78. Śmierciożercy part 2

574 26 1
                                    


Snape przyłożył koniec różdżki do mojej skroni, chcąc wedrzeć się do mojego umysłu. Z jednej strony chciałam, żeby to zrobił. Pozwoliłabym mu przeszukać mój umysł dogłębnie, może wtedy dowiedziałby się, jak bardzo mi na nim zależy, jak nie potrafię bez niego żyć i jak mocno mnie krzywdzi, kiedy nie pozwala mi się ze sobą widywać. Z drugiej strony, gdzieś z tyłu głowy miałam obietnicę, jaką złożyłyśmy profesorowi Moody'emu. Miałyśmy nic nikomu nie mówić o Śmierciożercach. Zawdzięczałyśmy mu naprawdę wiele, dlatego nie mogłam powiedzieć Severusowi wszystkiego, chociaż bardzo chciałam.

- Stop! – Krzyknął nagle głos spanikowanej Klary. Dziewczyna wbiegła w ślepą uliczkę, stając w bezpiecznej odległości od nas. – Nie może pan!

Spojrzałam z przestrachem na mężczyznę, który powoli opuścił różdżkę, ale w dalszym ciągu stał bardzo blisko mojej osoby. Wiedziałam już, co Snape zamierzał zrobić, ale nie mogłam dopuścić do tego po raz drugi. Gdy jego dłoń powoli kierowała się w stronę przyjaciółki, chwyciłam go szybko za nadgarstek. Brunet zerknął na mnie z mordem w oczach.

- Nie rób tego – szepnęłam, chociaż Klara i tak słyszała, co mówię.

- Alex... - zaczęła niepewnie, nie wiedząc co się dzieje. – Przestań.

Mężczyzna w dalszym ciągu stał nieruchomo, gdy trzymałam jego rękę, po czym wyszarpnął się mocno i wyszedł zza zaułka, zamiatając za sobą swoją długą peleryną. Miałam wrażenie, że serce za chwilę wyskoczy mi z piersi. Oddychałam szybko i nierównomiernie, aż w końcu Klara podbiegła do mnie i przytuliła.

- Co ci strzeliło do głowy?! – Pisnęła przerażona. – Chwyciłaś go za rękę! – Odsunęła się ode mnie. W dalszym ciągu była wstrząśnięta tym, co zobaczyła. Gdyby tylko wiedziała, co tak naprawdę łączy mnie ze Snape'em. Na to wspomnienie zaśmiałam się lekko, co dziewczyna odebrała, jako zły znak.

- Alex? W porządku? Z czego się śmiejesz?

- Wszystko dobrze – odparłam, przestając w końcu się uśmiechać. – Najważniejsze, że ten sukinsyn nie spenetrował moich myśli.

- Ja nie wiem, co mu strzeliło do głowy?! Przecież to nielegalne! Powinnyśmy iść do Dumbledore'a!

- Przestań! – Uspokoiłam ją lekkim warknięciem. – Ty z każdym problemem chciałabyś do niego iść.

- No, ale przecież dobrze wiesz, że żaden nauczyciel nie ma prawa dobierać się do naszych myśli!

- Snape chciał dobrze – broniłam mężczyzny. – On chce tylko wiedzieć, dlaczego wtedy zniknęłyśmy i dlaczego byłyśmy tak przerażone dzisiaj.

- Tylko po co mu ta wiedza?

- Skąd mam wiedzieć? – Wzruszyłam ramionami. – Może mu zależy na... uczniach. Może chce się wykazać przed dyrektorem. Nie wiem.

- Dobrze, już dobrze – westchnęła przyjaciółka, przecierając twarz rękoma. – Spotkałaś tatę?

- Tak – burknęłam. – Wrócił do pubu. – Nic mu nie jest.

- To dobrze. – Przyjaciółka odetchnęła z ulgą. – Spotkałam w wiosce Harry'ego z Ronem – zmieniła temat.

- A co oni tu robią? – Zdziwiłam się. – Nie jadą na święta do Weasley'ów?

- Nie o to chodzi. Podobno podsłuchali Flinta jak rozmawiał z jakimś Ślizgonem o tym, że dzisiejszy dzień jest dla niego bardzo ważny i po nim wszyscy będą go szanować w szkole.

- Zwariował – skomentowałam, stukając palcem w czoło.

- No nie wiem. Flint podobno przyszedł do Hogsmeade, a Harry z Ronem zaczęli go śledzić pod peleryną.

Wbrew rozsądkowi (Severus Snape, Alastor Moody, OC) TOM IOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz