(...)
- Ona mu loda robi – Alex szybko odpowiedziała.
- Co mu robi?! - zapowietrzyłam się i nie czekając na nic, po prostu wyskoczyłam spod peleryny jak oparzona.
W tej chwili nie miało nawet znaczenia, że miałam czekać na Hermionę, ani że też chciałam iść do toalety. Po prostu wystrzeliłam z łazienki i pognałam schodami na piętro, chcąc być jak najdalej od tego co się wyczyniało za zamkniętymi drzwiami. Policzki mnie piekły, a do tego miałam minę, jakbym właśnie zobaczyła ducha. Ostatnie kroki do krzesła przeszłam nieco chwiejnie, aż w końcu opadłam na siedzisko, zupełnie bez życia. Patrzyłam tępo w stół. Robi mu loda... cokolwiek to znaczyło. Słyszałam kiedyś parę rzeczy, ale ogólnie nie miałam żadnego rozeznania w seksualnym temacie. Ważne jednak, że Draco i Pansy byli sami w łazience, a mina Alex mówiła jasno, że coś się między nimi działo. Czułam ukłucie zazdrości, ale też i smutek. Nie wiem na co właściwie liczyłam. Malfoy czasem ze mną gadał, ale nic poza tym. Wszystko było w mojej głowie.
- Klara, wszystko dobrze? – zapytał siedzący obok mnie Neville.
Ledwo zauważalnie kiwnęłam głową, złapałam moją szklankę i – wciąż w ciężkim szoku - opróżniłam ją do dna. Przełykając zrozumiałam, że to, co miało być bezalkoholowym sokiem dyniowym, okazało się mieć w sobie jakieś procenty. Dużo procentów. Momentalnie mnie wykrzywiło. Zakaszlałam. Bliźniacy patrzyli na mnie z mieszaniną niedowierzania, szacunku i rozbawienia.
- No nie wierze... Wypiła! Na raz! – komentował Fred, szturchając brata łokciem.
- Dobra jest – odparł George.
Angelina była rozbawiona. Neville i Harry patrzyli na mnie z niedowierzaniem i współczuciem. Ja otarłam usta rękawem i zajrzałam zdezorientowana do kubka.
- Do... dolaliście mi czegoś? – zapytałam spanikowana.
- Taki żarcik – zaśmiał się George.
Wyjął spod stołu prawie pustą butelkę wódki i potrząsnął nią z głupim uśmieszkiem wymalowanym na twarzy. Zaraz jednak zerknął mi gdzieś za plecy i szybkim ruchem schował trunek. Miałam wrażenie, że w jednej chwili atmosfera się ochłodziła. Do stolika – niczym cień - podszedł profesor Snape. Zesztywniałam ze strachu, wciąż trzymając kubek. Policzki wciąż mnie paliły.
- Co się tu dzieje? - Zapytał powoli nauczyciel. - Gdzie masz przyjaciółkę, Amber? Mam nadzieję, że siedzi w Hogwarcie.
Stało się dokładnie to, czego się obawiałam. Zwrócił się prosto do mnie! Siedziałam jakbym miała kij od miotły w wiadomym miejscu, jedynie zerknęłam na Snape'a kątem oka. Błagałam w myślach, by nie zaczął niuchać. Na pewno by mi nie uwierzył, że wypiłam to niechcący.
- Tak, profesorze – odparłam, starając się brzmieć naturalnie. - Została w szkole, bo ma szlaban do końca roku szkolnego.
George zakpił z profesora, ten nałożył na niego karę, a zaraz potem pojawił się nasz stolikowy wybawiciel, profesor Moody. Profesorowie zniknęli w pokoju. Dla mnie te wydarzenia powoli się rozmywały. Ważne było, że Snape w końcu zniknął z naszej okolicy, dzięki czemu mogłam odetchnąć z ulgą. Trzęsącą się ręką odłożyłam szklankę na stół. W tym momencie po schodach weszła Hermiona.
- Klaro! Dzięki że na mnie czekałaś! – rzuciła do mnie z wyrzutem w głosie.
- Przepraszam – bąknęłam, nawet nie patrząc w jej kierunku.
Harry co rusz oglądał się za siebie. Hermiona wróciła na swoje miejsce i powąchała zawartość swojego kubka, zerkając przy tym na rudzielców. Chłopaki popatrzeli jeden na drugiego, a uśmiechy nie schodziły im z twarzy. Hermiona zdecydowanym ruchem odsunęła od siebie szklankę.
CZYTASZ
Wbrew rozsądkowi (Severus Snape, Alastor Moody, OC) TOM I
FanfictionUWAGA: opowiadanie zawiera: seks, sceny przemocy, gwałty, molestowanie, alkohol, narkotyki http://kopciurek.blogspot.com - całe opowiadanie, zapraszam! Alex Lamberd i Klara Amber choć do tej pory za sobą nie przepadały, zostają przyjaciółkami. Dzi...