51. Spacer z profesorem Moodym

934 31 4
                                    


(...)
Angelina zgadła kogo obmacywała i tym samym wygrała swoją rundę. Rozejrzałam się. Hermiona tak jak i ja nie wyglądała na przekonaną, co do całej zabawy. Przechyliłam się w jej stronę i zapytałam cicho.

- Podobają Ci się takie zabawy?

- Średnio - odparła dziewczyna.

Miałam ochotę zapytać ją, czy się zwyczajnie stąd nie zmyjemy, ale wzrok Hermiony utkwiony był w Krumie. Nie miałam co liczyć na jej wsparcie. Reszta zdawała się dobrze bawić. Byłam pewna, że jeśli powiem na głos, że nie chcę brać udziału, inni mnie skrytykują. Postanowiłam siedzieć cicho. Upiłam łyk kremowego piwa i rozejrzałam się po piętrze w poszukiwaniu innych znajomych twarzy. Po przeciwnej stronie stołu siedział Ivan. Gdy nasze spojrzenia się spotkały, chłopak od razu uśmiechnął się do mnie i mi pomachał. Speszona odwróciłam wzrok. Akurat George zawiązywał opaskę na oczach Alex, szykując ją do rundy. Gdy zaczął kręcić nią wokół jej własnej osi, na schodach pojawił się profesor Moody. Mechaniczne oko mężczyzny szybko przeskoczyło po wszystkich zgromadzonych, na koniec zawieszając się na mnie. Szalonooki ruszył w moim kierunku akurat gdy wstawaliśmy, by się przetasować.

- Niech profesor siada - szeptem zaproponowała Angelina, poklepując przy tym oparcie jednego z krzeseł.

- Byle szybko - zaśmiał się Fred.

Wszyscy pospiesznie zmieniali krzesła. Profesor nie wiedząc co się dzieje, łypnął na boki i usiadł, wskazując mi krzesło obok siebie. Usiadłam cała spięta. Wciąż było mi wstyd za akcję z kolanami. Profesor przechylił się w moją stronę chcąc coś powiedzieć, ale gdy tylko otworzył usta, reszta szybko go uciszyła. Angelina przyłożyła palec do ust i dyskretnie wskazała na Alex próbującą złapać równowagę po nadmiernym kręceniu. Po mojej drugiej stronie usiadł Ivan. Widać było, że też chciał coś powiedzieć, ale że grał w tę grę już jakiś czas, doskonale wiedział, że należało zachować ciszę. Zamilkliśmy więc, patrząc wszyscy po sobie. Reszta działa się naprawdę szybko. George praktycznie skoczył do ostatniego wolnego krzesła, a Alex zaczęła poszukiwanie ofiary do obmacania. Trafiła na profesora, co wywołało wręcz dziki uśmiech na twarzy Angeliny. Większość stolika ledwo powstrzymywała śmiech. Ja patrzyłam w napięciu jak moja przyjaciółka przesuwała dłoń na klatkę piersiową mężczyzny. Na jej miejscu chyba spaliłabym się ze wstydu. Miałam ochotę to przerwać, ale bałam się ruszyć. Z resztą sam Moody wyglądał na zaskoczonego i zdezorientowanego. Dopiero gdy Alex dotknęła jego twarzy, zdecydowanym ruchem złapał ją za nadgarstek.

- Chyba wystarczy już tych zabaw. - rzucił poważnie.

Zaczęła się dyskusja, którą śledziłam z szeroko otwartymi oczami. Moją uwagę odwrócił jednak Ivan, zagadując mnie.

- Ciekawe zasady. Często się tak bawicie?

- Co? - spojrzałam na niego. - Nie. Nie wiem... – potrząsnęłam głową. - Ja gram w to pierwszy raz.

- Rozumiem. Wiesz Klara, mam nadzieję, że gdy przyjdzie co do czego, trafię na Ciebie – Ivan mrugnął do mnie i sięgnął po swój kufel, jednocześnie zjeżdżając wzrokiem na wysokość mojej koszulki.

Zamrugałam zastanawiając się nad jego słowami. Szczerze mówiąc, jeśli już, wolałabym żeby na mnie trafiła jakaś dziewczyna. Na pewno byłoby to mniej krępujące. Z drugiej strony... przypomniało mi się, jak Angelina złapała Freda za spodnie. Zaczerwieniłam się. Może lepiej, żeby nikt na mnie nie trafiał? Z zamyślenia wyrwał mnie głos profesora.

- Klaro, możemy porozmawiać? – Spytał nauczyciel.

W tym wypadku jego pytanie było jak zbawienie. Idealna wymówka, by nie grać. Bez wahania kiwnęłam głową. Oboje wstaliśmy z krzeseł, ale nim odeszliśmy od stolika, wyszedł temat karnego pocałunku. Alex i Moody spojrzeli po sobie. Wbrew ogólnej uciesze grupy, żadne z nich nie tryskało entuzjazmem. Wzrok Szalonookiego był chłodny, a moja przyjaciółka, choć wyglądała jakby się zawahała, wcale nie kwapiła się do tego, by wykonać nałożoną jej karę.

Wbrew rozsądkowi (Severus Snape, Alastor Moody, OC) TOM IOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz