76. Ojcowska intryga

536 30 16
                                    


Nim ojciec Klary zaczął bombardować mnie stosem pytań na temat mojego własnego ojca, dostrzegłam w tłumie charakterystyczny kapelusz i z miną skazańca ruszyłam pomiędzy uczniów, podchodząc do rodziny. W pierwszej chwili myślałam, że mama również pojawiła się w wiosce, by się ze mną przywitać i spędzić trochę czasu, ale po odejściu od Viktora kobieta przestała również interesować się nami, jakbyśmy byli zupełnie obcymi dla niej ludźmi.

Gdy podeszłam do swojej rodziny, od razu zauważyłam, że nie pofatygowali się oni w celach rodzinnych do wioski. Ojciec założył jeden ze swoich lepszych garniturów, który przeznaczony był wyłącznie na rozprawy i arystokratyczne przyjęcia. Pomiędzy zadbanymi palcami z mnóstwem pierścieni, trzymał odpalone cygaro i co chwilę zaciągał się nim, wypuszczając kłęby dymu, niczym lokomotywa. W ten sposób chciał się oddzielić od reszty rodziców, którzy próbowali wypatrzeć swoje pociechy.

Będąc już na wyciągnięci ręki, Viktor poklepał mnie tylko delikatnie po plecach i odchrząknął głośno, rozglądając się z niezadowoloną miną po zebranych rodzicach. Wiedziałam, że nie uśmiechało mu się przebywać pośród różnych klas społecznych. Zawsze miał na tym punkcie hopla. Liczyły się tylko pieniądze, spotkania w gronie ministrów, zamożnych rodzin i interesy. Pod tym jednym względem mój ojciec jak i Klary mogliby się dogadać, gdyby nie fakt, że Viktor Lamberd miał nosa do osób, które nie posiadały smykałki biznesowej i nawet nie wchodził w żadne rozmowy z takimi ludźmi.

Oprócz ojca, do Hogsmeade postanowił również przyjechać mój brat – Ethan. Nie widziałam go już jakiś czas i naprawdę się za nim stęskniłam. Był on jedynym w całej mojej rodzinie, który zawsze stał za mną murem. Oczywiście, jak to rodzeństwo kłóciliśmy się ciągle, ale na Ethana mogłam liczyć w każdej sprawie.

Chłopak również postanowił ubrać się jak ktoś, kto ma mnóstwo pieniędzy. Na szczęście, nie był tak zasadniczy jak ojciec i nie założył garnituru, ale miał na sobie czarną koszulę, rozpiętą pod szyją, do tego idealnie dopasowane czarne spodnie. Ethan był wysoki, szczupły, ale też i dobrze zbudowany. Musiał sporo ćwiczyć, ponieważ ostatnim razem, kiedy go widziałam, materiał koszuli nie opinał tak jego ramion, jak dzisiaj. Na jego idealnie symetrycznej twarzy o dobrze zarysowanej szczęce, malował się kilkudniowy, zadbany zarost, który dodawał mu jeszcze bardziej arystokratycznego wyglądu, a ciemne oczy, które odziedziczył po ojcu, przenikały na wylot każdego. Nie czekając długo, rzuciłam się bratu na szyję, ale wtedy stało się coś nieoczekiwanego. Ethan odsunął się, wyciągając tylko rękę na przywitanie. W pewnej chwili pomyślałam, że pomyliłam osoby, ale to ewidentnie był mój starszy brat. Przynajmniej z wyglądu.

- Ethan? – Zdziwiłam się, odsuwając. Zmarszczyłam czoło, nie wiedząc zupełnie jak się zachować.

- Dobrze cię widzieć, mała – powiedział cicho, uśmiechając się lekko. – Widzę, że trzymasz formę.

- Co masz na myśli? – Spytałam zbita z tropu. Brat, który zawsze był mi jak przyjaciel, dobry kompan, teraz zachowywał się niemal identycznie jak ojciec, z tym wyjątkiem, że wciąż starał się uśmiechać i tylko to odróżniało go od głowy rodziny.

Ojciec, który słuchał nas w ciszy, ponownie odchrząknął, szturchając Ethana w ramię, a następnie wskazał głową przed siebie i ruszył szybkim krokiem. Wszyscy ustępowali mu miejsca po drodze, jakby bali się, że dosięgnie ich jego gniew.

- Co się dzieje? – Próbowałam dopytać brata, ale ten nie chciał mi już nic więcej powiedzieć. Położył tylko dłoń na moim ramieniu i razem ruszyliśmy za starszym Lamberdem. Kątem oka zauważyłam, jak Klara przygląda się mojemu bratu z rozszerzonymi szeroko oczami. No tak... Ethan był bardzo przystojny, a co się z tym wiązało, również zajęty od kilku lat przez bardzo sympatyczną i śliczną dziewczynę, którą poznał zaraz po szkole.

Wbrew rozsądkowi (Severus Snape, Alastor Moody, OC) TOM IOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz