72. Podejrzenia

540 25 14
                                    


Tak byłam skupiona na sprzeczce z Fredem, że nawet nie zauważyłam, kiedy Alex odeszła od stolika. Mnie raziło luźne podejście chłopaka do wszystkiego, jego zaś raził fakt, że za bardzo się wszystkim przejmuję. Dyskusja wydawała się być zbędna, bo nasze argumenty nie trafiały do drugiej strony. Nie było sensu tego ciągnąć. Emocje brały górę, a zwykła wymiana zdań przerodziła się w prawdziwą kłótnię. Nieświadomie zmniejszaliśmy między sobą dystans, próbując się wzajemnie przekrzyczeć. Napięcie było wyczuwalne w powietrzu. W pewnym momencie, gdy już miałam rzucić kolejny argument, Fred nagle mnie pocałował. W pierwszej chwili zamarłam, całkowicie zaskoczona tym co zrobił. Nie doczekując się reakcji z mojej strony, chłopak próbował pogłębić pocałunek. Dopiero czując jego język, ocknęłam się i odskoczyłam jak oparzona. Otworzyłam szeroko oczy, a moja twarz momentalnie oblała się rumieńcem.

- Co Ty wyprawiasz?! – pisnęłam, zasłaniając usta dłonią.

- Nie mów, że sama nie miałaś ochoty tego zrobić – zdziwił się rudzielec. Miał minę niewiniątka.

- Nie miałam! – oburzyłam się, odsuwając jeszcze bardziej. Wciąż byłam w szoku.

- No to trochę mnie poniosło - Fred beztrosko wzruszył ramionami.

- Poniosło? – zamrugałam zdezorientowana. – Pocałowałeś mnie!

– Źle odczytałem sygnały. Angelina zawsze nakręca się podczas kłótni – wyjaśnił spokojnie i napił się ze swojej szklanki. – Wyluzuj.

- Wyluzuj?! – Powtórzyłam po nim i odruchowo uderzyłam go pięścią w ramię. Było we mnie tak wiele różnych, sprzecznych emocji. Musiałam dać im ujście. – Tłumaczę Ci pół wieczoru, że nie potrafię.

- A jak bardzo próbujesz? – Fred poruszył brwiami z taką miną, jakby reklamował właśnie jakiś produkt. Wskazał głową na stolik. - Alex nalała Ci whisky, a nawet nie zmoczyłaś ust. Alkohol zawsze rozluźnia. To byłby pierwszy krok ku dobrej zabawie.

- Nic nie rozumiesz... – potrząsnęłam głową. - Ciężko się bawić, kiedy ciągle coś się dzieje.

- Naprawdę muszę Ci to tłumaczyć? – Fred przysunął szklankę bliżej mnie. – Klara, zawsze będzie się coś działo. Przypominam, że moimi fotkami oblepiono cała szkołę. I co? Robię sobie coś z tego?

Powoli się uspokajając, przyjrzałam mu się uważnie od góry do dołu. Nie wyglądał na przybitego czy zmartwionego, więc powoli pokręciłam głową.

- Właśnie – przytaknął Fred i znów upił ze swojej szklanki. – Kwestia podejścia.

- Ale jednak chcieliście się zemścić na ślizgonach – zauważyłam. – Ba, nawet zmusiliście mnie do uczestnictwa w tym.

- To coś innego – zaśmiał się chłopak. – Gnojkom się należało już wcześniej, a zemsta była za Angelinę. Nie zmienia to faktu, że odskocznia się przydaje. Nie mówię, że masz olewać wszystko co dla Ciebie ważne. Po prostu daj się czasem ponieść.

Powoli wypuściłam powietrze. Tyle się we mnie kłębiło pytań i obaw, że naprawdę miałam ochotę w końcu o wszystkim zapomnieć. Z drugiej strony, ciągle coś nie pozwalało mi opuścić gardy. Chciałam mieć wszystko pod kontrolą, a po alkoholu nie mogłam być tego pewna. Zamyślona złapałam za szklankę, uparcie wpatrując się w jej zawartość. Inni często pili. Nawet przed naszymi zajęciami, profesor Moody poczęstował mnie alkoholem... Może jednak mogłam odpuścić? Napiłam się, próbując przeboleć gorzki smak alkoholu.

- No brawo – Fred aż powoli zaklaskał.

- Czy to zawsze musi być takie niedobre? – zapytałam, krzywiąc się.

Wbrew rozsądkowi (Severus Snape, Alastor Moody, OC) TOM IOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz