71. Pokój Wspólny Slytherinu

654 27 45
                                    


Zeszłam z Klarą do lochów i slalomem ruszyłam w stronę przejścia do Slytherinu, gdy nagle zostałyśmy wciągnięte do jednej z sal. Przyjaciółka od razu wyciągnęła różdżkę, mierząc nią w naszych porywaczy, a ja oparłam się o drzwi, czując jak cały świat wiruje mi przed oczami.

Po chwili zrobiło się jakby jaśniej, a przed nami stanęli bliźniacy we własnej osobie, świecąc nam po oczach. Odsunęłam różdżkę George'a od swojej twarzy, ponieważ raziło mnie jej światło, a Klara również opuściła swoją broń, ocierając pot z czoła.

- Nie mogliście normalnie wyjść i nas uprzedzić, że tu jesteście? – Zdziwiła się, wpatrując się to w jednego, to w drugiego brata.

- To byłoby podejrzane, gdyby nagle czwórka Gryfonów stała sobie w lochach i rozmawiała, co nie? – Fred zaśmiał się perliście, po czym postukał się palcem po czole. – Lepiej powiedźcie nam, co tu robicie? – Zmrużył niebezpiecznie oczy, prześwietlając sobie różdżką twarz Klary, jakby znajdował się na jakimś przesłuchaniu.

- Ja osobiście przyszłam wam powiedzieć, że to beznadziejny pomysł i nie radzę wam wprowadzać go w życie! – Odparła dziewczyna, zakładając ręce na piersi. – Jest piątek wieczór, poza tym nie znacie hasła i ciężko wam będzie się dostać do śro...

- Ślizgoński Spryt – mruknęłam, wpatrując się w przestrzeń. Tak bardzo chciałam spędzić dzisiejszy wieczór ze Snape'em. Niestety, mężczyzna potraktował mnie okropnie i nie mogłam przyjąć tego na spokojnie. Jedynym wyjściem z tej sytuacji, było chwycenie za butelkę whisky i przytłumienie wszystkich swoich myśli, które i tak wracały do mnie, co kilka minut.

- Co?! – Pisnęła jeszcze bardziej podenerwowana przyjaciółka. – To jest hasło?! Skąd je znasz?! – Jęknęła na koniec. Chłopcy przepchali się przez nią i przyszpilili mnie jeszcze mocniej do drzwi.

- Mówiłaś, że nie znasz hasła! – Żachnął się George, obserwując mnie uważnie. – Dlaczego nam wcześniej nie powiedziałaś?!

- To było logiczne, że zna! – Fred klepnął się otwartą dłonią w czoło. – Przecież spotyka się z Bole'em!

- Nie spotykam się z nim – burknęłam cicho pod nosem. George zmarszczył brwi, przybliżając się do mnie, po czym odsunął się z wyrazem zdziwienia na twarzy.

- Jesteś pijana?

- Jest pijana? – Zawtórował Fred, również unosząc brwi, po czym uśmiechnął się wesoło. – Dobrze się składa, bo Ślizgoni na pewno mają masę alkoholu ukrytego w Pokoju Wspólnym.

- Co się stało? – George wydawał się nie być tak podekscytowany jak jego brat. Przyglądał mi się uważnie, analizując coś w głowie. – Klara, co jej jest?

- Nie wiem – odparła przyjaciółka, wzdychając głęboko. – Znaczy się, Snape ją wkurzył na szlabanie i chyba dlatego postanowiła sięgnąć po alkohol, ale nic więcej nie wiem.

- Do jego gabinetu też się możemy włamać – zaproponował Fred, zacierając ręce z podniecenia. – Wiedziałem, że ten weekend zacznie się obiecująco.

- Nie! – Warknęłam trochę głośniej niż zamierzałam. Wszyscy spojrzeli na mnie zdziwieni. – Nie będzie żadnego włamywania się do jego gabinetu. Sama sobie z nim poradzę. Zresztą, i tak muszę do niego iść, bo zostawiłam swoją torbę razem z różdżką, kiedy wychodziłam.

- No to musiał ładnie cię zdenerwować, skoro zapomniałaś nawet swojej różdżki – stwierdził George. W odpowiedzi wzruszyłam tylko ramionami.

Wbrew rozsądkowi (Severus Snape, Alastor Moody, OC) TOM IOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz