- Czy to się kiedyś skończy? – jęknęłam załamana, siadając przy stole w Wielkiej Sali.
Miałam wielkie poczucie niesprawiedliwości. Znów nie zrobiłam nic złego, a zostałam źle potraktowana. Miałam wrażenie, że profesor Snape mścił się na mnie za tamtą nieudaną pomoc przy egzaminie Alex. Jakby odjęcie nam miliarda punktów i teraz terroryzowanie Alex to było wciąż mało.
- Obawiam się, że póki nie znajdzie nowego kozła ofiarnego, będziecie na świeczniku – powiedział Harry.
- Odrobisz to bez problemu. Następnym razem nie spuszczaj kociołka z oczu – poinstruowała mnie Hermiona. - Skoro Pansy się przyczepiła, będzie próbowała znowu. Wiesz jaka ona jest.
Kiwnęłam głową. Zobaczyłam, że Alex wchodzi do Wielkiej Sali. Była wkurzona bardziej ode mnie. Usiadła obok.
- Co za śmieć – warknęła Alex.
- Oblał Cie? – zapytałam wystraszona.
Alex mocno potrząsnęła głową.
- Nie, dał zadowalający... ale za to odjął punkty za strój.
- Co? – zdziwiłam się. - Nie miał prawa tego robić. Przecież masz godło domu o tutaj – dotknęłam naszywki z lwem.
Alex spojrzała na swoją spódnicę i wzruszyła ramionami.
- Jeśli następnym razem się przyczepi, powiem mu to prosto w twarz. Dziś tak mnie wkurzył, że gdybym została w sali, na pewno byśmy się pokłócili. Już dość mam kłopotów.
Alex była wyraźnie zmęczona i podłamana. Oparła łokcie o stół. Popatrzyła smętnie na jedzenie.
- Dlaczego w ogóle posłuchał Malfloya? Wiadomo, że ten drań nie wydałby Pansy. – zastanawiał się Ron.
- Za to Alex próbowała ściągać na egzaminie, czemu miałby jej wierzyć? – wtrąciła Hermiona, mierząc Alex wzrokiem.
Alex łypnęła na Hermionę ostrzegawczo. Miałam wrażenie, że te dziewczyny nigdy się nie polubią.
- Nic by wam się nie stało, gdyby któreś z was stanęło po naszej stronie – syknęła Alex.
- Nic by to nie dało – skomentował Harry. - On ma problem z całym Gryffindorem...
Chciałam załagodzić sytuację, ale w tym momencie wraz z pocztą, do sali wleciał wyjec. Zawisł w powietrzu tuż przed Alex, uformował się w kształt męskich ust i zaczął się wydzierać na moją przyjaciółkę.
- Alex Lamberd! Do naszego domu dotarły niepokojące wieści ze szkoły! Co to wszystko ma znaczyć? Od pokoleń nasz ród oznacza się na tle innych, a Ty tak po prostu go hańbisz?! Nie tak Cie wychowaliśmy! Nie tego od Ciebie oczekujemy!
- Cicho! Cicho, nie tu! – Alex poderwała się z miejsca.
Wspięła się na ławkę i próbowała za wszelką cenę złapać wyjca. Patrzyłam na nią zaskoczona. Ron pomagał, bombardując wyjca słodkimi bułeczkami. List jednak był uparty i lawirował ponad głowami.
- Upijać się w tak młodym wieku? – darł się wyjec - W dni szkolne? Do tego ściągać na egzaminie? Jeśli oblejesz przedmiot, możesz nawet nie wracać do domu! Jesteś zakałą rodziny. Chodzącą kpiną! Popraw swoje zachowanie, albo znajdziemy dla Ciebie bardziej rygorystyczną szkołę!...
Wyjec w końcu skończył ujadać i momentalnie spłonął, zostawiając na stole jedyne kupkę popiołu. Ludzie patrzyli w naszą stronę. Alex warknęła coś pod nosem, zeskoczyła z ławki i wybiegła. Od razu poderwałam się z miejsca, biegnąc za nią.
CZYTASZ
Wbrew rozsądkowi (Severus Snape, Alastor Moody, OC) TOM I
FanfictieUWAGA: opowiadanie zawiera: seks, sceny przemocy, gwałty, molestowanie, alkohol, narkotyki http://kopciurek.blogspot.com - całe opowiadanie, zapraszam! Alex Lamberd i Klara Amber choć do tej pory za sobą nie przepadały, zostają przyjaciółkami. Dzi...