53. Panika i akcja poszukiwawcza

924 37 4
                                    


Spojrzałam za odchodzącą od stolika Alex, a później zerknęłam do jej kufla. Wypiła może połowę. Po takiej dawce zachciałoby jej się siku? Do tego jej krok był jakiś taki niepewny. Po tym jak profesor Moody tyle razy przypominał o czujności, nie mogłam po prostu zignorować tego dziwnego uczucia niepokoju.

- Alex, zaczekaj! – zawołałam, jednocześnie podnosząc się z krzesła.

Chciałam pójść za przyjaciółką, ale w tym samym momencie Angelina złapała mnie za ramię i pociągnęła do dołu.

- Klara, nie musisz wszędzie za nią łazić – mrugnęła do mnie Johnson.

- Ale ona... - zająknęłam się i zaczęłam gestykulować, pokazując na schody.

- Nic jej nie jest. Zostaw ją, przecież się nie zgubi – zaśmiała się gryfonka.

Niepewnie popatrzyłam na schody. Może faktycznie przesadzałam? Nikt z towarzystwa nie wydawał się zauważyć, że coś było nie tak. Opuściłam więc głowę i zostałam na miejscu. Angelina przyglądała mi się przez chwilę, a zaraz potem przysunęła się do mnie razem ze swoim krzesłem.

- Słyszałam o czym rozmawiałyście – zagaiła z uśmiechem wymalowanym na twarzy.

Otworzyłam szeroko oczy i spojrzałam na nią przerażona. Dziewczyna spokojnie sięgnęła po swój kubek i napiła się piwa.

- Gadałyśmy o głupotach – próbowałam się wykręcić.

- Nie no, Alex ma rację – rzuciła gryfonka, przechylając się w moją stronę. Kontynuowała przyciszonym głosem – Nie ma nic lepszego od dotyku faceta. Choć jeśli facet nie wie co robi, wtedy też może być beznadziejnie. Na przykład Fred czyta ze mnie jak z mapy. Nie muszę nic mówić, bo wie czego chcę.

Dziewczyna czuła się całkowicie swobodnie. Słuchałam tego cała czerwona. Sięgnęłam po mój sok dyniowy, bo ze stresu zaschnęło mi w gardle. Gdy się chciałam napić, przypomniałam sobie ostrzeżenie profesora Moody'ego. Odstawiłam kubek z powrotem na stół.

- A Ty Klara? Rzadko o sobie mówisz... Masz w ogóle chłopaka? – Angelina patrzyła na mnie wyczekująco. Gorączkowo potrząsnęłam głową. – Ale mogłabyś mieć – zauważyła. – Brzydka nie jesteś. Inne ciuchy, trochę więcej pewności siebie i miałabyś branie. W ogóle podoba Ci się ktoś?

- Nie wiem – zająknęłam się. - Znaczy... Chyba tak... Tak.. Podoba...

- No to na co czekasz? – zaśmiała się Angelina. – Jest tutaj? Powinnaś z nim zagadać, rozmowa to zawsze pierwszy krok. Najlepiej zrób to teraz. Jeśli palniesz coś głupiego, zwalisz winę na alkohol – mrugnęła do mnie.

Rozejrzałam się po piętrze. Profesora Moody'ego już nie było. Odruchowo mój wzrok uciekł na stół ślizgonów. Choć jeszcze do niedawna siedziała tam Pansy, po blond czuprynie Draco nie było ani śladu. Po zastanowieniu doszło do mnie, że nie widziałam Malfoya dzisiaj w pubie. Czy on w ogóle poszedł z wszystkimi do Hogsmeade?

- Jest tu?.... – Angelina zapytała konspiracyjnym szeptem i spojrzała tam gdzie ja. Widząc, że się gapi, szybko odwróciłam wzrok w inną stronę, udając, że przyglądam się każdemu ze stołów.

- N... nie. Nie ma go chyba.

- To ten co o nim gadałyście? – Angelina była wyraźnie zaciekawiona. - Jak mu tam było... - W zastanowieniu postukała się palcem w usta. – Jakoś na A?... Nie... Ma...?

- Co? – pisnęłam w panice. – Nie mówiłyśmy nic takiego...

- No przecież słyszałam – zaśmiała się gryfonka. – Alex mówiła coś tam, że Cię dotykał, ale nie usłyszałam dalej.

Wbrew rozsądkowi (Severus Snape, Alastor Moody, OC) TOM IOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz