20. Hogsmeade part 2 :) MOODY! SNAPE!

1.3K 50 22
                                    


Zabawa zaczęła się przednio, chociaż gra "nigdy w życiu" zeszła po chwili na dołujące nas tematy i jakoś nie było mi więcej do śmiechu. Wiedziałam, że każde wspólne wyjście z początku zaczynało się drętwo, a dopiero potem, kiedy wszyscy się napiją i rozluźnią, będzie weselej.

W tej samej chwili, kiedy Neville zaczął kontynuować grę, do stolika podszedł Moody. Poczułam jak opiera dłonie o oparcie krzesła, na którym siedziałam. Zajrzałam lekko przez ramię, podnosząc wzrok, ale mężczyzna nie patrzył w moją stronę. Uśmiechał się do wszystkich zebranych, a najbardziej do Klary.

- Można się dosiąść do młodzieży? - Spytał wesołym tonem.

- Można, można - odparła Angelika, która w dalszym ciągu była przytulona do Freda. Czy ona kiedykolwiek miała zamiar go puścić? Myślałam, że George będzie się czuł nieswojo z tym, że jego brat kogoś ma, a on siedzi obok niego i to na dodatek beze mnie, ale chłopak wyglądał na tak samo rozbawionego co jego bliźniak.

Moody nie czekając długo, rozsiadł się wygodnie między mną a Harrym. Musiałam przycisnąć się do Klary, ponieważ mężczyzna był trochę szeroki (albo sprawiał takie wrażenie w tych wszystkich łachach, które nosił), i stykał swoim kolanem o moje. Nie chciałam, żeby coś wyczuł, dlatego wolałam "poprzytulać się" do przyjaciółki.

- W co gramy? - Zadał po chwili pytanie, gdy wszyscy zamilkli nie wiedząc jak zachować się przy profesorze. Wyciągnął również zza pazuchy piersiówkę, upijając z niej łyka.

- W "nigdy w życiu" - odparł Harry.

- Też gram. Obawiam się tylko, że upiję się jako pierwszy - zażartował Moody, po czym nalał każdemu odrobinę zawartości swojej piersiówki. Mogłam się tylko domyślić co to było. Zapewne Ognista Whisky. W takim razie Klara zdecydowanie nie powinna jej pić, bo upije się dwoma łykami.

Mężczyzna przysunął się krzesłem bliżej stołu i oparł dłoń o moje oparcie. Po chwili poczułam delikatne smyrnięcia na odsłoniętym ramieniu. Peleryna Niewidka była zrobiona z przewiewnego i bardzo lekkiego materiału, dlatego wydawało mi się, że Moody dotyka bezpośrednio mojego ciała.

-Kontynuujemy co? - Ponaglił wszystkich. Zamyślił się na moment, po czym powiedział: Nigdy w życiu nie marzyłem o Snape'ie.

Poczułam jak coś ciężkiego opada mi na dno żołądka. Oczywiście nikt z zebranych nie tknął swojego piwa. Tylko ja miałam na tyle chore myśli, że Snape zajmował w nich całą przestrzeń. Sięgnęłam więc po kufel, z impetem walnęłam nim o blat stołu, rozlewając większą część i wstałam pospiesznie.

- Głupia jest ta gra - warknęłam. - Spieprzam stąd.

Owinęłam się szczelniej peleryną, czując jak do oczu napływają mi łzy i przecisnęłam się przez ludzi, schodząc na parter pubu. Stanęłam w kącie, żeby nikt nie musiał obijać się o coś niewidzialnego, co zabarykadowało środek knajpy i zaczęłam pochlipywać cicho.

- Ty głupia idiotko - szepnęłam do siebie. - Co ty sobie wyobrażałaś?

Jakiekolwiek ciepłe uczucia względem Snape'a były surrealistyczne. Nawet Moody wyśmiewał takie zachowania. Cała szkoła nienawidziła profesora przez to jak się zachowywał, jak traktował innych uczniów i jak wyglądał - niczym wyrośnięty nietoperz, ale w tym wszystkim było to "coś", co tylko moje serce podrygało do lotu. Tylko co z tego?

Spojrzałam na stół, przy którym siedziała Mcgonagall. Była sama. W spokoju sączyła herbatę, chociaż co jakiś czas łypała na uczniów takim wzrokiem, jakby próbowała samą siłą woli wytrzepać z nich wszystkie używki. Według niej, każdy dorastający czarodziej i czarownica musiał pokazywać ostentacyjnie swoją dorosłość poprzez picie, palenie mugolskich papierosów i zachowywanie się niestosownie.

Wbrew rozsądkowi (Severus Snape, Alastor Moody, OC) TOM IOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz