Po tym jak uświadomiono mnie, że pokój życzeń jest poza zasięgiem mapy, pragnęłam tylko i wyłącznie znaleźć się w nim sam na sam z Severusem. Jednakże nie przewidziałam tego, że nie mogłam od tak sobie powiedzieć profesorowi, żebyśmy skorzystali z dobrodziejstw tego pomieszczenia. Snape nie miał pojęcia, w jaki sposób działa mapa Huncwotów. Wiedział tylko, że było to coś cennego, co należało do Harry'ego, a jeżeli była to własność chłopaka, to mężczyzna zrobiłby wszystko, żeby mu ją odebrać. Podobnie miała się sprawa z peleryną niewidką. Za pierwszym razem musiałam poprosić Moody'ego o pomoc w jej odzyskaniu. Za drugim miałam nieco szczęścia, bo Snape postanowił mi jej nie odbierać, ale wątpiłam, by ponownie wykazał się takim aktem człowieczeństwa. Koniec końców musiałam odpuścić sobie pokój życzeń, zanim nie wymyślę sensownej wymówki, żeby Severus zechciał opuścić swoje lochy i udać się gdzieś ze mną.
Postanowiłam więc radzić sobie inaczej. Klara w dalszym ciągu miała swoje zajęcia z Moodym. Wystarczyło wypytywać ją, co jakiś czas, kiedy się wybiera do niego, w jakich godzinach i tak dalej. Przecież profesor nie zaglądał do mapy podczas ćwiczeń z dziewczyną. Te momenty były idealne, aby spędzać ze Snape'em kilka godzin w tygodniu.
Pomimo tego, że nie było to zbyt wiele, to staraliśmy się wykorzystać z mężczyzną ten czas jak najlepiej. Może i Snape nie zmienił się zbytnio, nie starał się też na delikatność czy zmianę swoich upodobań seksualnych, ale zawsze pamiętał o pocałunkach. Starał się również oddawać mi przyjemność, którą ja tak ochoczo dawałam jemu. Powoli zapominałam o tym wszystkim, co mi zrobił.
W końcu nadszedł czerwiec. Zdawało mi się, że im bliżej trzeciego zadania turnieju, tym spokojniejszy był Hogwart, a co za tym idzie, i uczniowie. W szkole panowała spokojna i miła atmosfera. Nawet Snape wydawał się odbierać nam mniej punktów niż dotychczas, więc Gryffindor nieco podniósł się w tabeli domów. Niestety, w dalszym ciągu byliśmy na szarym końcu, ale przynajmniej na ogłoszeniu wyników o Puchar Domów, nie będziemy wyglądać żałośnie z pustą klepsydrą.
Moje szlabany z profesorem Moodym zostały zawieszone. Nie wiedziałam do końca, czym to było spowodowane. Bałam się, że jednak profesor miał do mnie żal, chociaż tak żarliwie temu zaprzeczał. Z drugiej strony mogło chodzić o labirynt i przygotowania. Moody w dalszym ciągu prowadził zajęcia z Klarą, więc nie miał już czasu na zajmowanie się drugą osobą, dlatego też postanowiłam nie zawracać mu głowy. Zresztą, czy naprawdę tego chciałam? Severus zajmował całą moją głowę.
Kolejny czerwcowy tydzień rozpoczął się dość monotonnie. Poranna toaleta, przyszykowanie się na całodniowe zajęcia i śniadanie.
W Wielkiej Sali jak zwykle panował gwar. Tylko ja i Klara zdawałyśmy się być oderwane od rzeczywistości. Przyjaciółka zatopiona była we własnych myślach. Podpierała głowę na łokciu, patrząc pustym wzrokiem w przestrzeń. Ja starałam się nie spoglądać w stronę stołu nauczycielskiego, ale wzrok sam uciekał mi w tamto miejsce. Najpierw niepewnie zerknęłam na Moody'ego, ale mężczyzna zajęty był rozmową z innym nauczycielem. Jego magiczne oko nie skupiało swojej uwagi na nas, tylko wirowało jak szalone, nie zatrzymując się na żadnym punkcie. To dodało mi tylko odwagi, więc przesunęłam spojrzenie nieco w bok, krzyżując je ze srogim wzrokiem mistrza eliksirów. Jego oczy płonęły. Nawet z tak dużej odległości, czułam jak wypalają dziurę w moim ciele. Wzdrygnęłam się z tej przyjemności. Snape patrzył prosto na mnie. Nie spuszczając wzroku, sięgnął po filiżankę z kawą, upił łyka, po czym od razu wstał i wyszedł z Sali sprężystym krokiem.
Spojrzałam ponownie na Klarę.
- Spotkamy się na lekcji – wypowiedziałam szybko, kończąc swoje śniadanie. Moje nagłe słowa wybudziły przyjaciółkę z transu, w jakim się znajdowała.
CZYTASZ
Wbrew rozsądkowi (Severus Snape, Alastor Moody, OC) TOM I
FanfictionUWAGA: opowiadanie zawiera: seks, sceny przemocy, gwałty, molestowanie, alkohol, narkotyki http://kopciurek.blogspot.com - całe opowiadanie, zapraszam! Alex Lamberd i Klara Amber choć do tej pory za sobą nie przepadały, zostają przyjaciółkami. Dzi...