12. W gabinecie u Moody'ego 1

2.1K 62 2
                                    


Zanim Alex wpadła do sypialni, akurat wynotowywałam najważniejsze szczegóły dzisiejszego wykładu z Historii Magii. Pochłonięta notatkami, zauważyłam jej przybycie dopiero wtedy, gdy nagle uwiesiła mi się na szyi. Zamrugałam zaskoczona i szybko, acz ostrożnie odłożyłam pióro i notatki na stolik. Zaraz potem objęłam ją po przyjacielsku.

- Alex? Co się stało? Dlaczego płaczesz? – zapytałam zmartwiona.

Alex szlochała tak mocno, że nie potrafiła wydusić z siebie słowa. Trochę niepewnie pogładziłam ją po plecach.

- No już. Uspokój się – zastanowiłam się i zaczęłam dopytywać. – Byłaś na tym spotkaniu z profesorem Snape'm? Chodziło o ten egzamin? A może masz przechlapane za wczorajszą noc?

Alex nie mogąc przestać płakać tylko pokiwała głową. Jej łzy moczyły moją koszulkę.

- Nie może być tak źle – próbowałam ją pocieszyć, ale sama nie brzmiałam na super przekonaną. – No bo wiesz... w końcu byłaś tam i przeżyłaś, prawda?

- Ale co to za życie! – w końcu udało jej się coś z siebie wydusić.

Puściła mnie i osunęła się na ziemię, siadając na podłodze. Plecami oparła się o moje łóżko. Podciągnęła kolana pod brodę i objęła je rękoma. Łzy nadal płynęły jej po policzkach.

- Hej, nie mów tak! – odparłam.

Od razu usiadłam obok niej i objęłam ją ramieniem, przytulając do siebie. Przez krótką chwilę szukałam w głowie odpowiednich słów.

- Wiesz... yy... każdy ma taki moment, że sprawia trochę problemów... bo dorastamy i w ogóle. Po mnie się pewnie nie spodziewasz, ale w domu... często kłócę się z moim ojcem. – na krótką chwilę spochmurniałam.

Alex patrzyła tępo przed siebie. Miałam wrażenie, że w ogóle nie słucha co do niej mówię. Siedząc tak, kurczowo trzymała swój nadgarstek.

– Staram się jak mogę, a dla niego zawsze to mało. Tak to już jest. A szlabany i egzaminy to część szkolnego życia. Profesor Snape dał Ci jakąś nową karę? Wieczne sprzątanie jego składziku, albo coś równie monotonnie męczącego? – próbowałam ją rozweselić.

- Nie – odparła w końcu. Jednak mnie słuchała? - Nawet odwołał nasze szlabany, bo dla niego jestem tylko głupim dzieckiem i nie ma ochoty mnie niańczyć!

Alex wyglądała na wkurzoną i załamaną jednocześnie. Podrapałam się po policzku.

- Naprawdę tak powiedział? – niedowierzałam.

Przyjaciółka kiwnęła głową.

- No cóż... - kontynuowałam. – To prawda, trochę niemiło to zabrzmiało, ale wiesz jaki jest profesor Snape... Oschły dla wszystkich, wiecznie niezadowolony, a w ogóle to często sprawia wrażenie, jakby robił nam łaskę, że nas w ogóle uczy. Cenię go jako nauczyciela, ale jego podejście pozostawia wiele do życzenia. Potrafi zaniżyć ocenę praktycznie bez powodu.

Alex otarła rękawem łzy. Byłam pewna, że wie, że mam rację.

- Myślę, że każdy na Twoim miejscu cieszyłby się, że nie musi tego odbębniać. Tak naprawdę przecież zdjął z Ciebie karę, a to pozytyw. No nie? Wyobrażasz sobie, żeby odpuścił Harremu?

Wpatrywałam się w Alex, zupełnie nie mając pojęcia co tak naprawdę było powodem całego jej smutku. Ona, choć wciąż była smutna, cicho parsknęła.

- No nie. Nie odpuściłby mu.

- Właśnie – uśmiechnęłam się - Może sobie gadać, że niby nie chce Cie niańczyć, ale przy tym robi Ci przysługę.

Wbrew rozsądkowi (Severus Snape, Alastor Moody, OC) TOM IOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz