70. Zadanie specjalne

542 24 15
                                    


Zajęcia Obrony Przed Czarną Magią dobiegły końca. Uczniowie powoli wychodzili z sali. Szybko spakowałam swoje rzeczy, unikając spoglądania na profesora. Gdy tylko wstałam z krzesła, usłyszałam jego głos.

- Klaro, zostań na moment.

Wzięłam głęboki wdech i powoli usiadłam na miejscu. Alex i Moody spojrzeli na siebie znacząco i kiwnęli do siebie głowami. Moja przyjaciółka wyszła z sali razem z innymi. Zostaliśmy z profesorem sam na sam. Szalonooki w skupieniu obserwował mnie z daleka. Zaraz potem powoli ruszył w moją stronę, stukając przy tym laską.

- Przesiadłaś się do tyłu – zauważył.

- Tylko na dzisiaj – odpowiedziałam szybko, nerwowo łapiąc za kraniec koszuli. - Alex poprosiła mnie, żebyśmy usiadły razem...

- I nie zgłosiłaś się do odpowiedzi – kontynuował.

- Ja... Chciałam dać szansę innym.

- Poza tym jesteś dziś wyjątkowo cicha – mężczyzna stanął tuż przy mojej ławce.

- Nie wydaje mi się... - niemal szepnęłam.

- Klaro... - Moody stuknął laską o posadzkę. - Nie musisz udawać. Widzę, że coś jest nie tak.

Odwróciłam wzrok, wciąż bezwiednie miętosząc koszulę. To prawda, wciąż dręczyły mnie wczorajsze zajęcia. I to co się na nich wydarzyło i to, że nie sprostałam postawionemu przede mną zadaniu. Momentami byłam zła na siebie, że pozwoliłam na tak dużo. Przez to wszystko wstydziłam się spojrzeć nauczycielowi w oczy. Nie dość, że zajęcia były porażką, to jeszcze Alex mówiła, że dotyk podoba nam się wtedy, gdy podoba nam się osoba od której go otrzymujemy... Wbrew całej tej otoczce wyzwania, tamta lekcja była całkiem... jakby przyjemna. Czy to znaczyło, że profesor... że Moody w jakiś sposób mi się podobał? Zacisnęłam mocno powieki, próbując odegnać od siebie tę myśl. To by było niedorzeczne! Szalonooki był moim nauczycielem i wszystko co robiliśmy, było tylko i wyłącznie na potrzeby zajęć. Wszystko miało mi ułatwić przyszłą pracę i radzenie sobie w trudnych sytuacjach. To musiał być zbieg okoliczności, albo jakaś pomyłka. Nie powinnam tego odczytywać w inny sposób. To, co było między nami, to jedynie relacja mentora i ucznia. Nic więcej...

- Klaro? – Moody zmarszczył brwi i położył dłoń na moim ramieniu. – Mów co się dzieje.

Spojrzałam na niego ze łzami w oczach. Mężczyzna spoważniał. Przejęty przyklęknął przy mnie złapał za moje ściskające koszulę dłonie. Spojrzał mi prosto w oczy.

- Zrobiłem Ci krzywdę?... – zapytał cicho.

- Nie profesorze - zdecydowanie potrząsnęłam głową. Wyswobodziłam jedną z dłoni i szybko otarłam łzy.

- To dobrze. - Widać było, że moja odpowiedź przyniosła mu ulgę. - Więc o co chodzi? – zapytał łagodnie.

Patrzyłam na niego w milczeniu. Moody zawsze powtarzał, że mogę się do niego zwrócić w każdej sprawie. Przez chwilę walczyłam z myślami. Uznałam jednak, że w żadnym wypadku nie mogę się podzielić z nim wszystkimi moimi myślami. Teoria związana z Alex była niedorzeczna, a ja sama nie byłam pewna co tak naprawdę czuję. Musiałam to przetrawić.

- Ja... nie wiem... - opuściłam wzrok. – Nie mogę przestać myśleć o wczorajszych zajęciach...

- Tak właśnie myślałem – Moody pokiwał głową i powoli się oblizał. Czułam, że jego mechaniczne oko prześlizguje się po moim ciele. - Wiesz ptaszyno, to zrozumiałe. Zrobiliśmy poważny krok.

Wbrew rozsądkowi (Severus Snape, Alastor Moody, OC) TOM IOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz