co?... – ruchem głowy wskazał na Malfloya. – Zgubił się?
- Pewnie szuka drogi do wyjścia – zażartował jeden z siedzących obok uczniów.
Kilka osób parsknęło śmiechem. Mnie jakoś żart ten nie rozbawił. Każdy miał prawo tutaj być. Draco łypnął na nas groźnie i wszedł znów między półki. Ja raz jeszcze upewniłam się, że nie ma w pobliżu Pansy. Nie było. Wzięłam głęboki wdech i sama nie wierząc w to co właśnie robię, wstałam.
CZYTASZ
Wbrew rozsądkowi (Severus Snape, Alastor Moody, OC) TOM I
FanfictionUWAGA: opowiadanie zawiera: seks, sceny przemocy, gwałty, molestowanie, alkohol, narkotyki http://kopciurek.blogspot.com - całe opowiadanie, zapraszam! Alex Lamberd i Klara Amber choć do tej pory za sobą nie przepadały, zostają przyjaciółkami. Dzi...