(...)
Obaj profesorowie zniknęli w głębi piwnicy. Z góry nie było nic widać, ani za bardzo słychać. Ta cisza była najstraszniejsza. Nie chciałam ściągać na siebie gniewu profesorów, ale ciężko było mi ustać w miejscu.
- Dlaczego... Dlaczego nie pozwolili nam zejść?... – zapytałam drżącym głosem.
Lucjan jedynie odwrócił wzrok, jakby unikał odpowiedzi. Był nienaturalnie cichy i poważny. Zgodnie z życzeniem Snape'a, stał z szeroko rozstawionymi ramionami, blokując mi przejście. Im dłużej to trwało, tym czarniejsze myśli nawiedzały moją głowę. Dlaczego ktoś zaciągnął ją w takie miejsce? Co działo się z nią przez cały czas? Czy jest cała? Czy żyła?... Zaczęłam przestępować z nogi na nogę, a po chwili nie wytrzymałam i rzuciłam się w stronę schodów. Lucjan zareagował stosunkowo szybko, zastępując mi drogę. Chciałam go okrążyć, a on zrobił krok w bok. Próbowałam prześlizgnąć się pod jego ramieniem, ale wtedy opuścił rękę. Z boku musiało wyglądać to jak dziwny taniec.
- To trwa za długo... Przepuść mnie! Muszę do niej iść! – krzyknęłam.
- Klara, daj spokój... - Lucjan brzmiał na zmęczonego. – Niedługo pewnie wyjdą.
- Nie rozumiesz. Nie mogą kazać nam tutaj bezczynnie czekać! Tam jest moja przyjaciółka! Alex mnie potrzebuje!
- Błagam, ciszej! – syknął chłopak, przykładając palce do skroni. - Łeb mi pęka...
Skorzystałam z jego chwilowej nieuwagi i szybko prześlizgnęłam się tuż obok niego. Nie nacieszyłam się jednak zwycięstwem, bo zrobiłam ledwo dwa kroki, a Lucjan złapał mnie za nadgarstek, odciągając od schodów. Jako że nie mógł mnie uspokoić, a ja ciągle próbowałam się wyrwać, nie wytrzymał. Złapał mnie od tyłu, mocno obejmując w pasie.
- Dość tego... - mruknął i szarpnął mną. Podniósł mnie do góry tak, jakbym zupełnie nic nie ważyła.
- Postaw mnie! – pisnęłam zaskoczona, próbując oderwać od siebie jego dłonie.
– To się uspokój! Alex jest w dobrych rękach, po prostu daj im pracować.
Nie czując gruntu pod nogami, zamachałam nimi w powietrzu. Choć faktycznie byłam drobnej postury, ranny ślizgon nie był gotowy na taki wysiłek. Moje wierzganie nie pomagało. Lucjan zrobił kilka chwiejnych, niepewnych kroków, przechylił się za bardzo do tyłu i ostatecznie upadł na plecy, pociągając mnie za sobą. Wylądowałam na nim, uderzając głową w jego klatkę piersiową. On nie miał takiego szczęścia, bo upadł na ubitą ziemię. Usłyszałam pod sobą ciche stęknięcie. Upadek nieco mnie otrzeźwił. Zamrugałam zdezorientowana i znieruchomiałam, przez chwilę nasłuchując, czy oddychał.
- Żyjesz?... – zapytałam w końcu.
- Jeszcze tak... - jęknął obolały ślizgon.
– Przepraszam – zawstydziłam się. - Mówiłam, żebyś mnie postawił.
- Nie zgadniesz, ale próbowałem... – chłopak po raz pierwszy od dłuższego czasu zaśmiał się, choć z pewnym trudem.
Oddychał ciężko. Doszło do mnie, że musiałam go przygniatać. Próbowałam wstać, ale poczułam wtedy, że jego ręce wciąż są mocno zaciśnięte. Lucjan potrafił być zawzięty. Ani na moment nie poluźnił chwytu. Niepewnie złapałam go za nadgarstki i po cichu próbowałam rozszerzyć jego ręce.
- Spróbujesz uciekać? – zapytał chłopak, przymykając na moment oczy.
- Nie zamierzam uciekać, tylko...
- ... zejść na dół, do Alex. – dokończył za mnie. – Czyli nie mam wyjścia.
W pierwszej chwili fuknęłam niezadowolona. Od kiedy Lucjan tak chętnie wykonywał polecenia profesorów? Nie zamierzałam przecież złamać żadnego prawa. Chciałam zejść do przyjaciółki i tylko tyle. Dlaczego robili z tego tak wielką rzecz? Zaczęłam się wiercić, próbując dosięgnąć do mojej różdżki.
CZYTASZ
Wbrew rozsądkowi (Severus Snape, Alastor Moody, OC) TOM I
FanfictionUWAGA: opowiadanie zawiera: seks, sceny przemocy, gwałty, molestowanie, alkohol, narkotyki http://kopciurek.blogspot.com - całe opowiadanie, zapraszam! Alex Lamberd i Klara Amber choć do tej pory za sobą nie przepadały, zostają przyjaciółkami. Dzi...