Szybkim, niemalże żołnierskim krokiem zmierzałem w stronę gabinetu Dumbledore'a. Podeszwy moich butów odbijały się od zimnej posadzki, a ich echo docierało do najciemniejszych zakamarków zamku.
W Hogwarcie panowała nieskazitelna cisza. Uczniowie jakiś czas temu wrócili do swoich rodzinnych domów. Byłem przekonany, że pewna ich część nie pojawi się z powrotem w Hogwarcie, z uwagi na powrót Czarnego Pana i strach z nim związany.
W świecie czarodziejskim zapanował chaos od momentu, kiedy Dumbledore wyjaśnił dokładnie na łamach różnych gazet, co miało miejsce w szkole. Brukowce jednak albo zmieniły jego słowa, albo z góry zarzucały, że jest on szaleńcem, a niejaki Cedrik Diggory zginął podczas trzeciego zadania turnieju z własnej winy.
Ci, co mieli trochę oleju w głowie, wiedzieli jaka jest prawda i stali murem za Dumbledore'em, chociaż była ich zaledwie garstka.
Mnie osobiście było to zupełnie obojętne, kto stoi po czyjej stronie. Miałem swoje zadanie do wykonania i musiałem się go trzymać, a dodatkowo głowę zaprzątały mi dwie uczennice. Jedna z nich najprawdopodobniej przebywała z młodym Crouchem w niewiadomym mi miejscu, a druga... no właśnie. Ona była dzisiaj tematem, który chciałem poruszyć z Dumbledore'em.
Stanąłem przed kamienną chimerę, strzegącą przejścia do gabinetu dyrektora, wypowiedziałem hasło, a następnie wspiąłem się krętymi schodami na wieżę. Pchnąłem grube, mosiężne drzwi z kołatką w kształcie feniksa i nie siląc się na dobre maniery, wszedłem szybko do środka.
Starszy mężczyzna siedział w swoim ulubionym fotelu, pochylony nad najnowszym wydaniem Proroka Codziennego, czytając obszerny artykuł noszący tytuł: ALBUS DUMBLEDORE - BAJKOPISARZ CZY SZALENIEC? Jego twarz wydawała się być pokryta jeszcze większą ilością bruzd i plam niż zazwyczaj, a oczy pierwszy raz od dawna nie migotały tym znajomym, dodającym innym otuchy ciepłem.
- Albusie - przywitałem się, skinąwszy głową. Podszedłem bliżej biurka.
- Jakie wieści, Severusie? - Spytał staruszek, wzdychając cicho. Podniósł na mnie wzrok zza swoich okularów połówek
- Młoda Lamberd jest u Kennetha w burdelu - odparłem, siląc się na spokój, chociaż w środku wszystko we mnie kipiało ze złości.
- A panienka Amber?
- Nie zlokalizowałem miejsca jej pobytu. Obawiam się, że Crouch nie będzie skory do wyjawienia mi tego. Nie mam pojęcia, co się z nią dzieje, ale Lamberd póki co jest bezpieczna. Chcą wyciągnąć z niej informacje o jej ojcu, więc mamy jeszcze trochę czasu, żeby wymyśleć, jak ją z tego wyciągnąć.
- Usiądź Severusie na chwilę - poprosił nagle Dumbledore, wskazując pomarszczoną dłonią fotel naprzeciwko siebie.
- Wybacz Albusie, ale nie w głowie mi pogadanki z tobą.
- Usiądź, proszę - nacisnął. Jego twarz jeszcze bardziej pogrążyła się w smutku. Wiedziałem już, że stało się coś poważnego, więc bez słowa zająłem miejsce. Zacisnąłem na moment pięści, czekając co ma mi do wyjawienia, ale cisza przedłużała się.
- No wyduś to z siebie w końcu! - Warknąłem podirytowany. - Doprawdy uważasz, że cokolwiek co teraz powiesz, będzie w stanie wytrącić mnie z równowagi? Jeżeli tak, to jednak za mało mnie zn...
- Viktor Lamberd nie żyje.
Spojrzałem z kamiennym wyrazem twarzy na swojego rozmówcę. Przez chwilę nie dowierzałem jego słowom. Dosłownie kilka godzin wcześniej rozmawiałem z Pyritesem, a wtedy stary Lamberd na pewno żył. W końcu był on jedynym powodem, dla którego dziewczyna nie została jeszcze zgwałcona. Nawet sam Kenneth był z tego wielce niezadowolony, więc jak?
CZYTASZ
Wbrew rozsądkowi (Severus Snape, Alastor Moody, OC) TOM I
FanfictionUWAGA: opowiadanie zawiera: seks, sceny przemocy, gwałty, molestowanie, alkohol, narkotyki http://kopciurek.blogspot.com - całe opowiadanie, zapraszam! Alex Lamberd i Klara Amber choć do tej pory za sobą nie przepadały, zostają przyjaciółkami. Dzi...