Wróciłam z przyjaciółmi na salę, każąc Lucjanowi zostać na dziedzińcu i czekać na Klarę. Faza Gryfonów powoli ustępowała, bo zrobili się nagle przygaszeni i markotni. Usiedli oboje na swoich stałych miejscach i z wisielczymi humorami wpatrywali się w pełne półmiski z jedzeniem. Nie minęła chwila, a chłopcy rzucili się na mięsne paszteciki, sałatki i dyniowe tarty z bitą śmietaną, jakby nie jedli od roku. Nie starali się nawet wziąć talerzy, tylko palcami wkładali do buzi wszystko, co udało im się dosięgnąć. Oczywiście zrobili przy tym ogromny chlew wokół siebie. Przewróciłam oczami, odwracając się w drugą stronę. Zaczęłam rozglądać się po sali w poszukiwaniu Severusa, ale mężczyzna nie wrócił jeszcze z lochów. Ogólnie, przy stole nauczycielskim jakby się przerzedziło. Profesor Mcgonagall zniknęła w najlepsze razem z profesorem Flitwickiem, dyrektor zabawiał nauczycielkę od zielarstwa swoimi żartami, a miejsce Moody'ego również było puste. Byłam ciekawa, gdzie podział się profesor, ale nie było mi dane dłuższe zastanawianie się nad tym, ponieważ Fatalne Jędze przestały grać, ogłaszając wybór najlepszej pary tego wieczoru. Wszyscy z powrotem usiedli na swoich miejscach. Do naszego stolika wróciła Ginny z Neville'em oraz Hermiona z Krumem. Mężczyzna obejmował czule ramieniem swoją towarzyszkę, a ta wtulała się w niego szczęśliwa do granic możliwości. Uczniowie spojrzeli na Harry'ego i Rona, którzy nie przejmując się nikim w dalszym ciągu pożerali ze stołu wszystko, co się dało.
W momencie, kiedy zespół wyciągnął wszystkie głosy ze skrzynki, na salę weszła Klara w obecności Lucjana. Chłopak ruszył prosto przed siebie i usiadł koło mnie, zarzucając mi rękę na ramiona. Dziewczyna ruszyła tuż za nim, siadając cicho koło Rona. Rudzielec spojrzał przelotnie na swoją partnerkę, chcąc podać jej kawałek tarty, ale odmówiła.
- Gdzie byliście? – Spytałam cicho Lucjana.
- Wszystko byś chciała wiedzieć – odparł, wzdychając teatralnie, po czym sięgnął po całusa, ale odsunęłam od siebie jego twarz.
- No, no! Pierwsze miejsce wygrywają Alex Lamberd i Lucjan Bole! – Krzyknął nagle gitarzysta zespołu, a wokół niego kręciło się z tysiąc głosów oddanych na nas.
- Co?! – Pisnęłam przerażona. Spojrzałam na Klarę, ale ta zaczęła głośno klaskać i pokazywać mi kciuki uniesione w górę. Reszta stołu również zaczęła bić nam brawa, chociaż Hermiona Granger robiła to z nieco mniejszym entuzjazmem niż pozostali.
- Wiedziałem – prychnął Lucjan, podnosząc się. Poprawił swoją marynarkę, podał mi rękę i razem ruszyliśmy w stronę sceny. Trochę się opierałam, ponieważ nie chciałam robić z siebie pośmiewiska, ale jeszcze bym zrobiła, gdybym tuż pod sceną sprzeczała się ze Ślizgonem. Posłusznie więc weszłam z nim na podium. Wokalista Fatalnych Jędz pogratulował nam serdecznie. Lucjan zaczął machać do wszystkich, jakby był królem, a ja miałam ochotę zapaść się pod ziemię. Ze sceny miałam podgląd na całą salę. Rozejrzałam się więc w poszukiwaniu Severusa, ale w dalszym ciągu nie wrócił na bal, za to profesor Moody wszedł bocznym wejściem i lekko pospiesznym krokiem podszedł do stołu nauczycielskiego, siadając na miejscu Mcgonagall. Zachowywał się jakoś dziwnie, nerwowo. Nawet nie spojrzał w moją stronę.
- Brawo, kochani, brawo! – Odezwał się ponowie wokalista zespołu. – Ale oprócz was mamy jeszcze jedną parę! Otrzymali tyle samo głosów, co wy i też muszą pokazać się nam wszystkim. Zapraszamy na scenę pana Harry'ego Pottera i Rona Weasley'a!
Sala zamilkła na moment, po czym wszyscy wybuchli gromkim śmiechem, zaczynając szybko klaskać. Nawet Dumbledore był rozbawiony i on również postanowił dopingować swoich uczniów. Gryfoni próbowali ulotnić się z Sali, ale jakiś Ślizgon zastąpił im drogę, wymachując pięścią przed nosami. Chłopcy nie mieli więc wyboru i z minami zbitych psów doczłapali się pod podium.
CZYTASZ
Wbrew rozsądkowi (Severus Snape, Alastor Moody, OC) TOM I
FanfictionUWAGA: opowiadanie zawiera: seks, sceny przemocy, gwałty, molestowanie, alkohol, narkotyki http://kopciurek.blogspot.com - całe opowiadanie, zapraszam! Alex Lamberd i Klara Amber choć do tej pory za sobą nie przepadały, zostają przyjaciółkami. Dzi...