40

2.6K 96 87
                                    

Kolejny krótki rozdział. Obiecuję, że kolejny będzie dłuższy 😀

_______________________________________

Przez resztę cholernego dnia nie odezwała się ani słowem. Gdy zeszłam do niej, aby choćby zerknąć na to co robi, udawała tak zaczytaną w książkę na studia, że nawet nie podniosła swoich ślicznych oczu w moim kierunku. Miałam ochotę się na nią rzucić i prosić o atencje. Wiedziała, że nie potrafiłam znieść takich sytuacji. Dla mnie, między nami, zawsze powinno być dobrze, nie lubiłam jakichkolwiek spięć i niedomówień. Musiałam jednak być twarda. Lauren była zmuszona nauczyć się rozmawiać i mówić o uczuciach, a nie wiecznie polegać na tym, że to ja załagodzę konflikt.


Koło dwudziestej drugiej weszła do mojego pokoju. Jak zwykle nie pukała, ale ja nie miałam nic do ukrycia. Grzecznie siedziałam na łóżku i czesałam świeżo umyte włosy. Lauren nawet nie zwróciła na mnie uwagi, gdy poszłam do łazienki. Spędziłam w niej cholernie dwie godziny, a ona nawet nie sprawdziła czy żyję. Mogłam się utopić, a tej i tak by to nie ruszyło.

Gdy na nią spojrzałam to już wiedziałam o co chodzi. Jej oczy zmieniły kolor, a klatka piersiowa chodziła jak opętana. Nim zdążyłam cokolwiek powiedzieć wskoczyła na łóżko jak wygłodniałe zwierzę. W ciągu sekundy umościła się na moich biodrach, a następnie wpiła się w usta. Praktycznie zagryzała moje wargi, abym za wszelką cenę nie przestawała oddawać jej pocałunków. Dłonie brunetki w ciągu kilku sekund znalazły się w moich spodniach. Paznokcie wbiły się w mój pośladek, a druga dłoń od razu zaczęła bawić się łechtaczką. Nie mogłam nazwać tego pieszczotą. Kompletnie nie miałam ochoty na seks. Byłam przerażona ilością spraw szkole, wkurzona na zachowanie Lauren i zdenerwowana przez kłótnie z ojcem. Nie odzywała się przez kilka godzin, a potem przyszła zaliczyć. Nawet ja nie byłam tak łatwa.

-Lolo, nie chcę – wyszeptałam próbując chwycić z nią kontakt wzrokowy. Ta jednak napierała na moje usta tak dosadnie jak tylko mogła.

-Nie stawiaj mi się, proszę. Potrzebuję tego – westchnęła przyciskając się mocniej do mojego ciała. Miałam wrażenie, że próbuje z sobą walczyć, ale zdecydowanie przegrywa to starcie – Camila, proszę – liznęła mnie po szyi. Wiedziała, że to dla mnie bardzo erogenne miejsce, ale nie w takim momencie.

-Lo, nie – wykonałam kilka ruchów, aby się od niej odsunąć, ale nie miałam tyle siły.

-Camila, znam cię, to potrwa tylko chwilę – zaśmiała się prosto do mojego ucha. To był najokropniejszy dźwięk jaki słyszałam. Brzmiała tak pewnie siebie, że czułam się ogołocona ze wszelkiej godności.

-Nie – warknęłam opierając dłonie na jej barkach, stopy położyłam na jej biodrach i mocnym ruchem odepchnęłam ją od siebie.

Jej oczy nagle przybrały całkiem inny kolor. Miałam wrażenie, że prawie sczerniały. Twarz Lauren płonęła ze złości. Powoli zeszłam z łóżka, aby się od niej i nie być w zasięgu jej ruchów. Zdziwiła mnie, gdy zeskoczyła z łóżka i nagle uderzyła rękoma prosto na ścianę. Widząc ten ruch sama poczułam ogromny ból.

-Lolo... - zaczęłam próbując się do niej zbliżyć.

-Nie podchodź – rzuciła od razu nawet nie zerkając w moim kierunku – Jak mam nie bzykać innych skoro mi nie dajesz? – warknęła zerkając na mnie kątem oka. Miałam wrażenie, że syczy z nerwów.

-Daje ci, ale nie dziś – odparłam tak szybko jak tylko mogłam – Nie możesz ze mną porozmawiać? Wyjaśnić co się stało? Zainteresować się tym co czuję?

Ponowne uderzenie dłońmi w ścianę. Nie wiedziałam czy chciała mnie wystraszyć, czy opanować swoje emocje.

-Skoro niby chcesz być moja to powinnaś dawać mi kiedy chcę – odepchnęła się od ściany i spojrzała na mnie groźnie.

-Nie myślisz tak Lolo – powiedziałam biorąc głęboki wdech. Nie była sobą, widziałam to. Na co dzień była kompletnie innym człowiekiem, ale nerwy zawsze przejmowały jej umysł.

-Nie znasz mnie, nie wiesz co myślę – ruszyła w moim kierunku, ale ostatecznie odwróciła się i ponownie przysunęła się do ściany. Oparła głowę na zimnej powierzchni i przez kilkanaście sekund głośno oddychała – Czas znaleźć sobie inną dziwkę, skoro nie mogę na ciebie liczyć – rzuciła po długiej przewie. Moje oczy otworzyły się szeroko, ale Lauren wyszła z pokoju nim zdążyłam cokolwiek powiedzieć.

Nie miałam pojęcia jak to zrozumieć. Chciałam ją tłumaczyć, ale nie miałam na to sił. Może naprawdę tak uznawała. Może naprawdę od razu, po wyjściu z mojego pokoju, udała się do innej. W moich oczach pojawiły się łzy, które natychmiast popłynęły po policzkach.

Błagałam, aby wróciła, przeprosiła, przytuliła mnie i zapewniła, że wszystko już będzie dobrze. Tyle, że już nie wróciła, a je nie miałam odwagi wyjść z pokoju i sprawdzić czy została w domu. Za bardzo się bałam poznać prawdę.  

Babysitter - Camren PLOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz