Gdy Klara zniknęła wraz z Moodym, George na nowo przygarnął mnie do siebie. Poczułam się okropnie. Jak zwykle nie przemyślałam tego, co chciałam powiedzieć i postanowiłam, że również muszę zejść do swojej przyjaciółki. Próbowałam się podnieść, ale rudzielec zatrzymał mnie w taki sam sposób, jak przed kilkoma minutami nauczyciel Hermionę. Spojrzałam na niego lekko podirytowana.
- Zostaw mnie!
- Alex. Siadaj. On się nią zajmie. - Chłopak pociągnął mnie w dół i z powrotem opadłam na krzesło. W dalszym ciągu czułam, że postąpiłam niewłaściwie.
- Neville - zaczęłam, spoglądając przepraszająco na równie przybitego Gryfona - przepraszam. Głupio wyszło. Nie powinnam stawiać was w takiej sytuacji.
- Nie powinnaś - zgodziła się Hermiona podniosłym tonem. - Dobrze, że Klara niezbyt kontaktowała, co się dzieje, bo inaczej mogłaby się obrazić.
- Daj spokój - machnęła ręką Angelina. - Przecież to są tylko wygłupy. - To Klara zareagowała zbyt ostro.
- Bo była pijana - przypomniała jej Hermiona. Założyła ręce na piersi, patrząc twardo przed siebie. - Idę do Mcgonagall - oznajmiła pokrótce. Przepchała się więc przez nas wszystkich i ruszyła schodami w dół.
- Pierwszy raz muszę się z nią zgodzić - jęknęłam, opierając głowę o blat stołu. - Co ze mnie za przyjaciółka?
- To moja wina! - Zajęczał nagle Neville. - Nie wiem, co ja sobie myślałem.
- Dajcie już spokój! - Zdenerwowała się starsza Gryfonka. - Gramy dalej, czy co robimy?
Wszyscy spojrzeli po sobie. Ja także podniosłam głowę, spoglądając po zebranych. Coś mi mówiło, że to tyle z naszej dzisiejszej imprezy.
- Ten wieczór na pewno tak się nie skończy! - zaprotestowała Angelika, wstając gwałtownie. - Idziemy do Świńskiego Łba!
Wytrzeszczyliśmy na wierzch oczy. Neville to nawet zapiszczał przejęty. Każdy dobrze wiedział, że Gospoda pod Świńskim Łbem nie była miejscem przystosowanym dla dzieci. Kręciła się tam klientela specyficznego typu i wątpiłam, abyśmy zostali do niej wpuszczeni bez żadnego "ale".
- Kto jest za? - Kontynuowała Angelika.
- Mnie tam wszystko jedno - odparł Harry, wzruszając ramionami. - We wtorek zapewne zginę w męczarniach, więc mogę iść, chociażby do Wierzby Bijącej.
Zaśmialiśmy się wesoło. Atmosfera ponownie zaczynała się rozluźniać, chociaż ja w dalszym ciągu martwiłam się o Klarę.
- E tam - skwitował Fred. - Może nie umrzesz, ale zakłady już obstawione, co nie George?
- Krum prowadzi - dodał wspomniany wyżej chłopak. Harry jęknął.
- Dlatego idę upić się w trupa! - Zadecydował, również wstając.
Zaczęliśmy powoli zbierać się do wyjścia. Wszyscy byliśmy podekscytowani. Neville z kolei nie do końca był pewny, czy chce w tym uczestniczyć, ale za wszelką cenę pragnął zostać częścią naszej paczki, zgadzając się na wszystko, co proponowaliśmy.
Podniosłam się ze swojego siedzenia, nakładając na okularnika pelerynę. Mrugnęłam do niego okiem i oboje wybuchliśmy gromkim śmiechem.
- Ej, ej! - George pokiwał nam palcem. - Co wy tam wyprawiacie, a czego ja nie widzę?
- Słuchajcie! Mam pewien pomysł! - Rzuciła nagle Angelika, zatrzymując się w pół kroku. - Jesteś tu nielegalnie, Alex co nie?
- No tak. Mam szlaban - skrzywiłam się, czego dziewczyna nie mogła zauważyć.
CZYTASZ
Wbrew rozsądkowi (Severus Snape, Alastor Moody, OC) TOM I
FanfictionUWAGA: opowiadanie zawiera: seks, sceny przemocy, gwałty, molestowanie, alkohol, narkotyki http://kopciurek.blogspot.com - całe opowiadanie, zapraszam! Alex Lamberd i Klara Amber choć do tej pory za sobą nie przepadały, zostają przyjaciółkami. Dzi...