- Dużo tego jest, więc nie musicie dziś kończyć – zawyrokował Moody, nie spuszczając wzroku ze swojej lektury. Ucieszyłam się bardzo na te słowa, rzuciłam szmatkę na sofę i już miałam chwycić za klamkę, gdy profesor odchrząknął i z lekkim uśmiechem dodał: przejęzyczyłem się, dziewczynki. Klaro, możesz już iść, Alex, ty zostajesz.
Jęknęłam cicho, robiąc niepocieszoną minę. Spojrzałam przelotnie na Klarę, która wyglądała, jakby wcale nie chciała wychodzić z gabinetu nauczyciela.
- Ja mogę jeszcze zostać i dokończyć sprzątanie - odezwała się po chwili, ściskając w dłoni swój pamiętnik.
- To nie jest konieczne, Klaro - odparł Moody, uśmiechając się pod nosem. - Odrobiłaś już swój szlaban i mam nadzieję, że na przyszłość bardziej będziesz uważała na to, co ludzie podają ci do picia - zagroził humorystycznie palcem.
Dziewczyna oblała się czerwienią, skinęła głową i wyszła z gabinetu. Przewróciłam oczami. Czasami jej podlizywanie doprowadzało mnie do szału. Muszę ją oduczyć tego kujoństwa.
- To co teraz, profesorze? - Spytałam niepewnie, stojąc jak kołek. Prawdziwe oko nauczyciela bacznie mnie obserwowało, a magiczne przesunęło się w bok, jakby chcąc, żebym podążyła za nim. Moody odkaszlnął teatralnie. Nie wiedziałam czemu, ale sprawiało mu to wszystko ogromną radochę.
- Twoje narzędzie pracy, Alex - rzucił, widząc jak przypatruję się rzuconej przeze mnie wcześniej ścierce, leżącej na sofie. Westchnęłam w duchu, sięgając po ścierkę. Powolnymi ruchami zaczęłam ścierać to, czego jeszcze Klara nie dokończyła. Nie miałam najmniejszej ochoty tego robić, a dodatkowo unoszący się w powietrzu kurz sprawiał, że ponownie chciało mi się wymiotować. Odsunęłam się na moment od regałów.
- Alex, Alex, Alex - cmoknął Moody ustami, wstając szybko zza biurka. Podszedł do mnie, przygarnął ramieniem i posadził na kanapie. Sam usadowił się tuż obok, dalej mnie przytulając. - Źle się czujesz?
Kiwnęłam głową.
- Chciałabyś się napić wody?
- Poproszę - burknęłam, czując jak dłoń profesora głaszcze mnie delikatnie po odsłoniętej skórze. Spoglądałam na jego ruchy niepewnie, ale Moody odchrząknął i odciągnął rękę, w dalszym ciągu nie zwiększając dystansu między nami. Machnął za to różdżką w powietrzu, a z kredensu tuż obok półki z książkami wyłonił się kielich, napełniający się powoli wodą.
- Proszę królewno - powiedział, kiedy lewitujące naczynie spoczęło w mojej dłoni.
Zaczynałam powoli czuć niepokój z tym ciągłym przekraczaniem granic między nim a uczniami, a w szczególności między nim a mną. Przeważnie jakoś nie zwracałam na to uwagi, ale dzisiaj byłam bardziej rozdrażniona i wyczulona na różne bodźce zewnętrzne. Odsunęłam się więc na drugi koniec kanapy, wypijając całą zawartość kielicha na raz. Moody uśmiechnął się z troską, nie robiąc sobie nic z mojego wyślizgnięcia się spod jego ręki.
- Już lepiej? - Dopytał dla pewności.
- Tak. Dziękuję. - Odłożyłam pusty kielich na stolik, opierając się wygodniej o oparcie sofy. Przymknęłam na moment oczy, nabierając powietrza do płuc i z wydechem uniosłam powieki. Nie powinnam była przychodzić jeszcze na ten szlaban. Przecież nauczyciel nic by mi nie zrobił, gdybym wstawiła się jutro.
- Możemy wrócić do szlabanu, panno Lamberd? - Zagadnął po chwili.
-A musimy? - Odpowiedziałam pytaniem na pytanie. - Wczoraj rzeczywiście przegięłam z alkoholem i cały dzień jest mi niedobrze. Przyszłam do profesora, bo miałam się zgłosić po karę, ale wolałabym ją przełożyć na inny dzień.
CZYTASZ
Wbrew rozsądkowi (Severus Snape, Alastor Moody, OC) TOM I
FanfictionUWAGA: opowiadanie zawiera: seks, sceny przemocy, gwałty, molestowanie, alkohol, narkotyki http://kopciurek.blogspot.com - całe opowiadanie, zapraszam! Alex Lamberd i Klara Amber choć do tej pory za sobą nie przepadały, zostają przyjaciółkami. Dzi...