Zostałam przeprowadzona przez ciemnoczerwony i bardzo długi korytarz. Po każdej stronie długiego holu w równych odstępach znajdowały się czarne, zrobione z połyskowego laminatu drzwi. Światło, które się w nich odbijało, dawało złudzenie głębi oraz wyrachowany klimat całemu pomieszczeniu. Jakby tego było mało, zewsząd dochodziły różne odgłosy należące do innych kobiet. Niektóre krzyczały, inne jęczały, jakby przeżywały największe rozkosze, a za niektórymi drzwiami słyszałam nawet płacz. Zasłoniłam szybko uszy rękoma, pragnąc odciąć się od tych dźwięków, ale pomimo usilnych starań, dalej dochodziły do mnie stłumione hałasy.
W końcu rosły mężczyzna zatrzymał się przy ostatnich drzwiach na końcu korytarza. Zanim jednak je otworzył, chwycił mocno moją koszulę, pragnąć ją ze mnie zedrzeć, ale odsunęłam się szybko, przyciskając materiał do ciała.
- W takim razie rozbierz się sama – rzucił polecenie, patrząc z góry srodze na moją przestraszoną buzię.
Drżącymi dłońmi sięgnęłam do guzików przy szyi, ale nie odważyłam się ich rozpiąć. Może i było mi wszystko jedno, ale posiadałam jeszcze resztki godności i nie mogłam tak po prostu dać się obnażyć obcemu mężczyźnie.
- No dalej! – Ponaglił mnie lekko rozjuszony.
Łzy ponownie zaczęły mi spływać po policzkach. Nie miałam żadnych szans ani na ucieczkę, ani na wynegocjowanie innych warunków. Próbowałam za wszelką cenę opóźnić to, co miało zaraz nastąpić, ale czy był sens w przedłużaniu nieuniknionego?
W końcu udało mi się odsłonić kawałek dekoltu, ale robiłam to tak wolno, że tylko podrażniłam swojego oprawcę. Mężczyzna szarpnął więc mocno moje ubranie i stanowczym ruchem rozerwał je, a następnie zsunął z ramion.
Odskoczyłam od niego, natrafiając plecami na ścianę.
- Dlaczego nie mogę zostać w ubraniu? – Spytałam przerażona. Dolna warga drżała mi tak szybko, że nie byłam w stanie jej zatrzymać.
- Takie są procedury – odparł oschle. – Teraz dół.
- Procedury? – Zdziwiłam się. – Jakie procedury? Nie dam zrobić z siebie dziwki, słyszysz?!
- Spódnica – powtórzył, nie zważając na moje wrzaski. Wokoło i tak było ich pełno, więc przypuszczałam, że nie stanowiły one żadnej nowości tutaj.
- Nie! – Krzyknęłam. – Ja nie pozwolę...
- Słuchaj – warknął – pozwolisz czy nie pozwolisz, Kenneth i tak zrobi z tobą, co będzie chciał, dlatego im szybciej zaakceptujesz rzeczywistość, tym lepiej dla ciebie.
Mężczyzna dał mi chwilę, ale widząc, że w dalszym ciągu nie miałam zamiaru robić tego, co mi kazał, wyciągnął zza paska od spodni różdżkę i jednym jej ruchem pozbył się mojej spódnicy. Pisnęłam spanikowana, zasłaniając się rękoma, ale czarodziej w zupełności nie przejmował się moim wyglądem, tylko otworzył czarne drzwi i siłą wepchnął do środka.
Upadłam twarzą do ziemi na pstrokaty dywan. Przez krótką chwilę leżałam w bezruchu, bojąc się ruszyć, ale w końcu postanowiłam podnieść się z podłogi i rozejrzeć po całym pomieszczeniu. Pokój urządzony był w jeszcze bardziej minimalistycznym stylu niż ten, który należał do Macnaira. Na wielkim małżeńskim łożu znajdował się tylko materac. Nawet nie było na nim narzuty, żebym mogła się nią zakryć. Przypuszczałam, że cały ten pokój został stworzony po to, by złamać osobę, która miała w nim przebywać. Brak okien nie dawał możliwości zorientowania się w porze dnia, jaskrawe światło utrudniało zasypianie, a brak koców, prześcieradeł czy innych tkanin, miał zwiększyć moje poczucie wstydu, lęku, stresu oraz odebrać poczucie bezpieczeństwa. Pyrites wszystko dokładnie zaplanował i wiedział, jak „dojść" do dziewczyny, którą aktualnie przetrzymywał. Po wsłuchaniu się w odgłosy dochodzące z innych pomieszczeń, mogłam stwierdzić, że żadna z obecnych tu kobiet nie przyszła dobrowolnie do tej pracy.
CZYTASZ
Wbrew rozsądkowi (Severus Snape, Alastor Moody, OC) TOM I
FanfictionUWAGA: opowiadanie zawiera: seks, sceny przemocy, gwałty, molestowanie, alkohol, narkotyki http://kopciurek.blogspot.com - całe opowiadanie, zapraszam! Alex Lamberd i Klara Amber choć do tej pory za sobą nie przepadały, zostają przyjaciółkami. Dzi...