143. Klatka 2 / +18

1.1K 31 0
                                    

 Słuchałam rozmowy Barty'ego Crouch'a i Waldena Macnaira, chłonąc każde ich słowo, każdy strzępek informacji. Początkowe przerażenie nieco przygasło – z tego co mówili, wynikało, że Alex żyła. W pierwszej chwili mnie to naprawdę pocieszyło. Do tej pory mogłam się tylko zastanawiać gdzie się podziała i czy jest bezpieczna. Choć powinnam się martwić własnym losem, przyjaciółka nie była mi obojętna. Skoro zaś ktoś, na kogo sam Voldemort wydał wyrok śmierci jakoś tej egzekucji uniknął, może była szansa na to, że wszystko dobrze się skończy? Może nie wszystko, ale chociaż część rzeczy? Naprawdę chciałabym w to wierzyć. A jednak im dłużej słuchałam wymiany zdań obu śmierciożerców, tym bardziej moje myśli gnały w niebezpiecznych kierunkach.

„Burdel Pyritesa"... Wyjątkowo dobrze pamiętałam to miejsce, zapewne przez okoliczności w jakich je poznałam. Tamtego wieczoru opijaliśmy moje urodziny. Zabawa w Hogsmeade jak zawsze zeszła na złe tory: najpierw Sabrina wyciągnęła Alex z imprezy i zaprowadziła właśnie do tego burdelu... później ktoś dorzucił im coś do drinków. W tym wypadku to Lucjan stał się ofiarą odurzenia. Trójka podejrzanych klientów zaciągnęła go na piętro i gdyby nie interwencja profesora Snape'a, całkiem możliwe, że... Nie, nawet nie mogłam o tym pomyśleć. Nie po tym, co zrobił mi Crouch.

Mocniej objęłam się ramionami. Zaczęłam drżeć niekontrolowanie, choć nie było mi wcale zimno. Myśli znów gnały jak szalone. Lucjana niemal spotkało tam coś złego, a teraz w tym samym miejscu była właśnie Alex... Miała się opłacać... Czy to znaczyło, że będzie tam pracować? Podawać drinki? Zapewne nie... Obrzydliwy ton głosu Macnaira kazał mi podejrzewać najgorsze. Czy więc bycie sprzedawanym mogło być lepsze od śmierci? W tej chwili czułam, że nie. Gdyby jednak Alex miała szansę uciec... Gdyby jakimś cudem mogła się wydostać... Kto mógłby jej pomóc? Sabrina? Samuel? Właściwie czemu mieliby to robić? O ile mieli jakiekolwiek pojęcie o tym, co wyrabia się w biznesie ich ojca...

Rozbolała mnie głowa. Nie rozumiałam wielu rzeczy z tej rozmowy. Dlaczego ojciec Samuela miałby przystać na coś takiego i trzymać ją w tym burdelu? Znał Alex, widział ją na ślubie jej brata, zapewne znał też jej ojca. Czy on sam był jedynie inwestorem i figurantem, czy może doskonale wiedział, do czego służył jego przybytek? Taka przechowalnia niewygodnych ludzi... Podobne historie wyczytywałam już w starych artykułach. Tych samych, o których treści nie chciał rozmawiać Samuel. Może więc nie były to tylko plotki, a Kenneth Pyrites siedział w tym od początku? Ile wiedziały o tym jego dzieci? Po której stronie barykady były? Sabrina zawsze była zbuntowana, ale jej metody i zachowanie pozostawiały wiele do życzenia... Za to Samuel ciągle powtarzał, że robi to co musi. Czy w ogóle będzie mnie szukał? Dla nich pewnie przepadłam jak kamień w wodę. Praktycznie bez śladu. Ile o wszystkim wiedział mój ojciec? Ile wiedziała matka?... Co jej powiedzą?...

Dlaczego mężczyźni ciągle wspominali profesora Snape'a? Mówili, że nauczyciel kombinuje, by jakoś wydostać Alex. Skoro uratował Lucjana, może faktycznie mógłby wyciągnąć też moją przyjaciółkę? Ale skąd by o niej wiedział? Przypadkiem? Niby już raz tam był. Kiedyś niezbyt zastanawiałam się, czemu nauczyciel od Eliksirów spędza ze swoim przyjacielem czas wolny właśnie w tak podejrzanym i sugestywnym miejscu, ale bez względu na powód, byłoby naprawdę dobrze, gdyby się tam zjawił i raz jeszcze uratował sytuację. Tak jak robił to już kilkukrotnie on. Tak jak niemal zawsze ratował nas profesor Moody...

Na wspomnienie profesora do Obrony Przed Czarną Magią poczułam ukłucie w sercu. Wciąż moje myśli odruchowo szukały jego pomocy i rady. Zapewne minie kawał czasu, nim dojdzie do mnie w stu procentach, że tego profesora nie ma. Że „ten profesor" trzyma mnie teraz tutaj. Że „ten profesor" jest moim oprawcą. Nawet w tej chwili czułam jak mężczyzna na mnie zerka. Czułam, że łowił mój wzrok. Postanowiłam jednak udawać, że śpię. Jakby mój bezruch mógł uczynić mnie niewidzialną. Chyba działało, bo śmierciożercy dalej rozmawiali, nie przejmując się zupełnie tym, ile z rozmowy słyszę.

Wbrew rozsądkowi (Severus Snape, Alastor Moody, OC) TOM IOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz