Profesor Moody oparł się ręką o ścianę i otworzył szeroko drzwi. Częściowo zasłaniał wejście własnym ciałem, ale zauważyłam po drugiej stronie znaną mi sylwetkę. To była Alex. Dziewczyna była podenerwowana.
- Profeso... - zaczęła, ale mężczyzna od razu jej przerwał.
- Co się stało Alex? Zrobiło Ci się wstyd i wspaniałomyślnie postanowiłaś zwrócić moją własność?
- Ja... Co? - Alex na moment poczerwieniała i zamilkła, widocznie nie spodziewając się, że mężczyzna wyskoczy do niej z takim pytaniem. Szybko jednak się opamiętała, zaciskając przy tym dłonie w pięści. – Nie, nie po to przyszłam. Martwię się, bo Klary jeszcze nie było na śniada...
Przyjaciółka przestąpiła z nogi na nogę i spojrzała w głąb pomieszczenia, dostrzegając mnie. Wciąż siedziałam w fotelu z zeszytem w rękach. Gdy nasze spojrzenia się spotkały, uśmiechnęłam się lekko i pomachałam.
- Mówił profesor, że jej tutaj nie ma! – oburzona Alex od razu przepchnęła się przez profesora, wparowując do gabinetu.
- Mówiłem, że pewnie zaraz się z nią zobaczysz – odparł spokojnie Moody. Poprawił płaszcz i obrócił się, uważnie obserwując nas z daleka. Wyglądał, jakby się nad czymś zastanawiał. Obracał różdżkę w palcach.
– Klara, nic Ci nie jest?! – półszeptem zapytała przyjaciółka. Kucnęła przy fotelu na którym siedziałam i przyjrzała mi się uważnie, jakby czegoś szukała. Chyba bezskutecznie.
- Co? A czemu miałoby mi coś być? – zamrugałam zdezorientowana.
- Właśnie Alex – Moody zapytał z zaciekawieniem i przymknął drzwi. – Co właściwie miałoby stać jej się u mnie w gabinecie?
Alex popatrzyła na profesora i na moment przymrużyła oczy. Nie wiem o czym myślała, ale chyba szybko wyrzuciła to z głowy, bo jej spojrzenie zelżało.
- Nie wiem – potrząsnęła głową. - Po prostu się martwię.
- Niepotrzebnie. Tym bardziej, że wczoraj nie miałaś oporów, żeby ją u mnie zostawić samą. – Mężczyzna podszedł do nas, stając tuż obok. Jego magiczne oko co jakiś czas przeskakiwało z jednej z nas na drugą.
– Naprawdę wszystko jest w porządku – wtrąciłam, łapiąc Alex za dłoń. – Nie chciałam, żebyś się martwiła, przysięgam! Tylko trochę zaspałam. Właśnie miałam wychodzić, ale... - zmrużyłam na moment oczy. Przez chwilę patrzyłam przed siebie. Miałam wrażenie, że coś mi umknęło. Nie mogąc złapać tej myśli, spojrzałam niepewnie na profesora.
Moody odchrząknął i położył dłoń na moim barku, lekko zaciskając na nim palce.
- Ale tak jak Twoja przyjaciółka, wolałaś pogrzebać w moich rzeczach – dokończył za mnie, jednocześnie nachylając się ponad moim ramieniem. Złapał za zeszyt i jednym szarpnięciem wyjął mi go z rąk. Łypnął czujnie na Alex, a później na mnie. – Nie wiem dziewczyny skąd w was taka nieokiełznana ciekawość... - Pokręcił głową.
Zaczerwieniłam się i opuściłam głowę. Alex też nie patrzyła w stronę profesora, ale nie wyglądała, jakby było jej bardzo wstyd. Mężczyzna westchnął, wyprostował się i poruszył różdżką, odsyłając zeszyt wprost do szuflady biurka.
- Niech profesor nie udaje, że nigdy nie zrobił czegoś, wbrew zasadom – Alex powiedziała pod nosem i wstała.
- Oj tak, zrobiłem. Wiele, wiele razy – odpowiedział Moody odruchowo oblizując się. Wetknął różdżkę za pasek. – Nikt nie jest święty, Alex. Ale moim zdaniem głupotą jest łamać zasady, kiedy jest się jedynym podejrzanym. Ba, kiedy ktoś nas może na tym łamaniu przyłapać... Wiecie ilu śmierciożerców wpadło przez swoją nieostrożność? – sapnął.
![](https://img.wattpad.com/cover/190573086-288-k327141.jpg)
CZYTASZ
Wbrew rozsądkowi (Severus Snape, Alastor Moody, OC) TOM I
FanficUWAGA: opowiadanie zawiera: seks, sceny przemocy, gwałty, molestowanie, alkohol, narkotyki http://kopciurek.blogspot.com - całe opowiadanie, zapraszam! Alex Lamberd i Klara Amber choć do tej pory za sobą nie przepadały, zostają przyjaciółkami. Dzi...