137. Druga twarz

677 32 24
                                    

Ruch klamki sprawił, że wszyscy nieco spanikowali. Alex trzymała kurczowo za krawędź basenu i obniżyła się tak, że niemal wystawały jej tylko oczy i czoło. Ron szybko położył jej na czubku głowy trochę piany, żeby ją dodatkowo zamaskować. Harry błyskawicznie dopił piwo i próbował sięgnąć po różdżkę. Ja pospiesznie odstawiłam butelkę na brzeg i odsunęłam się daleko od dowodu alkoholowej zbrodni, żeby przypadkiem nie być przyłapaną na gorącym uczynku. Odsuwałam się w takiej panice, że – wciąż w wodzie – wpadłam plecami na Lucjana. Ślizgon ze śmiechem złapał mnie za ramiona, przez co podskoczyłam ze strachu i cała się spięłam.

– Ostrożnie – posłał mi uśmieszek i nachylił mi się do ucha. – No chyba że szukasz ratunku w moich ramionach – zażartował.

Zaczerwieniłam się jak burak, nie mogąc wydusić z siebie słowa.

– Cicho – syknął George, gestykulując bardziej niż to było potrzebne.

Fred zdążył ściszyć gramofon i zaczął nasłuchiwać w przyczajonej pozycji. Wszyscy patrzeliśmy w stronę załomu, za którym było wejście. Klamka wciąż się ruszała, ale nikt nie wchodził.

– Ale wiecie, że zamknąłem i wyciszyłem łazienkę, no nie? – zagaił Lucjan, gdy cisza robiła się nieznośnie ciężka.

– Kurwa! – syknęła Alex i chlapnęła w niego wodą, przez co to ja dostałam w twarz. – Czemu nie mówisz od razu!

– Wypadło mi z głowy! – zaśmiał się ślizgon. – Z resztą to pewnie nic takiego – powiedział, złapał za krawędź basenu i sprawnie wyskoczył z wody.

Patrzyłam na ociekającego wodą Lucjana, który poszedł po ręcznik i się nim przepasał. Palcami przeczesał mokre włosy, odrzucając je nieco na bok. Złapałam się na tym, że obserwuję go zbyt długo i natarczywie.

– Co Ty właściwie odwalasz? – syknął George.

– Sprawdzę kto to – odpowiedział.

– Nie lepiej udawać, że nas nie ma? – zdziwił się Ron.

– Mogę rzucić drętwotą w tego, kto będzie po drugiej stronie i zwiejemy – zaproponował Harry, ściskając różdżkę. Okulary nadal mu parowały.

– Jeśli trafisz – zażartowała Alex.

– Po prostu mi zaufajcie – mrugnął Lucjan.

Kiwnął na Freda, żeby ten odszedł z widoku i pokazując, że mamy być cicho, podszedł do drzwi. Najpierw je odciszył. Odchrząknął znacząco.

– Co jest? Kto mi przeszkadza w kąpieli? – zapytał dość głośno. – Nie widać że zajęte?

Oparł się ręką o ścianę tuż obok, otwarł drzwi i automatycznie, bardzo sugestywnie przytrzymał ręcznik tak, by wyglądało, jakby był pod nim nagi. Na niektórych uczniów może i by to podziałało, ale osoba po drugiej stronie w dupie miała konwenanse.

– A Ty co? Od kiedy przeszkadza Ci moje towarzystwo?

Na nasze szczęście, okazało się, że była to Sabrina. Gdy tylko usłyszeliśmy jej głos, wszyscy odetchnęli z ulgą. Tylko Harry – być może dla żartu – nadal celował różdżką w rozmytą plamę, jaką dla niego była para przy drzwiach.

– Złotko, wiesz, że mi nie przeszkadzasz – zaśmiał się Bole. – Po prostu nie wszystko musimy robić razem. Sama tak powiedziałaś, nie pamiętasz?

– Jasne, nie wszystko, ale czegoś takiego nie zamierzam przegapić – odparła. – Już zaczęliście?

– To zamknięta impreza – zawołał Fred.

Wbrew rozsądkowi (Severus Snape, Alastor Moody, OC) TOM IOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz