87. Bal cz. 3

540 27 11
                                    


Harry wspomniał o przeszłości Karkarowa. Wszyscy popatrzyli jeden na drugiego, a później w milczeniu dalej zaciągali się skrętami. Ich dym ciągle gryzł mnie w gardło. Wyciągnęłam z torebki jedną, perfumowaną chusteczkę i zasłoniłam nią nos i usta, chcąc w ten sposób ograniczyć wdychanie specyfiku. Zastanowiłam się na szybko.

- Profesor Moody mówił kiedyś o tym... - powiedziałam nagle, a oczy mi się zaświeciły. – Karkarow był jedną z osób, które podczas procesu wyrzekły się Sami Wiecie Kogo. Skoro nie trafił to Azkabanu, to znaczy, że w czasach wojny czarodziejów musiał być pod działaniem imperiusa – opuściłam chusteczkę i przejęta obróciłam się w stronę Harrego. – Skoro uznali, że to jego wina, czy to znaczy, że wtedy na procesie kłamał? Inaczej nie mieliby powodu, by go podejrzewać. Chyba, że jest taka możliwość, żeby znowu był pod działaniem czaru?...

Harry zamrugał kilkukrotnie, próbując nadążyć za tym co mówię.

- Coś pokręciłaś – stęknął i wypuścił dym nosem. - Powiedziałem, że go podejrzewają, a nie że to jego sprawka. A może tylko pomyślałem o tym? Powiedziałem to na głos, nie? – Harry rozejrzał się lekko zdezorientowany. – Mówiłem?

- Mówiłeś – przytaknęła Alex, wpatrując się z namysłem w sufit. – Chyba mój ojciec prowadził jego proces.

- Profesor Moody rzadko się myli – uderzyłam pięścią w otwartą dłoń. - Skoro go podejrzewa, musi mieć powód. Może go nie wyrzucili ze szkoły, żeby mieć go na oku? Patrzeć czy coś knuje? Może to po to, żeby...

- Cicho już – Lucjan nie wytrzymał i przyłożył mi palec wskazujący do ust. – Ciii. Za dużo myślisz. Przypominam, że wszyscy próbujemy wyluzować. To dotyczy też Ciebie. Jeśli chcecie gadać o mrocznych sekretach, proponuję porozmawiać o własnych – ślizgon podał mi niemal pustą butelkę i zarzucił rękę na oparcie za Alex. – To kto pierwszy? – rozejrzał się.

Ostrożnie powąchałam zawartość butelki. Ron chyba złapał fazę, bo patrzył jak zaklęty w zaparowaną szybę, Harry mrugał więcej niż powinien, a Alex rozkoszowała się swoim skrętem. Jako pierwsza zareagowała, prostując się.

- Dobra. Ale sekrety nie wychodzą poza te karocę? – pokazała palcem na całe nasze grono.

- Oczywiście. Masz moje słowo – Lucjan powiedział z powagą, kładąc przy tym lewą dłoń na wysokości serca, ale totalnie z drugiej strony. Nikt poza mną chyba nie zauważył, że zrobił to odwrotnie niż powinien. - Najlepiej zagrajmy w „nigdy w życiu". Zamiast pić, będziecie się zaciągać.

- Mówiłam, że nie palę – ocknęłam się.

- To Ty będziesz piła – wyszczerzył się Lucjan. – Alex, chcesz zacząć? Tylko niech będzie po bandzie. Koniec przynudzania!

- Dobra – Alex zamyśliła się i powoli przesunęła wzrokiem po twarzach lekko przyćpanych przyjaciół. – Nigdy w życiu nie dotykałam się myśląc o kimkolwiek z was.

- Ajajaj – jęknął Lucjan, udając, że łapie się za serce i przeżywa właśnie zawał. – Dziewczyno, to zabolało! – pokręcił głową, po czym spojrzał na mnie, na nią i z uśmiechem, mocno zaciągnął się skrętem.

Alex nie wyglądała na zaskoczoną, za to ja zawstydziłam się. Harry i Ron załapali pytanie dopiero po chwili. Gdy już myślałam, że jedynie Lucjan się zaciągnie, po namyśle zrobił to też Ron. Alex otworzyła szeroko oczy.

- Co? O której z nas myślałeś?! – zapytała rozbawiona.

- Czy to ważne? - Ron zaczerwienił się po same koniuszki uszu i nieco się skurczył.

Wbrew rozsądkowi (Severus Snape, Alastor Moody, OC) TOM IOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz