92. Dział Ksiąg Zakazanych

539 26 2
                                    



Wszyscy, którzy siedzieli na około mnie, spojrzeli wyczekująco, aż udzielę jakiejś odpowiedzi. Mcgonagall wychyliła się przed Moody'ego z miną „nie zawiedź mnie, dziewczyno", Moody zmrużył zainteresowany zdrowe oko, a magiczne zerkało co chwilę na Severusa, a sam Snape uśmiechał się perfidnie pod nosem, najwyraźniej doskonale bawiąc się moim kosztem.

- Profesorze, my wczoraj z Alex wróciłyśmy około północy do dormitorium. Nasze współlokatorki mogą to potwierdzić, jeżeli są jeszcze w szkole – odpowiedziała za mnie Klara, za co byłam jej wdzięczna. Zastępczyni dyrektora odetchnęła wyraźnie z ulgą, posyłając opiekunowi Slytherinu pełne wyższości spojrzenie. Moody poklepał Klarę po ramieniu, podkładając jej pod nos czerwony koszyczek z ciepłymi, lukrowanymi bułeczkami.

- Częstuj się, Klaro – powiedział spokojnie. – Myślę, że nie ma co wypytywać biednej dziewczyny o wczorajszy wieczór – zwrócił się do pozostałych. – A pan Bole na pewno się w końcu pojawi.

Dziewczyna przyjęła ochoczo smakołyki od swojego ulubionego nauczyciela i położyła je na swoim talerzu. Pozostali zgromadzeni również zabrali się za śniadanie. Dumbledore rozbawiał najbliżej siedzących wokół siebie uczniów. Profesor Sprout wyglądała, jakby męczył ją potężny kac, a Flitwick łypał co chwilę na Mcgonagall, czerwieniąc się delikatnie. Nie chciałam sobie nawet wyobrażać, co zaszło między nimi na balu. W końcu cały czas widziałam ich razem.

Spojrzałam na obficie zastawiony stół, nie czując się wcale głodną. Nos w dalszym ciągu mnie bolał, a wojowniczy nastrój nie chciał opuścić. Wiedziałam, że jak dziewczyny wrócą ze świąt, czekać nas będzie poważna konfrontacja z nimi. Byłam tylko ciekawa, czy bliźniacy wiedzieli o tym, co też planowały ich koleżanki, czy jednak nie mieli bladego pojęcia.

- Jedz, Alex – zachęcił mnie nagle Moody, widząc jak siedzę przygarbiona.

- Nie jestem głodna – burknęłam.

- To chociaż napij się soku – zaproponował i sięgnął po dzbanek z sokiem pomarańczowym, nalewając mi go do szklanki.

Westchnęłam cicho, po raz kolejny powtarzając sobie, że nie tak to miało wszystko wyglądać. Powinnam teraz być w euforii z wielu powodów, a nie zastanawiać się, w jaki sposób zaatakować Angelinę po powrocie do Hogwartu.

Podniosłam na moment wzrok, krzyżując go ze srogim spojrzeniem mistrza eliksirów. Snape przypatrywał mi się uważnie, marszcząc przy tym czoło. Ten widok trochę ostudził moją chęć mordu, więc sięgnęłam po szklankę, upijając trochę soku. Starałam się nie spuszczać kontaktu wzrokowego z tym mężczyzną, kiedy nagle Klara nachyliła się nieco w moją stronę, szepcząc do ucha.

- Profesor Moody pyta, dlaczego miałaś złamany nos.

Zamrugałam zdekoncentrowana. Raz jeszcze spojrzałam na Severusa, ale ten zajęty był swoim posiłkiem, a następnie wysunęłam się lekko do przodu. Moody wpatrywał się we mnie z pytającą miną. Oczywistą rzeczą było, że opowiadanie mu o tym, co się wydarzyło, nie wchodziło w grę.

- Mam nadzieję, że nie wymsknęło ci się nic? – Warknęłam szeptem w stronę przyjaciółki.

- Nie – odparła lekko oburzona blondynka. – Ale uważam, że mogłybyśmy chociaż jemu o tym powiedzieć. Dobrze wiesz, że kto jak kto, ale profesor Moody zawsze jest po naszej stronie.

- Tak, ale... o Merlinie! – Pisnęłam, uderzając się otwartą dłonią w czoło.

- Co się stało? – Zaniepokoiła się przyjaciółka.

- Peleryna Niewidka! – Syknęłam spanikowana. - Harry musiał już wyjechać do Nory i nie wziął ze sobą płaszcza, a na pewno go szukał przed podróżą! Muszę ją znaleźć!

Wbrew rozsądkowi (Severus Snape, Alastor Moody, OC) TOM IOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz