Spojrzałam na Freda z niesmakiem i bez słowa opuściłam ich towarzystwo. Klara postanowiła pomóc Ronowi w przyozdabianiu pokoju wspólnego, a ja ruszyłam w kierunku wyjścia z wieży. Przy obrazie zostałam jednak zatrzymana przez Harry'ego, któremu jako jedynemu nie wymazano lub nie przekształcono pamięci.- Co o tym wszystkim sądzisz? – Zapytał po chwili, przepuszczając przy okazji grupkę pierwszorocznych gryfonek, które spojrzały na chłopaka z zachwytem w oczach. Harry zdawał się tego nie zauważać albo nie chciał.
- Myślę, że Klara nie powinna mieć wymazywanej pamięci – odparłam zgodnie z prawdą. – Ron również. Wszyscy siedzimy w tym razem i nie jest to tylko związane z samymi śmierciożercami, ale również z sam – wiesz – kim.
Harry kiwnął głową na znak, że rozumie, ale wzruszył tylko ramionami, bo co innego mógł zrobić. Dumbledore postanowił tak, nie inaczej. Dobrze wiedzieliśmy, że przekształcenie wspomnień naszym przyjaciołom miało na celu tylko im pomóc. Klara była niewinną i bardzo ufną osobą. Gdyby tylko miała świadomość do czego doszło poprzedniego dnia, i do czego mogło dojść, nie wiadomo jakby na to zareagowała. Ron natomiast był wrażliwym chłopakiem i wszystkim się przejmował. Dyrektor chciał uchronić ich przed konsekwencjami wczorajszych wydarzeń.
- A ty jak się czujesz? – spytał po chwili okularnik, przyglądając mi się ze współczuciem.
- W porządku – odparłam pewnie. – Nie musisz robić takiej miny – dodałam, wystawiając mu język.
- Wybacz, ale...
- Nic się nie stało – przerwałam mu. Harry ponownie kiwnął głową, rozumiejąc że nie mam ochoty ciągnąć dłużej tego tematu.
- Flint zapewne już nie wróci do szkoły – zmienił temat.
- Mam taką nadzieję – westchnęłam.
Porozmawiałam jeszcze przez chwilę z przyjacielem i wyszłam z dormitorium. Właściwie, to miałam w planach wypytanie o wszystko Lucjana. Od wczorajszego popołudnia nie miałyśmy z nim kontaktu. Ślizgon nie pojawił się także w skrzydle szpitalnym u Klary, dlatego musiałam go koniecznie wypytać o wszystko. Może chłopak coś wiedział o Flincie więcej niż my? Poza tym byłam ciekawa, dlaczego Snape wpadł do Slytherinu, robiąc awanturę na cały dom.
Przechodząc przed zamek zauważyłam jak skrzaty domowe przy pomocy pozostałych uczniów dekorowali całą szkołę. Wszyscy opowiadali sobie kawały, rozmawiali wesoło, podśpiewywali pod nosem, wieszając kolorowe łańcuchy i bombki. Nikt, oprócz niewielkiego grona osób, nie miał pojęcia o tym, co wydarzyło się wczoraj.
Skręciłam w jeden z korytarzy, który nie został jeszcze przystrojony świątecznymi ozdobami, gdy nagle usłyszałam znajome głosy należące do dwóch profesorów – Moody'ego i Snape'a. Zatrzymałam się momentalnie, przylegając do jednej ze ścian. Nauczyciele znajdowali się tuż za rogiem, więc mogłam bardzo dobrze usłyszeć o czym rozmawiają, a także podejrzeć, chociaż wolałam tego nie robić. Zawsze istniała szansa, że oboje wyhaczą mnie w półmroku, albo Moody wyhaczy mnie tym swoim magicznym okiem. Lepiej było pozostać w cieniu.
- To zaskakujące, że nie uważałeś za stosowne powiadomić o wszystkim Dumbledore'a – powiedział Snape swoim mrocznym tonem. – Ty... wiecznie przeczuwający zbliżające się niebezpieczeństwo, wiecznie czujny...
- Czy ty mi coś insynuujesz, Snape? – Zakpił Moody, nie tracąc w głosie niczego ze swojej pewności siebie.
- Ależ skąd – prychnął brunet. – Zastanawiające jest jednak, dlaczego osoba, która wzięła dwa kubły ze śmieciami stojące koło swojego domu za intruzów, milczy w sprawie bezpośredniego niebezpieczeństwa, jakie czyhało na te małolaty.
CZYTASZ
Wbrew rozsądkowi (Severus Snape, Alastor Moody, OC) TOM I
FanfictionUWAGA: opowiadanie zawiera: seks, sceny przemocy, gwałty, molestowanie, alkohol, narkotyki http://kopciurek.blogspot.com - całe opowiadanie, zapraszam! Alex Lamberd i Klara Amber choć do tej pory za sobą nie przepadały, zostają przyjaciółkami. Dzi...