Nim zdążyłam cokolwiek zrobić, Alex poluźniła swój krawat i nie przejmując się tym, że nie byłyśmy tutaj same, zaczęła rozpinać koszulę.
- To rozumiem! – Lucjan uśmiechnął się szeroko i pozwalając jej się samej rozebrać, odsunął się nieco na bok.
Na ziemi wylądowały kolejno wszystkie wierzchnie ciuchy mojej przyjaciółki, a ona została w samej bieliźnie. Niewiele myśląc, weszła do wody i zanurzyła się po samą szyję. Bole pożerał ją wzrokiem do samego końca. Nawet Draco zerkał w jej stronę, co wyraźnie nie podobało się Pansy. Parkinson złapała Malfoya za podbródek i odwróciła jego głowę, całując go namiętnie w usta. Puchonka też zrobiła naburmuszoną minę. Podpłynęła do brzegu basenu, oparła się biustem o krawędź i puściła zalotne spojrzenie w stronę starszego ze ślizgonów.
- Lucjan skarbie, wracaj do wody! – powiedziała przesadnie słodkim głosikiem.
- Zaraz – chłopak machnął do niej ręką i obrócił się przodem do mnie. Uśmiechnął się szeroko i skrzyżował przed sobą ręce. – Klara, Twoja kolej. Bierz przykład z Alex i wskakuj – ruchem głowy wskazał na basen.
- Co? – pisnęłam i zaczerwieniłam się. – Ja... Nie mam ze sobą kostiumu kąpielowego.
- Nikt nie ma stroju – puchonka ostentacyjnie przewróciła oczami.
- Nie ma mowy, że wejdę bez stroju! – szybko pokręciłam głową.
- Wchodzisz, tylko jeszcze o tym nie wiesz – zaśmiał się Lucjan. – Pomóc Ci?
Lucjan błysnął białymi zębami i złapał za guziki mojej koszuli. Szybko odepchnęłam jego ręce. Zasłoniłam się rękoma i odwróciłam bokiem do reszty, zapinając to co zdążył rozpiąć.
- Klara, przestań grać taką cnotkę – mruknęła Alex. Dziewczyna oparła się plecami o brzeg basenu i przymknęła powieki. – Woda jest naprawdę przyjemna.
- Tracicie tylko czas. Jak coś jej nie pasuje, to niech stąd wyjdzie – mruknęła Pansy, oglądając swoje paznokcie.
Popatrzyłam kolejno na wszystkich w łazience. Puchonka chciała mnie zabić wzrokiem, Alex miała na mnie wywalone, po prostu się odprężała, Draco był obojętny jak zwykle, Pansy uśmiechała się pod nosem, a Lucjan wystawiał do mnie ręce, całym sobą zapraszając mnie do wspólnej zabawy. Niestety wizja paradowania prawie nago w takim gronie jakoś do mnie nie przemawiała. Nie chciałam też ryzykować, że mnie wrzucą do niej siłą. Zacisnęłam usta w wąską linię i potrząsnęłam głową.
- Ja wracam do dormitorium. Bawcie się dobrze – wydusiłam z siebie.
Alex potrząsnęła głową, zatkała sobie nos i zanurkowała w ciepłej wodzie, znikając pod warstwą piany. Miałam pewne obawy przed zostawianiem jej tutaj, ale przynajmniej była trzeźwa, więc wiedziała co robi. Szybko zawróciłam na pięcie i ruszyłam do drzwi. Słyszałam za sobą śmiech dziewczyn, a później kroki, ale nie przejęłam się tym zupełnie. Gdy tylko wyszłam na korytarz, dogonił mnie Lucjan. Chłopak położył mi dłoń na ramieniu, zatrzymując mnie. Zerknęłam na niego i szybko opuściłam wzrok. Samo patrzenie Lucjanowi prosto w oczy było dla mnie trudne. Pamiętałam co robiliśmy dnia poprzedniego i wiedziałam, że gdyby nie alkohol, sprawy nie zaszłyby wcale tak daleko. Trochę było mi wstyd, że pozwoliłam sobie na chwilę zapomnienia i przyjemności. Jasne, Lucjan był przystojny, tego nie można było mu odmówić... bywał też przekonujący. Nie dawał szybko za wygraną, co w moim przypadku było jak strzał w dziesiątkę. Byłam pewna, że gdybym teraz pozwoliła mu pomęczyć mnie wystarczająco długo, przekonałby mnie do niemal wszystkiego. Musiałam mu się wymknąć. Przecież i tak miał tam już jakąś koleżankę... A może właśnie dlatego chciałam uciec? Czy to możliwe, że zżerała mnie pewnego rodzaju zazdrość? Owładnięta natłokiem różnych, sprzecznych myśli, nie usłyszałam nawet, że chłopak cały czas mówił jakiś monolog o tym, dlaczego powinnam zostać. Zareagowałam dopiero, gdy złapał mnie za dłoń i próbował z powrotem wciągnąć do łazienki.
CZYTASZ
Wbrew rozsądkowi (Severus Snape, Alastor Moody, OC) TOM I
Fiksi PenggemarUWAGA: opowiadanie zawiera: seks, sceny przemocy, gwałty, molestowanie, alkohol, narkotyki http://kopciurek.blogspot.com - całe opowiadanie, zapraszam! Alex Lamberd i Klara Amber choć do tej pory za sobą nie przepadały, zostają przyjaciółkami. Dzi...