118. Stara chata, wesele

477 22 10
                                    


Omiotłam wzrokiem całą treść listu, po czym zabrałam się za czytanie. Z każdym kolejnym zdaniem, moje oczy rozszerzały się coraz bardziej, a krew powoli odchodziła z twarzy.

Gdy skończyłam czytać, wypuściłam kartkę papieru z rąk, patrząc się nieobecnym wzrokiem przed siebie. Klara próbowała dopytać się, jaka była treść listu, ale ja zachowywałam się, jakby żadne jej słowo do mnie nie docierało. W końcu dziewczyna nie wytrzymała i sama sięgnęła po list, czytając go dokładnie.

- Merlinie... - szepnęła roztrzęsiona.

- Nie wierzę – mruknęłam, przerzucając w końcu wzrok na swoją przyjaciółkę. Dziewczyna również była blada jak ściana, a dodatkowo zaczęła się trząść cała. – Dlaczego mi nic nie powiedział? Dlaczego gazety o tym nie wspominały?

- Gdyby mieli opisywać każde mo...mo...morderstwo – zająknęła się. Najwidoczniej to słowo nie było w stanie przejść przez jej gardło, a gdy je w końcu wypowiedziała, przełknęła głośno ślinę, starając się uspokoić. – Nie starczyłoby im stron, rozumiesz?

- Ale Ethan?! – Mój smutek zaczął powoli zamieniać się w złość. – Dlaczego on mi tego nie powiedział?! Przecież nie mógł przejść obojętnie obok takiej wiadomości!

Wstałam gwałtownie, przechadzając się tam i z powrotem po pokoju, po czym na nowo sięgnęłam po list, wyrywając go z rąk Klarze. Ponownie go przeczytałam, modląc się o wcześniejsze złe zrozumienie treści.

„Moja córka nie żyje..."

„Morderstwo..."

„Atak Śmierciożerców, trzy tygodnie temu..."

„...zabili ją z zimną krwią. To było z góry zaplanowane."

„Dlaczego tylko ją, a nie nas wszystkich?!"

Zmięłam w dłoni pergamin, odrzucając go w szale, w ciemny kąt pokoju.

- Rozumiesz, że on nawet się nie zachowywał, jakby to w jakiś sposób przeżywał?! – Krzyknęłam wściekła. – Nie wierzę... nie poznaję swojego pieprzonego brata!

- A może nie wiedział o tym? – Podrzuciła Klara, starając się myśleć trzeźwo. – Skoro morderstwo miało miejsce kilka tygodni temu, to możliwe, że ta smutna wiadomość nie dotarła jeszcze do Ethana.

- Bzdura! – Wykrzyknęłam. – Ona mieszkała niedaleko nas, a skoro to było morderstwo, to cała okolica o tym pewnie rozmawiała! Nie wierzę, że taka wiadomość nie dotarłaby do Ethana albo mojego ojca!

- Może nie było ich w domu, załatwiali jakieś interesy? Nie możesz góry zakładać, że o tym wiedzą.

- Nie broń ani jednego, ani drugiego! – Zagroziłam jej palcem, po czym przetarłam szybko twarz i kopnęłam z całej siły w szafkę nocną. Paczka z sukienką spadła na podłogę. Przyjaciółka chciała ją podnieść, ale kolejnym kopniakiem posłałam ją pod łóżko.

- Alex, uspokój się – poprosiła błagalnie. – To bardzo smutna wiadomość, ale nic z tym nie możesz zrobić. – My miałyśmy szczęście, że nas nie zabito. Niestety, takie czasy nastały. Nie można być pewnym niczego.

- Jeżeli to Flint... - zaczęłam, po czym urwałam nagle i rzuciłam się do komody, w której miałam schowaną różdżkę. Wyciągnęłam ją szybko, wkładając za gumkę od białej podkolanówki.

- Co ty robisz? – Zdziwiła się Klara, chociaż jej głos dziwnie wibrował, jakby już przeczuwała, co zaraz nastąpi. Ona również wstała, ale zrobiła to bardzo powoli. – Alex, o czym ty, do cholery, teraz myślisz?!

Wbrew rozsądkowi (Severus Snape, Alastor Moody, OC) TOM IOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz