76

1.9K 91 64
                                    

Pamiętacie jak mówiłam o kilku dniach wolnych? To nie było tematu...

_____________________________________

-Ally, mamy dla siebie kilka minut. Zaraz przyjdą dziewczyny. Są zachwycone, że dzisiaj poznają płeć dziecka... - nerwowo ściskałam paczkę papierosów w dłoni. Wiedziałam, że nie mogłam przy niej palić, ale gdy myślałam o tym jak Lauren się zachowa, gdy dowie się, że Ally nie chce dziecka praktycznie siwiałam na miejscu.

-Słuchaj, to nie tak, że go nie chcę. Ja po prostu nie chcę go sama wychowywać. Byłabym lepszą ciotką niż matką. Nie chcę rzucać tego wszystkiego. Chcę iść na studia, nie chcę budzić się co noc... Camila, kurwa, błagam, musisz mi pomóc to jakoś ogarnąć.

-Ja? Jak ja ci mam pomóc? Ally, kurwa, ja pierdole, nosisz je pięciu miesięcy i mówisz mi, że go nie chcesz?! – rzuciłam zdecydowanie za głośno przez co blondynka głośno westchnęła.

-To nie tak, że nie chcę – jęknęła – Ja po prostu... Chciałam mieć dziecko za jakieś dziesięć lat, a nie teraz – zagryzał dolną wargę – Powiedz mi co mam zrobić.

-Ally, błagam cię, nie zwalaj na mnie takiej odpowiedzialności. Co ja ci mam powiedzieć? – wyjęłam paczkę papierosów z kieszeni i spojrzała na nią błagalnie, liczyłam, że cudem mi to pomoże.

-Nie mogę z nikim innym o tym pogadać. Dziewczyny zabijają mnie wzrokiem jak tylko powiem coś co mogłoby mu zaszkodzić... Tylko to ja noszę ten cholerny brzuch. To mnie czeka budzenie się co noc. To mnie czeka zmarnowanie kolejnych lat mojej młodości na zmienienie cholernych pieluch. To ja będę karmić to coś piersią, a nie one! – krzyknęła przez co mocno ją przytuliłam. Miała rację, tylko mi mogła wyspowiadać się z problemów. Powinnam była zacisnąć zęby i jakoś spróbować ją zrozumieć – Camila, błagam, muszę coś wymyślić...

-To głupio zabrzmi, ale... - westchnęłam – Może pogadaj z Dinah. Nie kłamała, że mogłaby być ojcem tego maleństwa. Na pewno z chęcią je przygarnie. Chce mieć dziecko, perfekcyjnie wychowa je z Mani.

-Zabije mnie jak jej to zaproponuję, a potem zajmie się małym, bo nikt inny tego nie zrobi – warknęła łapiąc się za brzuch.

-Zauważyłaś, że jako jedyna zakładasz, że to będzie chłopiec? – rzuciłam próbując rozładować atmosferę.

-Camila, ja nie zakładam. Ja nie umiem o nim myśleć osobowo – przesunęła dłonie po swoich włosach – Jak myślę o tym, że DJ i Lauren dzisiaj będą się zachwycać...

-Chcą dla ciebie dobrze Ally. Naprawdę. Starają się jak głupie. Dinah na pewno chętnie się nią zajmie. Pomoże ci. Na Mani też możesz liczyć. Ja z Lauren będziemy ci pomagać. Lo będzie świetną ciocią...

-Witamy Szczęścia nasze – pisnęła DJ wbiegając na teren szkoły – Lauren jeszcze parkuje auto, ale jak zwykle nie może znaleźć miejsca. Samochód ma równie duży co Camila dupę – westchnęła przytulając się do blondynki.

-Dzięki pizdo – westchnęłam zerkając na ich zachowanie.

-Błagam cię, Lauren ubóstwa twój wielki tyłek. Ostatnio mówiła, że chciałaby go jebać, ale jej nie dajesz – uderzyłam ją w tył głowy – Tia... dzięki, ja cię tyko uprzedzam, że twoja laska ma chcicę.

-Kochanie! – pisnęła Lo biegnąc w naszym kierunku. Mocno objęła mnie od tyłu i docisnęła do swojego ciała – Dzień dobry Maleństwo ty moje – cmoknęła mnie kilkukrotnie w tył głowy – Jak się Panie miewają? – zerknęła w kierunku paczki papierosów, którą trzymałam w dłoni – Coś się stało?

-Nie, mam ochotę zapalić, ale przykleiła się do mnie taka jedna z brzuchem i nie mogę – zachichotałam czując przyjemne ciepło swojej dziewczyny.

-Zapalisz jak będziemy u lekarza. Mani chciała być dzisiaj z nami, ale nie puścili jej z pracy – westchnęła odsuwając się od mnie delikatnie – Idziemy do auta? Mamy niecałe pół godzinki do wizyty.

-Pewnie, lećmy – uśmiechnęła się sztucznie Ally chwytając DJ za rękę i szybko ruszyła na parking.



Godzinę później grzecznie czekałam na dziewczyny. Stałam na dworze i trochę zamarzałam, ale wolałam spędzić czas paląc niż koczując pod drzwiami gabinetu. Żadna z nich nawet nie próbowała pytać dlaczego, wiedziały, że nie kręcą mnie takie rzeczy, a nie miałam zamiaru im psuć humoru.

-Camila! – pisnęła DJ wybiegając z budynku. Szybko upuściłam papierosa, aby nie palić przy Ally - Camila, Camila, Camila! – Dinah praktycznie na mnie wskoczyła. Całe szczęście, że opierałam się o auto, inaczej wylądowałybyśmy na ostrym dyżurze.

-Nie dożyję porodu – westchnęłam próbując stanąć na równe nogi.

-Już cię mam Śliczności – zaśmiała się Lauren łapiąc mnie za ramiona – DJ, nie rób tak więcej – objęła mnie mocno w talii, abym mogła się na niej oprzeć – Zgadnij! – pisnęła, gdy miała już pewność, że nic mi nie grozi.

-Dziewczynka, na sto procent dziewczynka – zaśmiałam się zerkając na całą trójkę.

-Będzie miała Dinah! – pisnęła DJ praktycznie skacząc ze szczęścia.

-Boże nie, nie ma opcji na małą Dinah... - westchnęła Ally wsiadając do auta – Jedziemy do domu. Muszę odpocząć – zatrzasnęła drzwi nie tłumacząc nic więcej.

-Coś się stało? – zerknęłam na dziewczyny, którym obu zmieniły się miny. Wyglądały na smutne – Coś nie tak z dzieckiem?

-Nie, po prostu Ally nie czuła się najlepiej – westchnęła DJ – Jak poznała płeć dziecka wybuchnęła płaczem... Lekarz stwierdził, że tak czasami bywa – zagryzła mocno dolną wargę.

-Słuchajcie, ona cholernie się boi... Musicie ciut zluzować – rzuciłam cicho spoglądając na dziewczyny – Ceni wasze wsparcie, ale nie cieszy się tak jak wy i boi się, że was zawiedzie.

-Mówiła ci coś konkretnego? – Lauren spojrzała na mnie wymownie.

-Nie Kochanie. Mówiła tylko, że bardzo się boi... - wtuliłam się w ramię ukochanej – Nie dziwicie się jej... I nie wypytujcie. Po prostu nie krzyczcie z zachwytu przy każdej możliwej okazji.

-Ale jak tutaj się nie ekscytować? Niedługo musimy iść kupić rzeczy dla małej. Jak już znamy płeć to możemy kupić wózek, łóżeczko, kołyskę... - zachwycała się DJ przez co spojrzałam na nią wymownie – A, właśnie tego mam nie robić? – pokiwałam głową.

-Dajcie jej jeszcze chwilę... Musi do tego przywyknąć – przełknęłam z trudem ślinę licząc, że Ally to wszystko jakoś ogarnie, a DJ nie pozbawi jej za to głowy. 

________________________

To jak, ktoś ma pomysł na imię? 

Babysitter - Camren PLOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz