Rozdział 18+
____________________________Nie wiedziałam kiedy wylądowałyśmy w kuchni. Lauren wzięła mnie na ręce i zaciągnęła na blat tak szybko, że nie zdążyłam zareagować. Z całej siły szarpnęła za mój stanik. Miałam pewność, że zapięcie poszło przy tym ruchu, ale nie miałam nawet kiedy zareagować. Moje ciało poleciało na blat. Chciałam się odwrócić, ale Lauren chwyciła mnie za biodra tak, że zmuszona była wypiąć pośladki.
-Co masz w planach? – pisnęłam, gdy moje nagie ciało uderzył o zimny blat. Ku mojemu zdziwieniu chwyciła mnie za kostki i mocno za nie ścisnęła. Utrzymywała mnie w takiej pozycji, aby oglądać mój wypięty tyłek. W pierwszej chwil próbowałam się wyrwać, ale ostatecznie zrozumiałam, że ufam Lauren na tyle, żeby zrobić dla niej wszystko.
-Przerżnę cię tak, abyś nie myślała o innych laskach – sapnęła przesuwając paznokciami po moich pośladkach. Szybko ściągnęła ze mnie resztę ubrań przez co pozostałam kompletnie naga – Jesteś tylko moja i musisz to zrozumieć – wbiła paznokcie w moje biodra i mocno za nie szarpnęła. Od razu obiła swoje biodra o mój tyłek. Poczułam, że sama zdążyła się już rozebrać co niewątpliwie mi się podobało.
-Oh Boże... - jęknęłam marząc o tym co się wydarzy. Próbowałam poprawić swoją pozycję, ale stopami nie dosięgałam podłogi, a podciąganie się rękoma nie dałoby mi żadnych korzyści – Kochanie...
-Spokojnie Słoneczko, będzie ci dobrze, obiecuję – rozpoczęła powolne wycałowywanie moich pleców. Dłońmi cały czas pracowała na moim tyłku, który mocno wypinałam w jej kierunku.
-Czemu w kuchni? – kręciłam się pod jej dotykiem co wcale mi nie pomagało. Krawędź blatu wbijała się w moje biodra przez co zaciskałam zęby z bólu. Zakładałam jednak, że Lauren w ogóle to nie interesowało.
-Bo tutaj mamy alkohol – nim zrozumiałam co się stało przewróciła mnie na plecy. Wyciągnęła coś z lodówki i szybko wskoczyła na blat. Przeciągnęła mnie tak, aby leżała całym ciałem na wyspie kuchennej. Obłapiała mnie wzrokiem z szerokim uśmiechem – Ja to mam szczęście – jęknęła otwierając butelkę – Taka piękna i taka moja – wylała wino prosto na mój biust. Pisnęłam, gdy poczułam zimny napój na moim ciele. Lauren od razu zajęła się zlizywaniem alkoholu, głównie z moich sutków, które magicznym cudem co chwilę lądowały w jej ustach.
-Lauren! – pisnęłam, gdy zasysała moją pierś w ustach. Byłam pewna, że większość alkoholu wylądowała na blacie, z którego na szczęście łatwo było wszystko posprzątać.
-Powiem ci szczerze, wino smakuje tak znacznie lepiej – uśmiechnęła się perfidnie lejąc alkohol na mój brzuch. Zaczęłam się śmiać, gdy ustami sunęła po mojej skórze, doprowadziło to do ogromnych łaskotek przez co praktycznie próbowałam się jej wyrwać. Gdy wsunęła język do mojego pępka nie wiedziałam czy szaleć ze śmiechu, czy z podniecenia – Nie kręć się tak, jeszcze nic takiego nie zrobiłam - parsknęła Lauren uśmiechając się szeroko. Zeskoczyła z blatu i mocno rozsunęła moje uda.
-Jezu, nie, nie lej tam! – pisnęłam, gdy ułożyła twarz pomiędzy moimi nogami – Lauren, błagam! – krzyknęłam, gdy zimna ciecz wylała się na moje rozgrzane krocze. Brunetka szybko zlizywała wszystko przez co wiłam się jak opętana. Połączenie okropnie zimnego napoju i jej gorącego języka działało na mnie niesamowicie.
-Upiję się przez to, ale warto – chuchnęła w moją łechtaczkę. Kolejna porcja alkoholu poleciała na moje ciało, a ona zlizywała ją jeszcze sprawniej. Językiem coraz częściej wsuwała się w moje wnętrze co doprowadzało mnie do palpitacji.
-Będę musiała się cała umyć! – pisnęłam wsuwając dłonie w jej włosy. Tak cudownie było ją czuć.
-Camz, od dzisiaj piję tylko w ten sposób – dolała kolejną porcję alkoholu, a ja od razu wybiłam biodra w kierunku jej twarzy. Moje ciało błagało o spełnienie. Wbijała paznokcie w moje biodra. Na moje szczęście dobrała się do mnie tak jak marzyłam.
CZYTASZ
Babysitter - Camren PL
FanfictionCamila to zbuntowana nastolatka, która od lat uważa, że wszystko jej wolno. Z błędu może wyprowadzić ją jedynie uczucie do nieprzyzwoicie seksownej niani, której przeszłość nie pozwala myśleć o miłości. * -Nie traktuj mnie jak dziwkę, proszę. Choćb...