25. Turniej, imprezka, Ślizgoni

1.2K 48 9
                                    

Nastał wtorek. W samo południe miał się odbyć pierwszy etap turnieju trój magicznego. Ja ubrałam jasne jeansy i białą koszulę z mundurku, a Alex ubrała obcisłe czarne legginsy i czarny, również obcisły top. Obie miałyśmy ze sobą szaliki Gryffindoru. Alex dodatkowo dała sobie namalować na policzkach flagi w kolorach naszego domu. Byłyśmy niemal gotowe do wyjścia. Przeglądając zawartość swojego kufra, natrafiłam na przypinkę „Harry śmierdzi". Tę samą, którą jakiś czas temu podarował mi Draco. Alex zauważyła, że dziwnie przyglądam się przedmiotowi.

- Tego chyba nie bierzesz? – zapytała z kpiną.

Drgnęłam, wystraszona tym, że zauważyła na co patrzę.

- Nie, no co Ty! – odpowiedziałam szybko i wcisnęłam przypinkę z powrotem do kufra. Zakopałam ją pod stosem ubrań.

- Masz szczęście, że nikt inny nie widział. Po co w ogóle to trzymasz? – Alex podeszła do mojego łóżka, opierając się o jego słupek.

Zaczerwieniłam się, unikając kontaktu wzrokowego.

- Pewnie powiesz, że to głupie, ale... no... on mi to dał – powiedziałam cicho.

- Na pewno powiem, że to trochę dziwne - Alex zamyśliła się na moment i po chwili wzruszyła ramionami. – Ale w sumie można uznać, że jest to jakaś pamiątka.

Kiwnęłam głową. Czułam, że przyjaciółka mi się przygląda.

- Tak szczerze mówiąc – zaczęła, nie spuszczając ze mnie wzroku. – Jeśli on Ci się serio tak podoba, powinnaś zrobić pierwszy krok w jego stronę.

Spojrzałam na nią z miną, jakby oszalała. Alex poruszyła brwiami.

- No co? – zaśmiała się. – Nie chcesz chyba do końca szkoły patrzeć na niego z dwudziestu metrów i ślinić się do przypinki?

- No nie chce... ale weź...

Wstałam i chciałam uciec z sypialni, tym samym ucinając temat, jednak Alex szybko złapała mnie za ramię.

- Spokojnie Klaro, nie mówię, że masz od razu wyznawać mu miłość – przewróciła oczami. - Ale moglibyście chociaż pogadać. Zakumplować się.

- Łatwo powiedzieć... - westchnęłam przeciągle. - Może jeszcze mam do niego podejść na oczach Pansy Parkinson? A potem czekać na truciznę w zupie, albo inny nieszczęśliwy wypadek?

- No niech tylko spróbuje się znowu przyczepić, a obije tę jej wredną buźkę – Alex uderzyła pięścią w otwartą dłoń.

- No nie wiem... - nie byłam przekonana. - I potem znowu będziesz mieć kłopoty? Drugi wyjec? Kolejny szlaban u Snape'a? I tak się na nas uwziął.

- Tym razem by jej się należało – Alex wzruszyła ramionami. - A jak to nie wystarczy, zawsze można coś napomknąć profesorowi Moodiemu. Przynajmniej on jest po naszej stronie...

Alex zerknęła na mój kufer i zrobiła minę, jakby chciała mi o czymś powiedzieć. W tym momencie do sypialni zapukała i zajrzała Angelina.

- Idziecie? Wszyscy już wychodzą.

Spojrzałam na Alex i razem ruszyłyśmy do wyjścia. W pokoju wspólnym powoli się przerzedzało. Ostatnie osoby malowały sobie twarze. Niektórzy robili tylko znaki na policzkach, inni malowali całość. Ja nie odważyłam się na nałożenie farby. Hermiona wzięła Harrego pod ramię, a Ron zakręcił się blisko mnie i Alex. Wyszliśmy całą grupką razem z innymi gryfonami. Przyjaciółka rozejrzała się, wyraźnie kogoś szukając.

- Jeśli szukasz Georga, to bawią się w bukmacherów – westchnął Ron. – Będą już na stadionie.

- Szkoda, myślałam że pójdą z nami – Alex wzruszyła ramionami. – Harry, jak się czujesz? – zapytała zrównując z nim krok.

Wbrew rozsądkowi (Severus Snape, Alastor Moody, OC) TOM IOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz